Spis treści
- Kamala Harris wypada "prezydencko"
- Trump w odwrocie?
- Wojna na Ukrainie
- Trump odda Polskę Putinowi?
- Wojna w Izraelu
- Porażka wycofania się z Afganistanu
- Decydujące wybory
- Sondaże po debacie
Kamala Harris wypada "prezydencko"
Na debatę Trump-Harris czekano z wielkim napięciem, sądząc, że Harris może ją przegrać z powodu rzekomego słabego radzenia sobie przed kamerą. Ostatecznie jednak jak zwracają uwagę zachodnie media, Harris wypadała profesjonalnie. Jak napisała stacja ABC, z występu Kamali Harris jest nawet zadowolony jej obóz polityczny. Jak miało mówić źródło stacji u Demokratów, Harris wypadła „prezydencko”. Podobną opinię wygłosił w rozmowie z PAP proszący o zachowanie anonimowości działacz Demokratów w Kongresie, który stwierdził, że Harris odniosła sukces i będzie dążyła do zorganizowania kolejnego telewizyjnego pojedynku.
Financial Times napisał z kolei, że Kamala Harris zadała Donaldowi Trumpowi „serię ciosów w kwestiach od aborcji po jego przydatność do piastowania urzędu”. Gazeta jednak zauważyła, że wiceprezydent miała trudności na początku swojej pierwszej — i prawdopodobnie jedynej debaty. „Harris wydawała się nerwowa i miała problemy z płynnością w początkowych wymianach zdań na temat gospodarki. Ale jej pewność siebie rosła, gdy rozładowywała niektóre ataki Trumpa i przygotowywała własne, w tym kpiąc z Trumpa za to, że jest egoistyczny i dziwaczny” – napisał Financial Times.
Dziennik "Le Monde" ocenia, że Harris postawiła Trumpa "w trudnej sytuacji" podczas debaty. "Były prezydent stale okazywał się w defensywie wobec przeciwniczki, która była pewna siebie i chciała pokazać go jako człowieka przeszłości" - relacjonuje "Le Monde".
Opisuje, że w trakcie debaty ton Trumpa stawał się "coraz bardziej agresywny"; kandydat Republikanów "nigdy nie patrzył na przeciwniczkę" i nie wymieniał jej imienia". Harris "często zwracała głowę ku niemu, z wyrazem twarzy sceptycznym, nawet kpiącym wobec jego twierdzeń i przypierała go do muru" - relacjonuje "Le Monde".
Widzimy więc, że Demokraci mogą świętować pewien sukces, zaś Republikanie z Donaldem Trumpem na czele muszą się zastanawiać, co zrobić, by odzyskać ponowną inicjatywę po tym jak dostali szanse po fatalnej pierwszej debacie Bidena z Trumpem i po zamachu na Trumpa.
Trump w odwrocie?
Według amerykańskiego dziennika „New York Times” Trump pokazał swoje najbardziej prawdziwe oblicze. Jak podkreślił, Kamala Harris potrafiła naciskać na Donalda Trumpa w sposób, który "obnażał jego kłamstwa i dzikie fantazje". Według dziennika przez pierwsze 10 minut w debacie w Filadelfii pojawiła się „powściągliwa wersja” Trumpa. Jak napisała amerykańska gazeta "Milczał, gdy Kamala Harris niszczyła jego plan gospodarczy", po czym kiedy nadeszła jego kolej, zauważył, że administracja Bidena nie podjęła nawet próby wycofania ceł, które nałożył na Chiny w trakcie swojej prezydentury.
Nie trwało to jednak długo i wkrótce - jak odnotował "NYT" - Trump przeszedł od ceł do imigrantów, co nowojorski dziennik nazwał "formą natywistycznej histerii". Kandydat Republikanów na prezydenta mówił o przejmowaniu miast i budynków przez imigrantów, których "ona" - jak zwracał się do Harris - oraz Biden wpuścili do kraju. Wypowiedzi dość kontrowersyjnych było znacznie więcej, Trump mówił także o rzekomym jedzeniu psów i kotów przez haitańskich imigrantów w Springfield w stanie Ohio. Kiedy prowadzący zauważył, że lokalne władze niczego takiego nie widziały, kandydat Republikanów odpowiedział, że słyszał o tym w telewizji.
Z kolei dziennik Le Monde zauważył, że w trakcie debaty ton Trumpa stawał się "coraz bardziej agresywny"; kandydat Republikanów "nigdy nie patrzył na przeciwniczkę" i nie wymieniał jej imienia". Harris "często zwracała głowę ku niemu, z wyrazem twarzy sceptycznym, nawet kpiącym wobec jego twierdzeń i przypierała go do muru" - relacjonuje "Le Monde".
Polityka międzynarodowa w czasie debaty
W czasie debaty poruszono całą masę wątków, jednak na potrzeby tego artykułu skupimy się przede wszystkim o kwestiach międzynarodowych. Nie zabrakło dyskusji o wojnie na Ukrainie, konflikcie w Izraelu czy kompromitującego wycofania się z Afganistanu.
Wojna na Ukrainie
Kwestia wojny w Ukrainie była przedmiotem jednego z dłuższych i ostrzejszych sporów między kandydatami. Pytany o to, czy chce, by Ukraina wygrała wojnę, Trump powtórzył swój plan rozpoczęcia działań na rzecz zakończenia wojny na Ukrainie natychmiast po objęciu urzędu i uzyskania zawieszenia broni przed swoją inauguracją. Dodając, że chce zakończenia konfliktu i "bezsensownej śmierci milionów ludzi". Oskarżał też Harris o to, że Rosja najechała na Ukrainę, bo mówiła "głupie rzeczy" przed rosyjską inwazją. Powiedział, że zna zarówno Putina, jak i prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego i twierdził, że obaj przywódcy go szanują. Trump powiedział, że zadzwoni do Putina i Zełenskiego w okresie przejściowym i poprosi ich o spotkanie.
Harris broniła natomiast dorobku swojej administracji, twierdziła, że gdyby nie wysiłki USA i sojuszników, "Putin siedziałby teraz w Kijowie", a Trump sprzedałby Putinowi zarówno Ukrainę, jak i sojszników takich jak Polska.
"Gdyby Donald Trump był prezydentem, Putin siedziałby teraz w Kijowie. Zrozumcie, co to oznacza, ponieważ agenda Putina nie dotyczy tylko Ukrainy. Zrozumcie, dlaczego europejscy sojusznicy i nasi sojusznicy z NATO są tak wdzięczni, że nie jesteś już prezydentem, i że my rozumiemy znaczenie największego sojuszu wojskowego, jaki świat kiedykolwiek znał, jakim jest NATO" - powiedziała Harris. Dodała, że gdyby nie działania jej i Bidena na rzecz wsparcia Ukrainy, Putin wygrałby wojnę i "miał oko na resztę Europy, zaczynając od Polski".
Trump odda Polskę Putinowi?
"Dlaczego nie powiesz 800 tys. Amerykanom polskiego pochodzenia tu w Pensylwanii, jak szybko byś oddał Polskę za przysługę i za to, co myślisz że jest przyjaźnią z dyktatorem, który zjadłby cię na obiad" - dodała. Oskarżyła Trumpa, że jest łatwo podatny na manipulacje ze strony dyktatorów oferujących mu pochlebstwa i przysługi.
Trump odparł, że gdyby był prezydentem, Putin siedziałby w Moskwie i "nie stracił 300 tys. żołnierzy". Zaznaczył jednak, że koniec końców Rosja "ma coś zwanego bronią jądrową".
"Może jej użyje. Nikt o tym nie mówi" - powiedział. Zarzucił też Harris, że w niewystarczającym stopniu naciska na Europę, by więcej płaciła na wsparcie Kijowa. Podobnie jak wielokrotnie wcześniej zarzucał też sojusznikom, że wykorzystują Amerykę i przywoływał anegdotę o tym, jak straszył sojuszników, że nie obroni ich przed Rosją, jeśli nie będą wystarczająco wydawać na obronność.
Harris zarzucała też, że światowi liderzy śmieją się z Trumpa, zaś wojskowi uważają go za kogoś, kto przyniósł krajowi hańbę. Były prezydent odpowiadał - powołując się na słowa premiera Węgier Viktora Orbana - że przywódcy się go boją i respektują, zaś Putin i inni uważają ją i Bidena za "słabych" i "żałosnych".
Wojna w Izraelu
Podczas debaty poruszono także kwestię wojny w Izraelu. Żaden jednak z kandydatów nie przedstawił planu zakończenia wojny w Strefie Gazy ani uwolnienia zakładników przetrzymywanych przez Hamas.
Były prezydent Donald Trump podczas debaty stwierdził, że jego przeciwniczka, wiceprezydent Kamala Harris, „nienawidzi Izraela… i nienawidzi Arabów””, podczas gdy ona odpowiedziała, że on „podziwia dyktatorów”. Twierdził, że Izrael zostanie zniszczony w ciągu dwóch lat, jeśli przegra wybory, jeśli Harris obejmie urząd prezydenta.
Polecany artykuł:
Harris powtórzyła swoje uwagi z przemówienia na konwencji Demokratów (DNC) na temat konfliktu izraelsko-palestyńskiego, natomiast Trump wyrecytował oskarżenia, które wypowiedział wcześniej, dotyczące relacji Harris z premierem Izraela Benjaminem Netanjahu.
Porażka wycofania się z Afganistanu
W czasie debaty nie mogło także zabraknąć kwestii wycofania się z Afganistanu (zwłaszcza, że kilka dni temu była trzecia rocznica wycofania) która jest dla USA porażką wizerunkową.
Były prezydent, który podczas debaty kilkakrotnie poruszył kwestię Afganistanu, nazwał wycofanie wojsk „najbardziej żenującym momentem w historii Stanów Zjednoczonych” i stwierdził, że projekcja słabości USA w Afganistanie była powodem, dla którego prezydent Rosji Władimir Putin podjął decyzję o inwazji na Ukrainę kilka miesięcy później.
Harris z kolei podkreśliła, że popiera decyzję Bidena o opuszczeniu Afganistanu i stwierdziła, że wycofanie wojsk było wynikiem nieudanej polityki administracji Trumpa. „Zaprosiłeś Talibów do Camp David” – powiedział Harris Trumpowi, odnosząc się do planu byłego prezydenta, aby spotkać się z przywódcami grupy w 2019 roku.
Decydujące wybory
Kontrastujące wizje obu kandydatów widać było też w przemówieniach końcowych obu polityków. Harris scharakteryzowała nadchodzące wybory jako wybór między dramatycznie różnymi wizjami dla kraju, "jednej, która jest skupiona na przyszłości i drugiej, która jest skupiona na przeszłości i próbach, by nas cofnąć". Podkreśliła jednak, że Amerykanów więcej łączy, niż dzieli i że chce być prezydentem wszystkich Amerykanów.
"Jako prokurator, nigdy nie pytałem ofiary ani świadka, czy jest Republikaninem czy Demokratą. Jedyne, o co ich kiedykolwiek pytałam to czy wszystko jest z nim w porządku? I takiego prezydenta potrzebujemy teraz" - powiedziała. Trump z kolei wytykał jej, że mogła zrealizować swoje postulaty będąc u władzy przez 3,5 roku i przedstawiał sytuację kraju w mrocznych barwach.
Polecany artykuł:
"Jesteśmy upadającym państwem (...) Nie jesteśmy przywódcami. Nie mamy pojęcia, co się dzieje. Toczą się wojny na Bliskim Wschodzie. Toczą się wojny z Rosją i Ukrainą. Skończymy w trzeciej wojnie światowej i będzie to wojna jak żadna inna" - powiedział Trump. Powtórzył przy tym swoje twierdzenia, że wybory 2020 r. były oszukane i to on je wygrał oraz stwierdził, że nie odpowiada za szturm swoich zwolenników na Kapitol 6 stycznia 2021 r.
Sondaże po debacie
Według sondażu przeprowadzonego przez CNN po debacie 63 proc. wyborców oglądających debatę kandydatów na prezydenta USA uznało, że wygrała ją obecna wiceprezydent Kamala Harris, zaś 37 wskazało na byłego prezydenta Donalda Trumpa. Badanie wskazuje też, że Harris wypadła w Filadelfii lepiej, niż respondenci się tego spodziewali.
CNN przypomina, że niemal dokładnie odwrotne były wyniki pierwszej debaty prezydenckiej między Trumpem i Joe Bidenem. Wtedy 67 proc. respondentów uznało, że wygrał ją były prezydent.
Na sukces Harris wskazało też przeprowadzone przez CNN badanie fokusowe z udziałem 13 niezdecydowanych wyborców z Pensylwanii, potencjalnie decydującego dla wyników wyborów stanu. Spośród 13 uczestników dyskusji siedmioro uznało, że po debacie są skłonni oddać głos na wiceprezydent, zaś czworo na Trumpa.
Sam Trump po zakończeniu debaty stwierdził, że to on jest zwycięzcą, powołując się na niesprecyzowane sondaże, mające pokazywać, że uważa tak nawet 90 proc. respondentów. Nie odpowiedział na pytanie, skąd wziął cytowane przez siebie liczby.
Przewaga Harris nad Trumpem w sondażach krajowych wynosi obecnie zaledwie 2,2 punktu procentowego, zgodnie ze średnią sondaży Financial Times. Były prezydent ma również przewagę w czterech z siedmiu kluczowych stanów, które zadecydują o wyborach.
PM/PAP
Polecany artykuł: