Tyran i autokrata stwierdzili, że ich państwa wzmacniają przyjaźń, promują pokój i dobrobyt w regionie

2023-09-13 17:30

Niespodzianek nie było. Władimir Putin przyjął był (13 września) – albo spotkał się, jak równy z równym – z Szanownego Przywódcę Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej, Kima Dzong Una. Nie we Władywostoku, podczas Wschodniego Forum Ekonomiocznego, ale w działającym od 2016 r. kosmodromie Wschodnim (Wastocznyj). Kto się spodziewa, że po tym spotkaniu ogłoszono to, co wszyscy na Zachodzie chcieliby usłyszeć, ten będzie zawiedziony. Tytuł depeszy TASS wszystko mówi: „Rosja, Korea Północna wzmacniają przyjaźń, promują pokój i dobrobyt w regionie”. To cytat z wypowiedzi Putina.

 Kim Jong i Vladimir Putin

i

Autor: AP Photo Kim Jong i Vladimir Putin

Można się śmiać z tego przekazu, ale w KRLD chcielby żyć na takim poziomie, jak w Federacji Rosyjskiej, choć zapewne większość jej obywateli nie ma poczucia życia w dobrobycie.

PRZYJAŹŃ WYKUTA W CZASACH ZSRR JEST WIECZNIE ŻYWA

„Ogromny program, program, przewiduje wizyty nie tylko w porcie kosmicznym Wostocznyj, ale także w innych głównych klastrach zaawansowanych technologii, przedsiębiorstwach przemysłowych i ośrodkach innowacji na rosyjskim Dalekim Wschodzie” – podkreślił rosyjski przywódca, a TASS te słowa wybił w tzw. leadzie depeszy.

Prezydent FR podjął uroczystym obiadem Szanownego Przywódcę, wygłosił okolicznościową mowę, w której rzekł był m.in.: „Nasze stosunki zostały nawiązane jeszcze podczas walki Korei o wolność w 1945 r., kiedy żołnierze radzieccy i koreańscy ramię w ramię zmiażdżyli japońskich militarystów. Również obecnie staramy się wzmacniać koleżeństwo i dobrosąsiedztwo, działając w imię pokoju, stabilność i dobrobyt w naszym wspólnym regionie”.

W depeszy ani słowa o tym, czego obie strony oczekują od siebie w ramach „wzajemnej przyjaźni”. Nie ma też nic o tym, jakim słowem zrewanżował się gospodarzowi Kim III (Dzong Un). Agencja Associated Press podała, że Szanowny Przywódca wyraził był „pełne i bezwarunkowe” poparcie dla wszystkich działań Rosji, w tym także inwazji na Ukrainę i stanowiska Kremla wobec Zachodu. W depeszy nadmieniono, że Pjongjang zawsze będzie stał po stronie Moskwy w zmaganiach z „imperializmem” (w domyśle – amerykańskim), a Kreml prowadzi „świętą walkę” w imię swoich interesów bezpieczeństwa.

Jest mało prawdopdobne, by któraś ze stron pochwaliła się, czym i jak będą sobie pomagać w „walce z imperializmem”.Pewnie do zachodnich mediów dotrą jakieś przecieki, ale i tak wiadomo, że obaj panowie nie spotkali się po to, by rozmawiać wyłącznie o podoboju kosmosu. W depszy AP jeden z ekspertów amerykańskich wypowiada się o dostawach amunicji z Pólnocnej Korei. Twierdzi, że nie jest ona nowoczesna, a dostawy broni (głównie amunicji dla wielkokalibrowej artylerii) nie wpłyną na strategiczny rozwój sytuacji. Poniekąd to racja. Zauważyć jednak trzeba, że pocisk konstrukcyjnie sprzed pół wieku tak samo zabija, jak ten z gazogeneratorem i naprowadzanym przez GPS lub inne cuda techniki wojskowej. Tym bardziej, gdy nie trzeba oszczędzać takiej amunicji. To po pierwsze. Po drugie: w rozważaniach w danym temacie zapomina się jeszcze o jednym walorze oferty, którą zapewne KRLD przedstawiła Rosji. Otóż może jej dać tanią i zdyscyplinowaną siłę roboczą, którą można wykorzystać w rosyjskich fabrykach zbrojeniowych. Tacy gastarbeiterzy mogą zastąpić obywateli FR, których można wysłać na front. Dla KRLD byłby to złoty interes. Nie dość, że Kimowi Rosjanie wyżywią obywateli, to jeszcze trochę grosza wpadnie do kasy...

DOSTAWY AMUNICJI Z KRLD MOGĄ JEDNAK WPŁYNĄĆ NA BIEG WOJNY

No to teraz nieco jeszcze innych spekulacji, które mogą (ale nie muszą) okazać się trafnymi. Powtórzę to, co napisałem dzień wcześniej, bo nie wszystkim będzie chciało się zaglądać do poprzedniego tekstu. A zatem… KRLD dysponuje ogromnymi zapasami amunicji, w tym także tej, której szczególnie brakuje Siłom Zbrojnym FR: kal. 152 mm. Nie dość tego: północnokoreański przemysł zbrojeniowy może zapełniać nową amunicją wagony kolei transsyberyjskiej; po brzegi. Dane o potencjale przemysłu zbrojeniowego KRLD – z oczywistych przyczyn – są szacunkowe.

Pod koniec XX w. według zachodnich danych, w Korei Północnej pracowało ponad 130 zakładów zbrojeniowych, w których raczej nie zbuduje się myśliwca 5. generacji, a nawet 4,5. Bez większych trudności mogą one zaspokoić rosyjski popyt na amunicję artyleryjską, tym bardziej zamawiający mogliby dostarczyć niektóre surowce potrzebne do takiej produkcji. Symptomów tego było już kilka. Przypomnieć należy, że w połowie sierpnia Szanowny Przywódca Kim Dzong Un przeprowadził inspekcję kluczowych fabryk amunicji. Gościł także w zakładach produkujących rakiety taktyczne. Kim III nakazał zasadnicze zwiększenie produkcji.

Możliwe, że rozkaz wodza wiąże się nie tylko z przygotowaniami do realizacji rosyjskich zamówień, ale również z wywieraniem presji na USA. Co prawda deal z Moskwą spowoduje, że USA nałożą na KRLD nowe sankcje, ale Kim III jest już tak obłożony sankcjami, że następne nie wywołują u niego płaczu. A o miałoby to dać Pjongjangowi? To tylko tam wiedzą. Co dałaby taka współpraca Rosji, to jest jasne jak słońce.

Siły Zbrojne FR potrzebują amunicji artyleryjskiej, szczególnie teraz, gdy Ukraińcy usiłują przejść przez linie obrony na kierunku południowym frontu. Co prawda Ukraińcy mają przewagę w ogniu kontrbateryjnym, ale w sytuacji, gdy Rosjanie mają okładać ogniem atakujące bezpośrednio ukraińskie oddziały, bardziej liczy się to, czy jest czym strzelać niż to, jak daleko można strzelać.

ROSJANIE POMOGĄ W ZBUDOWANIU BOOMERA Z NAPĘDEM ATOMOWYM?

Gdyby KRLD stała się zaopatrzeniowcem FR, to pewnie chciałaby coś za to. Chodzi nie tylko o gotówkę, dostawy energii i żywności, ale pewnie też o dostęp lub pomoc w rozwijaniu tego w armii, co uważane jest za priorytetowe. A Szanowny Przywódca stawia na rozwój broni jądrowej i środków jej przenoszenia i zapewne liczy, że Moskwa mu w tym pomoże. Do niedawna chodziło o mobilne wyrzutnie rakiet balistycznych.

Od niedawna także marynarka wojenna wpisana została w ten system. Chodzi – przypomnijmy – o to, że KRLD ma pierwszy okręt podwodny, który – tak Pjongjang twierdzi – może wystrzeliwać rakiety z głowicami jądrowymi będąc w zanurzeniu. To okręt o napędzie konwencjonalnym, a więc ograniczonych możliwościach. Jest pewne, że Kim III chciałby mieć w swojej flocie okręt podwodny o napędzie jądrowym. KRLD własnymi siłami czegoś takiego nie zbuduje. Z pomocą Rosji byłoby to możliwe. Czy Moskwa chciałaby pomóc? Oto jest pytanie...

Sonda
Uważasz, że jeszcze w tej dekadzie przestanie istnieć Koreańska Republika Ludowo-Demokratyczna?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki