W izraelskim rządzie incydent wzbudził poważne zaniepokojenie - stwierdził portal. Prezydent USA Joe Biden spotyka się z ostrą krytyką ze strony części amerykańskiej opinii publicznej w związku z jego wsparciem dla Izraela. W lutym administracja zwróciła się do Izraela o zapewnienie, że izraelskie siły zbrojne używają w Gazie broni wyprodukowanej w USA zgodnie z prawem międzynarodowym. W marcu Izrael przedstawił władzom USA formalny, mający to potwierdzać dokument.
Portalowi nie udało się uzyskać komentarza od Białego Domu, Pentagonu, Departamentu Stanu ani kancelarii premiera Izraela. Z kolei CNN napisało, że amerykańska administracja nie ujawniła powodów podjęcia takiej decyzji. Anonimowe źródło podało CNN, że wstrzymanie nie jest powiązane z potencjalną izraelską operacją w Rafah i nie ma wpływu na inne dostawy.
Zapytany o wstrzymaną dostawę, rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego powołał się na ciągłą pomoc w zakresie bezpieczeństwa dla Izraela.
„Od ataków z 7 października Stany Zjednoczone zgromadziły miliardy dolarów na pomoc w zakresie bezpieczeństwa dla Izraela, przekazały największą w historii dodatkową kwotę na pomoc w sytuacjach nadzwyczajnych dla Izraela, przewodziły bezprecedensowej koalicji w celu obrony Izraela przed atakami irańskimi i będą nadal robić to, co jest konieczne, aby zapewnić Izraelowi możliwość obrony przed zagrożeniami, przed którymi stoi” – powiedział rzecznik.
Z kolei izraelski nadawca publiczny KAN, powołując się na źródło polityczne poinformował, że Tel Awiw "nie jest świadomy żadnej decyzji USA dotyczącej wstrzymania lub ograniczenia wsparcia wojskowego dla Izraela". "Możliwe, że jedna lub druga dostawa zostanie opóźniona, ale przepływ jest kontynuowany i nie jesteśmy świadomi politycznej decyzji o jego zatrzymaniu" - dodało źródło.
Głównym problemem jest położone na granicy Strefy i Izraela miasto Rafah. Armia izraelska, która po październikowym najeździe Hamasu weszła do Strefy Gazy, toczyła walki z terrorystycznymi siłami począwszy od leżącego na północy miasta Gaza, a potem w położonym centralnie Chan Junis. Ostatnim dużym miastem, w którym zdaniem wojsk izraelskich Hamas ma nadal nienaruszone siły i środki, jest Rafah. Wywiad sądzi, że znajdują się tam również dowódcy organizacji, a zapewne również pozostali przy życiu uprowadzeni w październiku z Izraela zakładnicy. Jednak wskutek walk na północy do miasta napłynęła też ewakuująca się ludność cywilna. Miasto, liczące we wrześniu ubiegłego roku około 275 tys. mieszkańców, może być obecnie domem nawet 1,4 miliona ludzi.
Niemożność bezpiecznego i sprawnego przemieszczenia ich z Rafah jest często powtarzanym argumentem przeciwko zapowiadanej przez Izrael ofensywie na jądro sił koalicji palestyńskich ugrupowań. USA kilkukrotnie podkreślały, że choć Izrael ma ich "żelazne" wsparcie, to nie poprą ofensywy w Rafah, jeżeli nie uzyskają wiarygodnego planu ochrony ludności cywilnej. Podczas ubiegłotygodniowego spotkania między premierem Izraela a sekretarzem stanu USA Antony Blinkenem przedstawiciel prezydenta USA miał powiedzieć, że poważna operacja wojskowa w Rafah doprowadzi do publicznego sprzeciwu Stanów Zjednoczonych i będzie miała negatywny wpływ na stosunki USA-Izrael. Doradca Białego Domu ds. bezpieczeństwa narodowego Jake Sullivan powiedział w sobotę (4 maja) na konferencji "Financial Times" w Waszyngtonie, że administracja Bidena dała jasno do zrozumienia Izraelowi, że sposób, w jaki przeprowadzi operację w Rafah, będzie miał wpływ na politykę USA wobec wojny w Gazie.
Tymczasem jak poinformował amerykański portal The Hill, 8 maja amerykańska administracja ma przedstawić Kongresowi czy kraje otrzymujące amerykańską broń i amunicję używają ich zgodnie z międzynarodowymi prawami humanitarnymi i prawami człowieka. Jak przypomina portal, zbliżające się spotkanie ma szczególne znaczenie, ponieważ będzie miało zastosowanie do Izraela i będzie wymagało formalnej oceny przez Stany Zjednoczone sposobu prowadzenia sześciomiesięcznej wojny w Strefie Gazy. Administracja Bidena autoryzowała w tym okresie ponad 100 transakcji sprzedaży broni do Izraela, w tym amunicji czołgowej i artyleryjskiej, bomb 2000- i 500-funtowych, rakiet i broni strzeleckiej.
Czterostronicowe dokument, podpisane przez prezydenta, czyni Blinkena głównym „oficerem nadzorującym” postanowienia dokumentu. Po pierwsze, wymaga ono od sekretarza stanu uzyskania „wiarygodnych i rzetelnych pisemnych zapewnień”, że Izrael użyje przekazanej przez USA broni zgodnie z międzynarodowymi prawami humanitarnymi i prawami człowieka. Przepisy te nakładają określone ograniczenia na celowanie i ochronę ludności cywilnej, w tym zapobieganie masowym zabójstwom i zakaz używania broni, która nie rozróżnia między bojownikami a cywilami. Jak dalej możemy przeczytać, Izrael jest zobowiązany do dostarczenia „wiarygodnych i rzetelnych pisemnych zapewnień”, że będzie „ułatwiał, a nie arbitralnie odmawiał, ograniczał lub w inny sposób utrudniał” transport i dostarczanie amerykańskiej pomocy humanitarnej oraz wspieranych przez USA światowych wysiłków na rzecz zapewnienia tej pomocy. Premier Izraela Benjamin Netanjahu wydał w ostatnich dniach kilka oświadczeń, w których stwierdził, że zamierza zarządzić ofensywę w Rafah niezależnie od tego, czy Izrael i Hamas osiągną porozumienie w sprawie uwolnienia zakładników przetrzymywanych w Gazie i zawieszenia broni. W niedzielę w oświadczeniu wydanym z okazji Dnia Pamięci o Holokauście izraelski premier zasugerował napięcia z administracją Bidena. "Pierwsza lekcja Holokaustu jest następująca: jeśli nie będziemy się bronić, nikt nas nie obroni. A jeśli będziemy musieli działać sami, pozostaniemy sami" - powiedział Netanjahu.
Administracja Bidena jest głęboko zaangażowana w mediacje pomiędzy Izraelem a Hamasem, w których pośredniczy Egipt. Dyrektor CIA Bill Burns przyłączył się do obecnej fazy rozmów w Kairze. Jednak od kilku dni Hamas nie przyjął propozycji wynegocjowanej z pomocą Kataru i USA.
Izraelski minister obrony Joaw Galant odwiedził w sobotę izraelskie siły zbrojne w Gazie i powiedział, że Izrael widzi "niepokojące sygnały, że Hamas w rzeczywistości nie zamierza zawierać żadnego wstępnego porozumienia". A to, powiedział minister, oznacza "działania w Rafah i całej Strefie Gazy w najbliższej przyszłości".
PO/PAP