„To jest pocisk o zasięgu około 5,5 tys. kilometrów, więc niewiele to zmienia” – wyjaśnił ppłk Korowaj. „Jest to bardziej element propagandowy, element wojny informacyjnej i kognitywny sposób oddziaływania na społeczeństwo. Z pozycji czysto taktycznej, gorzej, że ta broń jest bliżej granic państw NATO, bo mamy środki rażenia, dzięki którym łatwiej będzie ją trafić” - dodał.
Oriesznik na Białorusi
Słowa sekretarz stanu Rady Bezpieczeństwa Białorusi, Aleksandra Wolfowicza potwierdzają wcześniejsze zapowiedzi prezydenta Aleksandra Łukaszenki, który w grudniu 2024 r. zwrócił się do Władimira Putina z prośbą o rozmieszczenie na terenie Białorusi systemów Oriesznik. Jak donosił wówczas serwis Politico, białoruski przywódca tłumaczył taką potrzebę obawami przed „eskalacją z powodu obecności wojsk polskich i litewskich w pobliżu zachodniej granicy Białorusi”. Mówił również, że rakiety zostaną przekazane za darmo, a Mińsk samodzielnie zdecyduje, w co zostaną wycelowane. Prokremlowscy dziennikarze donosili natomiast, że może chodzić o dziesięć systemów rakietowych Oriesznik.
W maju br. Aleksandr Wolfowicz poinformował natomiast, że miejsce do rozmieszczenia systemów zostały już określone. Nie podał jednak dokładnej ich liczby. Warto jednak zwrócić uwagę, że twierdzenia Białorusinów o potencjalnym przekazaniu Oriesznika są trudne do zweryfikowania. Dodatkowo niewiele wiadomo o samym pocisku Oriesznik, a także jego faktycznej skuteczności. Zwrócił na to uwagę również płk Maciej Korowaj. „Do tej pory widzieliśmy tylko jedno praktyczne działanie z użyciem Oriesznika i co najmniej dwie nieudane próby odpalenia, co wskazuje, że nie jest to rakieta operacyjna” - powiedział.
Co wiadomo o pociskach Oriesznik?
Świat o pocisku Oriesznik po raz pierwszy usłyszał w listopadzie 2024 r., kiedy to został wystrzelony w kierunku ukraińskiego miasta Dniepr. Władimir Putin przekazał później, że to nowy hipersoniczny pocisk balistyczny średniego zasięgu, który został użyty w odpowiedzi na wykorzystanie przez Kijów zaawansowanej broni dostarczonej przez USA i Wielką Brytanię, w tym pocisków ATACMS. „Na dzień dzisiejszy nie ma środków przeciwdziałających takiej broni”, stwierdził wówczas prezydent Rosji i wyjaśnił, że nowe pociski poruszają się z prędkością 2,5-3 kilometrów na sekundę.
Oriesznik wciąż jest dość tajemniczym rozwiązaniem. Kreml przedstawia go jako nową broń hipersoniczną, ale eksperci wskazują, że jest to głęboka modyfikacja starszego systemu RS-26 Rubież, który nigdy nie wszedł do służby. Z dostępnych informacji wynika, że Oriesznik osiąga prędkość ponad 10 Machów i może przenosić od sześciu do nawet ośmiu głowic MIRV, zdolnych do uderzenia w różne cele. Jego zasięg szacowany jest na około 5,5 tysiąca, co sprawia, że w jego zasięgu teoretycznie znajdują się cele na terenie Europy.
Polecany artykuł:
Współpraca między Rosją i Białorusią
Decyzja o rozmieszczeniu Oriesznika na Białorusi w drugiej połowie 2025 roku, to nie jedyne działanie podjęte w ramach zacieśnianej współpracy między Moskwą a Mińskiem. Państwa w ostatnim czasie poinformowały również, że prowadzą rozmowy na temat koprodukcji myśliwców Su-75 Checkmate. Ten projekt, przez wielu poddawany w wątpliwość i nazywany niekiedy „papierowym projektem” ma być bodźcem dla białoruskiego przemysłu lotniczego i jednocześnie pokazać światu, że rosyjski, lekki myśliwiec piątej generacji faktycznie może powstać. Niewykluczone jednak, że to kolejny element rosyjskiej i białoruskiej propagandy, zwłaszcza że możliwości białoruskiego przemysłu lotniczego są mocno ograniczone, a Rosja mierzy się z własnymi problemami produkcyjnymi, które są związane m.in. z nałożonymi na nią sankcjami i dostępnością zaawansowanych komponentów.
