Spis treści
- Minister obrony Izraela zapowiada zniszczenie Hamasu
- Żołnierze amerykańscy w stanie gotowości. Czy dojdzie do użycia siły?
- Izrael z pomocą finansową od USA?
- Starcia na granicy z Libanem
- W izraelskim ostrzale zginął jeden z czołowych dowódców Hamasu
- 5 tysięcy celów zniszczonych przez Izrael
- Atak na Szpital w Strefie Gazy. Obydwie strony obwiniają się
- Starcia Palestyńczyków z palestyńskimi siłami bezpieczeństwa
- Libański Hezbollah ogłosił środę "dniem bezprecedensowego gniewu" przeciwko Izraelowi
- Izrael rzuca winę na zniszczenie szpitala na Palestyński Islamski Dżihad
- Szefowie służb w Izraelu przyznają się do błędów i biorą na siebie odpowiedzialność
- Brytyjski wywiad ocenia, że rośnie ryzyko ataków terrorystycznych związku z sytuacją w Izraelu
- Ogromne straty w ludziach w atakach Izraela
Minister obrony Izraela zapowiada zniszczenie Hamasu
Członkowie organizacji terrorystycznej Hamas mają w trwającej wojnie dwie możliwości: bezwarunkowo się poddać albo zginąć – oświadczył we wtorek pilotom i inżynierom izraelskich sił powietrznych minister obrony Joaw Galant, cytowany przez portal Times of Israel.
Szef resortu obrony wypowiedział się w ten sposób w kontekście prowadzonych od 7 października intensywnych bombardowań kontrolowanej przez Hamas Strefy Gazy oraz spodziewanej operacji lądowej izraelskiego wojska na tym palestyńskim terytorium.
„Nasze samoloty dosięgną każdy cel (…); każdy pocisk ma adres. Dosięgniemy każdego członka Hamasu” – powiedział Galant.
„Członkowie Hamasu mają dwie możliwości: albo zginą na swoich stanowiskach, albo bezwarunkowo się poddadzą. Nie ma trzeciej możliwości. Zniszczymy organizację Hamas i rozbroimy wszystkie jej zdolności” – zaznaczył minister.
Żołnierze amerykańscy w stanie gotowości. Czy dojdzie do użycia siły?
Około 2 tys. amerykańskich żołnierzy zostało postawionych w stan podwyższonej gotowości ze względu na „zmieniającą się sytuację w sferze bezpieczeństwa na Bliskim Wschodzie” – poinformował we wtorek Pentagon. Jak dodał, nie podjęto jednak jeszcze decyzji o rozmieszczeniu tych żołnierzy w regionie.
Dziennik "Wall Street Journal" podał w poniedziałek, powołując się na urzędników Pentagonu, że siły zbrojne USA wybrały ok. 2 tys. żołnierzy i przygotują ich do wysłania w celu wsparcia Izraela. Żołnierze mają pełnić funkcje pomocnicze i nie brać udziału w walkach.
Również we wtorek rzeczniczka Pentagonu Sabrina Singh powiedziała, że 6-miesięczna misja grupy uderzeniowej z lotniskowcem Gerald R. Ford, rozmieszczona w strefie odpowiedzialności Dowództwa Europejskiego Stanów Zjednoczonych, która zbliża się do końca, zostanie przedłużona.
Portal Axios podał, że Biały Dom rozważa i przygotowuje się na ewentualność użycia siły, jeśli libański Hezbollah otworzy drugi front wojny z Izraelem. Tak miało brzmieć również przesłanie sekretarza stanu USA Antony'ego Blinkena w rozmowach z przywódcami państw arabskich.
Jak podał portal, powołując się na źródła w administracji, użycie sił zbrojnych USA w przypadku włączenia się do walki, wspieranej przez Iran, szyickiej bojówki było dyskutowane podczas kilku spotkań w Białym Domu w ostatnich dniach. Według rozmówców Axios, ewentualna odpowiedź byłaby zależna od skali ataku Hezbollahu i zdolności Izraela do odpowiedzi na niego.
Obawy o scenariusz rozszerzenia wojny wielokrotnie w ostatnim czasie wyrażał prezydent Joe Biden, za każdym razem przestrzegając wrogów Izraela przed takim ruchem.
Jak podał Axios, podczas serii rozmów z przywódcami państw arabskich szef dyplomacji USA Blinken miał zwrócić uwagę na siły, wysyłane przez Stany Zjednoczone do regionu i przekazać rozmówcom, że Ameryka "nie żartuje".
Izrael z pomocą finansową od USA?
Biały Dom rozważa złożenie wniosku do Kongresu o uchwalenie dodatkowych 100 mld dolarów na pomoc dla Ukrainy, Izraela i Tajwanu, a także na wzmocnienie granic USA - donosi we wtorek Bloomberg. Kwota ma wystarczyć na pokrycie potrzeb na cały rok.
Nie jest jasne, jakie kwoty mają zostać przeznaczone na wsparcie dla Kijowa, jednak według "New York Times" i telewizji CBS, Izrael zwrócił się do Białego Domu o sprzęt o wartości 10 mld dolarów, w tym amunicję artyleryjską 155 mm, dodatkowe rakiety do systemu obrony powietrznej Żelazna Kopuła oraz zestawy JDAM, systemy zmieniające niekierowane bomby lotnicze w bomby precyzyjne.
Starcia na granicy z Libanem
Walki ponownie rozgorzały we wtorek na granicy Izraela z Libanem. Izraelska armia poinformowała o trzech rannych w wyniku ostrzału z terytorium Libanu. Z kolei w izraelskich atakach zginęły w Libanie co najmniej cztery osoby – ogłosił tamtejszy Czerwony Krzyż.
Do ostrzału miasta Metulla na północy Izraela kierowanymi pociskami przeciwczołgowymi przyznała się działająca w Libanie szyicka organizacja Hezbollah. Według Sił Obronnych Izraela (IDF) w ataku ucierpiało dwóch izraelskich rezerwistów i jeden cywil – przekazał portal Times of Israel.
IDF potwierdziły również, że z terytorium Libanu wystrzelono w stronę północnego Izraela dwie rakiety, które uruchomiły alarm przeciwlotnicy w mieście Kirjat Szemona, ale ostatecznie nie spowodowały żadnych zniszczeń. Jedna została strącona przez system obrony przeciwrakietowej Żelazna Kopuła, a druga spadła na teren niezabudowany.
Izraelskie wojsko odpowiedziało na atak z Libanu ogniem artyleryjskim i ostrzałem z czołgów. Libański Czerwony Krzyż poinformował, że w wyniku izraelskich uderzeń we wsi Alma asz-Szab w pobliżu granicy zginęły co najmniej cztery osoby. Hezbollah ogłosił, że we wtorkowej wymianie ognia stracił dwóch bojowników; nie jest jasne, czy uwzględniono ich w bilansie Czerwonego Krzyża – podała stacja CNN.
Polecany artykuł:
W izraelskim ostrzale zginął jeden z czołowych dowódców Hamasu
W izraelskim nalocie na środkową część Strefy Gazy zginął jeden z czołowych dowódców Hamasu - poinformowała we wtorek agencja Reutera, powołując się na zbrojne skrzydło tej terrorystycznej palestyńskiej organizacji.
Według Hamasu zabity dowódca to Ajman Nofal, który był odpowiedzialny za środkową część Strefie Gazy, członek najwyższej rady wojskowej.
Był to kolejny dowódca Hamasu zabity w odwetowych nalotach przeprowadzanych przez izraelskie wojsko.
5 tysięcy celów zniszczonych przez Izrael
Od początku wojny z Hamasem zaatakowaliśmy w Strefie Gazy 5 tys. celów tej organizacji - poinformował we wtorek wysoki rangą urzędnik izraelski w rozmowie z agencją Reutera.
Wypowiadający się dla Reutersa pod warunkiem zachowania anonimowości urzędnik zauważył, że władze Izraela odstąpiły od "dużej liczby" planowanych ataków, starając się uniknąć ofiar wśród palestyńskiej ludności cywilnej.
Źródło agencji nie podało liczby odwołanych ataków podczas trwających od 7 października bombardowań Strefy Gazy. Dodało jedynie, że każda operacja jest "zatwierdzana na najwyższym szczeblu" izraelskiego wojska.
Atak na Szpital w Strefie Gazy. Obydwie strony obwiniają się
Potworną zbrodnią i ludobójstwem nazwał we wtorek przywódca Autonomii Palestyńskiej Mahmud Abbas izraelski atak na szpital w Gazie, w którym - według władz palestyńskich - zginęło tego dnia 500 osób.
Abbas ocenił, że odpowiedzialność za atak ponoszą kraje popierające Izrael. Wysoki rangą urzędnik palestyński powiedział, że Abbas odwołał zaplanowane na środę spotkanie w Jordanii z prezydentem Stanów Zjednoczonych Joe Bidenem.
Z wielu krajów popłynęły słowa potępienia pod adresem Izraela. Iran nazwał atak „okrutną zbrodnią wojenną”, Turcja uznała, że świadczy on o "braku podstawowych ludzkich wartości". Liga Arabska wezwała zaś Zachód do „natychmiastowego powstrzymania tragedii (w Strefie Gazy)”.
Były przywódca Hamasu Chalid Maszal zaapelował do zwolenników, by natychmiast zgromadzili się na wiecach przed ambasadami Izraela, by zaprotestować przeciw atakowi.
Według agencji AFP w stolicy Jordanii Ammanie manifestanci próbują wedrzeć się do ambasady Izraela.
Starcia Palestyńczyków z palestyńskimi siłami bezpieczeństwa
Palestyńskie siły bezpieczeństwa użyły we wtorek gazu łzawiącego i granatów hukowych przeciwko palestyńskim manifestantom, protestującym przeciw prezydentowi Autonomii Palestyńskiej Mahmudowi Abbasowi po wtorkowym ataku na szpital w Gazie – poinformowała agencja Reutera.
Protestujący w Ramallah rzucali kamieniami w funkcjonariuszy sił bezpieczeństwa.
Do podobnych starć doszło w kilku innych miastach na Zachodnim Brzegu Jordanu – podał Reuters, powołując się na świadków.
Libański Hezbollah ogłosił środę "dniem bezprecedensowego gniewu" przeciwko Izraelowi
Libański Hezbollah ogłosił środę "dniem bezprecedensowego gniewu" przeciwko Izraelowi i wizycie prezydenta USA Joe Bidena w tym kraju. Organizacja wydała komunikat w związku z atakiem na szpital w Gazie, w którym, według władz palestyńskich, zginęło ok. 500 osób.
"Atak ujawnia prawdziwe przestępcze oblicze tego podmiotu i jego sponsora...Stanów Zjednoczonych, które ponoszą bezpośrednią i całkowitą odpowiedzialność za tę masakrę" - napisał Hezbollah.
"Niech jutro, środa, będzie dniem gniewu na wroga" - zaapelował.
Izrael rzuca winę na zniszczenie szpitala na Palestyński Islamski Dżihad
Szpital w Strefie Gazy został trafiony wadliwą rakietą, wystrzeloną przez Palestyński Islamski Dżihad, organizację współpracującą z Hamasem – oświadczyły we wtorek Siły Obronne Izraela (IDF), odnosząc się do wieści o setkach zabitych w ostrzelanym szpitalu.
W oświadczeniu izraelskiego wojska oceniono „na podstawie analizy systemów IDF”, że „w kierunku Izraela wystrzelono rakiety, które przeleciały w pobliżu szpitala, gdy ten został trafiony” – przekazał portal Times of Israel.
„Według informacji wywiadowczych z kilku źródeł, jakie posiadamy, za nieudany atak (rakietowy), który uderzył w szpital, odpowiada organizacja Palestyński Islamski Dżihad” – dodano w komunikacie IDF.
Wcześniej izraelskie siły zbrojne poinformowały, że szpital „nie jest celem dla IDF”, a izraelskie media spekulowały, że przyczyną wybuchu mogła być wadliwa rakieta bojowników Hamasu.
We wtorek wieczorem premier Izraela Benjamin Netanjahu napisał na platformie X - „Cały świat powinien wiedzieć: to barbarzyńscy terroryści w Gazie, a nie IDF, zaatakowali tamtejszy szpital. Ci, którzy mordowali nasze dzieci, zamordowali też swoje własne dzieci”
Szefowie służb w Izraelu przyznają się do błędów i biorą na siebie odpowiedzialność
Szef wywiadu wojskowego Izraela generał Aharon Haliwa wziął na siebie odpowiedzialność za błędy wywiadowcze, których skutkiem był niespodziewany ataku Hamasu na Izrael 7 października - poinformował we wtorek portal Times of Israel.
"Podczas wszystkich moich wizyt w jednostkach wywiadu wojskowego w ciągu ostatnich 11 dni (...) podkreśliłem, że początek wojny był porażką wywiadowczą" - ujawnił gen. Haliwa w oświadczeniu, cytowanym przez portal.
"Dyrekcja Wywiadu Wojskowego pod moim dowództwem nie ostrzegła przed atakiem terrorystycznym przeprowadzonym przez Hamas" - powiedział Haliwa. "Zawiedliśmy w naszej najważniejszej misji i jako szef wywiadu wojskowego ponoszę pełną odpowiedzialność za tę porażkę (...) To, co należy zbadać, zbadamy w najgłębszy i najbardziej wszechstronny sposób i wyciągniemy wnioski" - dodał i podkreślił, że przed Izraelem jest obecnie jedno zadanie - "odeprzeć atak i wygrać".
Wcześniej do porażki przyznali się szefowie innych izraelskich służb. W czwartek 12 października w podobnym tonie wypowiedział się szef sztabu Sił Obronnych Izraela, generał Herzi Halewi. "Siły Zbrojne Izraela są odpowiedzialne za bezpieczeństwo kraju i jego obywateli, a w sobotę (7 października - PAP) rano w okolicy Strefy Gazy nie poradziliśmy sobie z tym" - powiedział. "Będziemy wyciągać wnioski, będziemy badać, ale teraz jest czas na wojnę" - dodał.
W poniedziałek do błędów w ocenie sytuacji przyznał się również szef izraelskiej agencji wywiadowczej Szin Bet Ronen Bar. "Pomimo szeregu działań, które przeprowadziliśmy, niestety w sobotę nie byliśmy w stanie wydać ostrzeżenia, które pozwoliłoby udaremnić atak" - powiedział w oświadczeniu skierowanym do swoich podwładnych. "Odpowiedzialność za to spoczywa na mnie, jako na osobie, która kieruje organizacją. Będzie czas na dochodzenie. Teraz walczymy" - dodał Bar.
Brytyjski wywiad ocenia, że rośnie ryzyko ataków terrorystycznych związku z sytuacją w Izraelu
Agenci brytyjskiego kontrwywiadu "koncentrują się ze szczególną intensywnością" na rosnącym ryzyku ataków terrorystycznych w kraju w następstwie wydarzeń na Bliskim Wschodzie - powiedział we wtorek dyrektor generalny MI5 Ken McCallum.
"Niestety, w trakcie mojej kariery często zdarzało się, że wydarzenia na Bliskim Wschodzie mogą następnie odbić się echem w Europie, w Wielkiej Brytanii, więc moje zespoły są absolutnie wyczulone na możliwość, że wydarzenia na Bliskim Wschodzie spowodują, że niektórzy ludzie w Wielkiej Brytanii będą próbować jakiejś formy ataku jakiegokolwiek rodzaju" - powiedział McCallum stacji Sky News.
Rzadko wypowiadający się publicznie szef MI5 przyznał, że wydarzenia ostatnich dwóch tygodni - od czasu ataku Hamasu na Izrael - zwiększyły jego obawy. Wskazał też, że częścią tych obaw są potencjalne działania ze strony Iranu.
"Iran był rosnącym źródłem niepokoju i rosnącym źródłem zadań dla MI5 w ciągu ostatnich 18 miesięcy. Pozostaje to więc jednym z naszych najważniejszych priorytetów. Oczywiście możliwe jest, że wydarzenia, które obserwujemy na Bliskim Wschodzie, skłonią Iran do myślenia w nowy i inny sposób o tym, co chce zrobić. Nie chciałbym wdawać się w spekulacje na ten temat. Ale oczywiście zdajemy sobie sprawę z takiej możliwości, mając już do czynienia z dość stałym poziomem wrogiej działalności w Wielkiej Brytanii, generowanej przez państwo irańskie" - wyjaśnił.
Ogromne straty w ludziach w atakach Izraela
W atakach izraelskich, które stanowiły odpowiedź na krwawy atak Hamasu na Izrael 7 października, zostało rannych w Strefie Gazy „ponad 12 500 osób”, zaś na Zachodnim Brzegu Jordanu - 1250.
W ataku bojowników Hamasu na Izrael zginęło 1400 osób