Kto będzie nowym sekretarzem generalnym NATO? Mark Rutte może zastąpić Jensa Stoltenberga

2024-04-10 20:54

Dziennik "The Financial Times" poinformował przed niedawnym szczytem ministrów spraw zagranicznych państw NATO, że Mark Rutte, urzędujący premier Holandii, ma już poparcie 28 państw członkowskich, co oznacza, że jest najpoważniejszym, niemal pewnym, kandydatem na stanowisko sekretarza generalnego Paktu. Kraje takie jak Turcja, Węgry, Słowacja i Rumunia nie wyraziły jeszcze swego ostatecznego stanowiska.

Mark Rutte

i

Autor: Tomasz Jastrzebowski/REPORTER

Węgry przeciwko kandydaturze premiera Holandii na szefa NATO

Węgry są na razie otwarcie przeciw kandydaturze Holendra, którego nie popiera też Bukareszt, co ma związek choćby z faktem, że swej kandydatury nie wycofał Klaus Johannis, kończący swą kadencje dotychczasowy prezydent Rumunii. Niejasne jest też, jak się wydaje, stanowisko Polski. Z jednej strony dziennikarze brytyjskiej gazety utrzymują, że Warszawa popiera kandydaturę Rutte, ale z drugiej mamy też stanowisko ministra Sikorskiego, który jeszcze przed szczytem powiedział, że Warszawa jest za sekretarzem z naszego regionu.

Wydaje się, że premier Holandii ostatecznie zostanie sekretarzem generalnym NATO na lipcowym, jubileuszowym szczycie w Waszyngtonie, ale nie zwalnia nas to z roztrząsania kwestii, czy mamy do czynienia, z punktu widzenia interesów Paktu i państw położonych na wschodniej flance, z dobrą kandydaturą czy raczej nienajlepszą. Innymi słowy spróbujmy odpowiedzieć, jakie argumenty przemawiają za kandydaturą Marka Rutte, a jakie nakazywałyby szukać innych rozwiązań personalnych.

Mark Rutte jest od 14 lat premierem Holandii. Zwolennicy mówią, że potrafi szukać kompromisu i konsensusu

Zwolennicy kandydatury premiera Holandii wskazują zarówno na jego doświadczenie (14 lat premierostwa), jak i elastyczność, umiejętność znalezienia rozwiązań kompromisowych, zdolność do manewrowania i budowania konsensusu. Podkreśla się jego sprawność negocjacyjną, w tym umiejętność rozmawiania i pozyskania sympatii Trumpa za czasów jego pierwszej kadencji, a także doskonale przeprowadzoną kampanię. Początkowo Rutte odrzucał sugestie, iż zamierza ubiegać się o stanowisko sekretarza generalnego, czekając aż kandydatury innych rywali utracą na znaczeniu.

W ciągu ostatniego roku umiał nie tylko pozyskać akceptację największych państw NATO, w tym Stanów Zjednoczonych, które zawsze do tej pory miały głos decydujący w kwestii obsady tej funkcji. Równolegle doprowadził do zwrotu w polityce Holandii, która w kwestii wspierania wysiłku militarnego Ukrainy z gołębia przeistoczyła się w jastrzębia. Rutte nie tylko popierał dostawy sprzętu pancernego i myśliwców F-15 dla Kijowa, ale również poparł niedawną sugestię prezydenta Macrona na temat ewentualnego wysłania kontyngentu wojskowego NATO na Ukrainę.

Paradoksalnie na korzyść ustępującego premiera Holandii działa i to, że w świetle niepisanych reguł politycy z państwa, którego przedstawiciel ma szansę objąć funkcję sekretarza generalnego Paktu Północnoatlantyckiego dobrowolnie rezygnują z ubiegania się o znaczące funkcje we władzach Unii Europejskiej, jeśli zbiegają się wybory w obydwu tych ciałach. Po ostatnich wyborach parlamentarnych i w świetle prognoz przed wyborami do europarlamentu wydaje się, że politycy z Holandii, w tym socjalista Timmermans, postrzegany jako przeszkoda w zawarciu ewentualnego kompromisu z siłami prawicy, i tak mają niewielkie szanse na objęcie najważniejszych funkcji w nowej Komisji Europejskiej.

Czy nowy sekretarz generalny NATO zostanie wybrany podczas lipcowego szczytu?

Pakt przed swym lipcowym, jubileuszowym, szczytem nie może też dopuścić do kolejnego impasu, jeśli chodzi o wybór nowego sekretarza generalnego. Już w ubiegłym roku Stoltenberg, który komunikował przed szczytem w Wilnie chęć zwolnienia zajmowanej posady (jego kadencja została przedłużona w związku z Covid-19), był proszony przez państwa członkowskie o pozostanie na stanowisku jeszcze przez rok. Gdyby teraz nie udało się uzgodnić jego następcy, to narracja o spoistości wewnętrznej Sojuszu ległaby w gruzach i z pewnością nie byłby to korzystny komunikat strategiczny.

Wady kandydatury Rutte związane są z wyzwaniami, z którymi będzie musiał mierzyć się nowy sekretarz generalny. Jeśli - jak zauważył Tom Rogan, komentator brytyjskiego "The Telegraph" - najważniejszym wyzwaniem będzie prezydentura Trumpa, zwłaszcza jego tendencje izolacjonistyczne czy choćby transakcyjne podejście sprowadzające się do twierdzenia, iż protekcja wojskowa Stanów Zjednoczonych nie może oznaczać postawy w stylu „pasażera na gapę”, to kandydatura premiera kraju, który przez lata lekceważył wspólne ustalenia i nie wydawał 2% PKB na bezpieczeństwo, nie wydaje się być najlepsza opcją.

Rutte nie jest kandydatem idealnym. Czy poradzi sobie, jeśli Donald Trump zostanie prezydentem USA?

Powód jest oczywisty. Jeśli Rutte będzie miał do czynienia z prezydentem kierującym się zasadą: „płaćcie albo nie liczcie na ochronę”, to wówczas jego siła przetargowa, zdolność do blokowania tych niekorzystnych dla Europy tendencji będzie mniejsza niż w sytuacji, kiedy nowy sekretarz wywodziłby się z państwa rzetelnie spełniającego swe zobowiązania. Jak słusznie napisał Rogan, Rutte, który przez ostatnie 14 lat był premierem Holandii i przyjął ustalenia szczytu w Walii zobowiązujące państwa członkowskie, aby te wydawały 2% swego PKB na zbrojenia - potem „tak nadzorował wzrost budżetu wojskowego” swego kraju, że urósł on z poziomu 1,1% do raptem 1,7% PKB w roku 2023.

W tym samym czasie, jak trzeźwo zauważył brytyjski komentator, Rumunia, której prezydent również ubiega się o to stanowisko, zwiększyła swe wydatki wojskowe z 1,4 do 2,4 % PKB. Inni komentatorzy piszą, że zwycięstwo premiera Holandii w rywalizacji o stanowisko sekretarza generalnego byłoby w istocie „nagrodą” dla tych, którzy nie wywiązują się w NATO ze swych zobowiązań i przypominają holenderskiemu politykowi jego entuzjastyczne podejście do pogłębiania współpracy energetycznej z Federacją Rosyjską, w tym wsparcie dla obydwu projektów Nord Stream. Na to, że Rutte nie będzie miał łatwej komunikacji z ewentualnym przyszłym prezydentem Stanów Zjednoczonych wskazują też wpisy Richarda Grenella, byłego amerykańskiego ambasadora w Berlinie i bliskiego współpracownika Donalda Trumpa.

Raport Złotorowicza - Marek Budzisz Portal Obronny

„Europejskie NATO” będzie potrzebowało zręcznego negocjatora, który zbuduje kompromis i zwiększy wydatki na obronność

Dziś, w świetle danych przedstawionych przez Jensa Stoltenberga, Stany Zjednoczone, których PKB wynosiło w 2023 roku 53% poziomu wszystkich państw NATO, wydają na bezpieczeństwo 67% łącznych wydatków. Gdyby przyjąć formułę parytetu, albo zgodności z wielkością PKB, to europejscy członkowie Paktu Północnoatlantyckiego i Kanada musieliby zwiększyć swe nakłady na bezpieczeństwo z poziomu 380 mld dolarów do wielkości zbliżonej do budżetu Pentagonu, który w 2023 roku zamknął się kwotą 840 mld dolarów.

Taki jednorazowy skok byłby niesłychanie trudny. Brytyjczycy obliczyli, że gdyby założyć podwojenie budżetu wojskowego kraju, to należałoby jednorazowo obciąć wszystkie inne wydatki o 3%. Na pozór nie jest to dużo, ale z pewnością nie takiej polityki życzą sobie europejscy wyborcy. To zaś oznacza, że „europejskie NATO” będzie potrzebowało zręcznego negocjatora, który zdolny będzie do budowania kompromisu, z jednej strony deklarując zwiększenie wydatków, z drugiej dbając, aby zmiany te nie były zbyt forsowne.

Wydaje się zresztą, że jest to jeden z powodów, dla którego kandydatura Rutte nie jest przyjmowana z entuzjazmem przez państwa Europy Środkowej, które posługują się argumentem, że po tylu latach, jakie upłynęły od pierwszego rozszerzenia NATO byłoby pożądane, aby to polityk z naszej części Europy stanął na czele Sojuszu. W związku z zagrożeniem ze strony Federacji Rosyjskiej państwa naszego regionu są zainteresowane przyspieszeniem wzrostu wydatków wojskowych państw NATO, a nie łagodzeniem tego ruchu.

Dlaczego kraje NATO z Europy Środkowej chcą sekretarza generalnego NATO z tej części Europy?

Tym bardziej, że my, i to jest kolejny argument, lepiej rozumiemy Rosję, jesteśmy wolni od pokus, którym w przeszłości Mark Rutte ulegał i dajemy lepsza gwarancję kontynuowania pomocy wojskowej i ekonomicznej dla Ukrainy. A kwestia rezultatu wojny, jak wiadomo, będzie jednym z czynników kształtujących siłę, bądź jej brak, zdolności odstraszania Federacji Rosyjskiej. Wydaje się jednak, że obecna administracja w Waszyngtonie, realizując „doktrynę Sullivana”, bardziej boi się zbyt twardej postawy wobec Moskwy reprezentowanej przez Europejczyków ze wschodu niż nadmiernej uległości Marka Rutte z przeszłości. Taka postawa Stanów Zjednoczonych zdaje się przesądzać to, że to raczej ustępujący premier Holandii, a nie prezydent Rumunii zajmie posadę w Brukseli.

Czy nasza część Europy powinna domagać się czegoś w zamian? Zdecydowanie tak. Warto w tym kontekście zwrócić uwagę - odpowiednio ją wzmacniając - na propozycję sformułowaną przez Juliana Lindley-Frencha i Alphen Group, którzy są przekonani, że na jubileuszowym szczycie w Waszyngtonie NATO winno wypowiedzieć Akt Stanowiący podpisany z Rosją w roku 1997, co otworzyłoby drogę do budowy stałych baz wojskowych w naszej części Europy.

Sonda
Uznajesz, że siła NATO działa wystarczająco odstraszająco na Federację Rosyjską?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki