Efektem tego zdarzenia są bardzo poważne uszkodzenia śmigłowca. Najpierw odłamki łopat dosłownie odcięły ogon maszyny wraz z tylnym wirnikiem. Potem na maszynę, dokładnie na piastę wirnika głównego, runął skoszony słup. Uszkodzenia są bardzo poważne i oznaczają kosztowny remont główny lub nawet wykluczenie maszyny z dalszej eksploatacji, jeśli naruszona została jej strukturalna integralność. Jest to bardzo prawdopodobne w przypadku tak dramatycznej kolizji.
Co istotne, zdarzenie miało miejsce na lądowisku dla śmigłowców lub płycie postojowej, w dzień i przy bardzo dobrej pogodzie. Słupy, jak każdy tego typu element konstrukcyjny na płycie lotniska, były oznaczone w sposób gwarantujący ich dobrą widoczność jak widać na nagraniu z kamery bezpieczeństwa. Widać też w dolnej części obrazu osobę sygnalizującą załodze śmigłowca, jak ma wykonać manewr. Za przebieg tego zdarzenia całkowicie odpowiedzialna jest załoga.
Dość prawdopodobne jest, że piloci mieli niewielkie doświadczenie w obsłudze tego specyficznego typu śmigłowca. Mi-26 to największe i najcięższe śmigłowce seryjnie produkowane na świecie. Maszyna o masie startowej sięgającej 56 ton i długości kadłuba ponad 33 metrów jest napędzana dwoma silnikami D-136 o mocy ponad 11 tys. KM każdy. Poruszają one wirnikiem o średnicy 32 metrów, również największym wśród wszystkich eksploatowanych śmigłowców. Głównym użytkownikiem tych maszyn jest oczywiście rosyjska armia, dla której możliwość transportu w ładowni 90 ludzi lub nawet 20 ton ładunku to bardzo ważna zdolność. Na zewnętrznym podwieszeniu Mi-26 może unieść jeszcze więcej, lecz ogranicza to zasięg i prędkość lotu. Maszyny dość często stosowane są do transportowania wielkich ładunków w niedostępne rejony Rosji lub w roli powietrznego dźwigu, zdolnego unieść ładunke o masie kilkudziesięciu ton.
Polecany artykuł:
Co ciekawe, śmigłowiec Mi-26, który uległ wypadkowi w Jakucku, nie należał do rosyjskich sił zbrojnych, ale do straży granicznej, podlegającej bezpośrednio Federalnej Służbie Bezpieczeństwa (FSB). Niewykluczone, że przyczyną były wyuczone nawyki pilota, mającego dotąd doświadczenie z mniejszymi maszynami, takimi jak MI-8, których wirnik ma „zaledwie” 21,9 m średnicy. Nie bez znaczenia jest też pond 30 metrów długości kadłuba śmigłowca, a co za tym idzie ogromny promień skrętu. Maszyna prawdopodobnie próbowała się obrócić kołując na płycie, ale wyraźnie za późno zaczęła wykonywać manewr. Stąd uderzenie łopatami 32 m wirnika w słup, które spowodowało zarówno ścięcie stalowej konstrukcji jak i strzaskanie łopat. Te rozleciały się na wszystkie strony jak potężne ostrza pędzące z prędkością kilkuset km/h.