Dwóch innych urzędników ujawniło Reutersowi, że IDF szykują się „do kilkudniowych walk”. Hezbollah też gotuje się do izraelskiego uderzenia. I jak poinformowała agencja Associated Press, powołując się na źródła bliskie tej organizacji, przygotowuje broń precyzyjnego rażenia na wypadek ataku Izraela.
Przypomnijmy: rakieta wystrzelona z terytorium Libanu uderzyła (27 lipca) w boisko do piłki nożnej w miejscowości Majdal Szams na północy Wzgórz Golan. W wyniku tego ataku zginęło 12 dzieci, a ponad 30 zostało rannych. Hezbollah poczatkowo tłumaczył się, że to nie cywile były celem jego rakiet, ale pobliskie obiekty wojskowe. Izrael – że to jest kłamliwe tłumaczenie. Sojusznicy Izraela, w tym USA, apelują do rządu izraelskiego o rozwagę. Równocześnie deklarują, że Izrael ma prawo do obrony. Jednak rosną obawy, że dalsza eskalacja mogłaby doprowadzić do kolejnej wojny w regionie. Agencja AP przekazała, że Hezbollah może dysponować arsenałem nawet 150 tys. rakiet i pocisków, w tym wspomnianej broni precyzyjnej.
Tymczasem Liban twierdzi, że irańska rakieta, która zabiła 12 dzieci, została prawdopodobnie wystrzelona „przez inne organizacje lub była błędem Izraela lub Hezbollahu”. Bejrut wzywa do wszczęcia międzynarodowego śledztwa. W oświadczeniu na portalu X libański minister spraw zagranicznych Abdallah Bou Habib zaapelował o „przeprowadzenie międzynarodowego dochodzenia lub zwołanie posiedzenia trójstronnej komisji przy UNIFIL w celu ustalenia prawdy” na temat osób odpowiedzialnych za atak. W skład trójstronnego komitetu wchodzą oficerowie wojskowi z Libanu i Izraela, którzy formalnie znajdują się w stanie wojny, a także żołnierze sił pokojowych Tymczasowych Sił ONZ w Libanie (UNIFIL).
Trudno jest więc przewidywać, jakie rozmiary będzie miał izraelski odwet. Można jednak założyć, z dużym prawdopodobieństwem, że spotka się on z odwetem ze strony Hezbollahu.
W niedzielę (28 lipca) premier Benjamin Netanjahu i minister obrony Jo’aw Galant otrzymali pełnomocnictwa do podjęcia decyzji w sprawie „sposobu i czasu” reakcji na sobotni atak rakietowy na druzyjskie miasteczko Madżdal Szams na zaanektowanych Wzgórzach Golan.
Zarówno Izrael jak i USA o ostrzał obwiniają wspieraną przez Iran libańską organizację terrorystyczną Hezbollah - przypomniał portal dziennika „Times of Israel”. Sam Hezbollah poinformował w sobotę o wystrzeleniu rakiety w kierunku bazy IDF w pobliżu Madżdal Szams, jednak od kiedy pojawiła się informacja o cywilnych ofiarach, ugrupowanie zaczęło zaprzeczać swojemu udziałowi w ataku.
Władze Izraela stwierdziły, że rakieta była pociskiem wyprodukowanym w Iranie i wystrzelonym z obszaru południowego Libanu, obarczając winą Hezbollah. Armia opublikowała trajektorię lotu rakiety, wskazującą, że została ona wystrzelona z rejonu Szeba w południowym Libanie. Wojsko poinformowało również, że odłamki znalezione na boisku piłkarskim, na którym bawiły się ofiary, odpowiadają irańskiej rakiecie Falaq-1, używanej w Libanie wyłącznie przez Hezbollah - poinformował „Times of Israel”.
Wcześniej premier Netanjahu oświadczył w rozmowie z liderem społeczności druzyjskiej, której członkowie stali się ofiarami ataku, że Hezbollah zapłaci za sobotni atak na Wzgórza Golan wysoką cenę, „jakiej do tej pory nie płacił”. Natomiast minister spraw zagranicznych Israel Kac ocenił, że „atak Hezbollahu jest przekroczeniem wszelkich czerwonych linii i odpowiedź będzie adekwatna”...
Polecany artykuł: