„Byt kształtuje świadomość” – to jedna z tez niemieckiego filozofa Georga Wilhelma Friedricha Hegla (177–1831), którego tę myśl „pożyczył” sobie Włodzimierz Lenin i dziś wszystkim (którym jest ona znana) wydaje się, że to on był twórcą tej tezy.
WŁADIMIR PUTIN POTRAFIŁ PRZEKONAĆ ROSYJSKIE SPOŁECZEŃSTWO DO SWOJEJ POLITYKI
Jak najbardziej materializuje się ona w teraźniejszym rosyjskim społeczeństwie, to znaczy w jego większości.
„Przez cały okres poradziecki notowaliśmy przygnębienie obywateli faktem, że w ich miastach zamknięto przedsiębiorstwa przemysłowe (zwykle związane z kompleksem wojskowo-przemysłowym).Teraz ten przemysł odbudowuje się, jest zapotrzebowanie na pracowników, ich pensje, jak stwierdzono, rosną. A zapłata dla walczących oraz pieniądze (system odszkodowań – Portal Obronny) za rannych i poległych (podczas SWO – specjalnej operacji wojskowej) napływały w takich ilościach, że można mówić o zauważalnej poprawie sytuacji najbiedniejszych warstw społeczeństwa”.
W Rosji nie brakuje nie tylko tych, którym materialny „byt kształtuje świadomość” i przez to są w większości wspierającej politykę wojenną Kremla. Nie wszyscy Rosjanie zapłacili pogorszeniem się tzw. stopy życiowej za upadek radzieckiego imperium,a wspierają politykę Kremla. Lewison o tym nie wspomina, bo swój tekst zaadresował do wewnętrznego odbiorcy. Świat zewnętrzny w swej ogólności się Ale po kolei, nim przejdę do omawiania analizy dyrektora Centrum Lewady.
W 31 grudnia 1999 r. z rzadka trzeźwy i poważnie chory prezydent Borys Jelcyn poinformował, że na swojego sukcesora wskazał Władimira Putina. Pod rządami b. czekisty w ciągu dekady PKB Rosji wzrosło o 94 proc., a w przeliczeniu na mieszkańca – dwukrotnie. Potem różnie już to bywało, ale kremlowska propaganda (na którą Rosjanie nigdy nie zostali zaszczepieni) potrafiła wytłumaczyć tzw. obiektywne przyczyny „przejściowymi trudnościami”.
W rosyjskim społeczeństwie od wieków panuje przekonanie, w Rosji byłoby lepiej, gdyby nie knowania zewnętrznych jej wrogów. Przez czas istnienia CCCP wrogiem był Zachód. Za Jelcyna i przez pierwsze lata rządów Putina o nim nie wspominano, a potem powrócono do starej, sprawdzonej w boju retoryki. I ją z powodzeniem, od co najmniej dekady, wykorzystuje w sterowaniu społeczeństwem prezydent Putin. I z tego nie zrezygnuje. W jednym zdaniu: taka polityka konsoliduje większość społeczeństwa FR wokół polityki Kremla. To taka moja opinia. Zaraz wyjaśnię, dlaczego tak uważam.
WŁADZA W ROSJI WSPIERA SIĘ TZW. ZEWNĘTRZNYM ZAGROŻENIEM
A jak ją w szczegółach pokazuje Aleksiej Lewison? Szef Centrum Lewady wyjaśnia, że Władimir Władimirowicz Putin:
• po pierwsze: wprowadza obecną sytuację w dobrze już rozwiniętą narrację o nierozpoczętej dziś, niemal odwiecznej konfrontacji Rosji z Zachodem;
• po drugie: pozwala nie myśleć o tym, że toczy się konflikt zbrojny z „braterskim narodem”, bo prowadzona jest wojnę ze złem światowym w osobie Zachodu/NATO/USA, a Ukraina jawi się w tym obrazie jako wtórny, bierny uczestnik, ofiara, za której cierpienie ponosi Zachód;
• po trzecie: takie wyjaśnienie sytuacji w istocie eliminuje potrzebę wyjaśniania przyczyn działań zbrojnych. Nie są one szczegółowe, ale ogólne – o charakterze historycznym. Z grubsza ujmując: konfrontacja z Zachodem trwa od niepamiętnych czasów i przybierała różne formy, dzisiaj jest nią SWO.
Teraz moja opinia: w Rosji (a wcześniej w CCCP) świętością jest Wielka Wojna Ojczyźniana, jak oni określają II wojnę światową, w której rozpętaniu tow. Józef Wissarionowicz Dżugaszwili Stalin miał znaczący (jeśli nie główny) udział.
Stalinowi udało się skupić wokół siebie nawet i jego przeciwników (takim cichym była Cerkiew Prawosławna). Dziś ten manewr zdaje się powtarzać Putin. Co prawda Zachód nie najechał Rosji, ale – co głosi kremlowska propaganda – na razie wysługuje się Ukraińcami i tylko patrzeć, jak pójdzie w ślady Adolfa H.
Dodajmy, że ów mityczny zachodni potwór, czający się do najazdu na Rosję, sam ostatnio dolał paliwa do silnika putinowskiej propagandy, po tym, jak prezydent Francji ogłosił, że „jak będzie źle z Ukrainą” to siły zbrojne państw natowskich winny ją wspomóc. Wyobraźcie sobie, drodzy Czytelnicy Portalu Obronnego, że jest odwrotna sytuacja. Zresztą taka – bez owijania w bawełnę – istnieje już. Ilu z Was uważa, że Rosja nie stanowi zagrożenia dla nas?
W WOJNIE Z UKRAINĄ PUTINA WSPIERA WIĘKSZOŚĆ ROSYJSKIEGO SPOŁECZEŃSTWA
Z znów wracam do tezy, którą wygłosił Hegel, Lenin zawłaszczył, a Putin z powodzeniem wykorzystuje, co – trzeba być obiektywnym, bez względu na okoliczności – czyni go skutecznym politykiem.
Lewison napisał o rosyjskim systemie gospodarczym:
„Rosyjska gospodarka, która zasłużyła na wielką krytykę, ku zaskoczeniu wielu, przetrwała test warunków skrajnych w postaci sankcji i „przejścia na poziom wojenny”. Jego najsurowsi krytycy niestrudzenie wychwalają go za ujawnioną zdolność przetrwania i przystosowania się do coraz bardziej złożonych warunków życia”. To – pewnie nie tylko moja opinia – taka wewnętrzna ocena sytuacji gospodarczej nie wpływa na to, że spadnie poparcie dla polityki wojennej Putina.
Ktoś może zauważył, że po raz któryś używam określenia „wojenna polityka”? Dlaczego?
A dlatego, że ruskij narod – co historia pokazuje – mobilizuje się w sytuacjach krytycznych, wojennych – uściślając. Tak było w 1612 r., gdy Moskwa była pod polskim panowaniem. Tak było w 1812 r. gdy Napoleon I, wraz z nami, zajął Moskwę. Tak było w 1941 r., gdy III Rzesza była o kilkanaście kilometrów od zdobycia Moskwy. I tak jest teraz, gdy Zachodowi ani w głowie Moskwę zdobywać!
Rosja, to wielki kraj. Pełen bogaczy i jeszcze większego ubóstwa. Dawno temu, jeszcze za CCCP, byłem w Moskwie. Wiadomo, Polacy na takie wycieczki wybierali się głównie z przyczyn, nazwijmy to merkantylnych. Pewnego razu, w hotelu, wyłożyliśmy na krawacie (kanapie) towar. Wszedł sawietskij czieławiek, pasmatrił i skazał: „No wot, Sawiteskij Sajuz, adna szestaja Zwemili i ni ch… niet!”. Po co przytaczam tę wspominkę? Nie bez przyczyny.
Otóż teraz dużo mówi się o tym, że gospodarka zachodnia powinna przestawić swój przemysł obronny na tory wojenne. Mówił o tym m.in. gen. Leon Komornicki, który uważa, że fabryki zbrojeniowe winny pracować na dwie zmiany, co wiąże się z pogorszeniem tzw. stopy życiowej zachodniego społeczeństwa – w tym także – nie czarujmy się i naszej, polskiej. Problem w tym, i dla Ukrainy przede wszystkim, że jakoś mu w to nie graj. A rosyjskie?
Jakby miało trzy razy na dzień jeść kaszę gryczaną bez omastki, a fabryki pracować miały nie na dwie, ale na trzy zmiany, to ono, to społeczeństwo, to zdzierży! Bo ma, jak to się mówi, we krwi! A jak władza każe, to tym bardziej! O tym w swojej analizie Aleksiej Lewison nie wspomina, pewnie kierując się (polskim) porzekadłem, że „bez księdza (popa) wiadomo, że w niedzielę jest święto”!
Wydaję mi się, za certyfikowanego „rusologa” nie uważam się (niech mnie poprawią zawodowcy, jeśli piszę głupoty), że poważnym błędem Zachodu jest to, że w nie dostrzega jak wielkie wsparcie dla swojej polityki Putin wykreował w zarządzanym społeczeństwie. W społeczeństwie, w którym mniejszość ma g… do powiedzenia (wcześniej też miało niewiele). I tylko jego szczęściem jest to, że w Rosji są czasy putinowskie a nie stalinowskie! Chyba nie trzeba wskazywać na różnice. Kto Rosję jako tako zna, ten wie, w czym rzecz, a i nieobeznani mogą domyśleć się tych różnic.
Konkludując: z Ukrainą wojuje nie tylko sam Putin i jego polityczna kasta. Wspiera go w tym, delikatnie stwierdzając, znacząca część rosyjskiego społeczeństwa. Porównania z historią II WŚ i Rzeszy Wielkoniemieckiej nasuwają się automatycznie…