Jeśli już mowa o frazie „kto by pomyślał”, to trzeba przypomnieć, minęło zaledwie 19 lat od wiekopomnego wydarzenia, a mianowicie pierwszego lotu samolotu napędzanego silnikiem spalinowym konstrukcji braci Orville’a i Wilbur’a Wrightów. 17 grudnia 1903 r. ich maszyna przeleciała w ciągu 12 sekund raptem 37 metrów! A 19 lat później samoloty startowały już „z morza”!
Udana transformacja węglowca w pierwszy lotniskowiec US Navy
To przypomnienie pokazuje, jak znaczny postęp techniczny zaszedł w ciągu kilkunastu lat od pierwszego lotu. A teraz trzeba skupić się na pierwszym amerykańskim lotniskowcu. I jeszcze jedna dygresja: Amerykanie nie byli „pierwszymi” w świecie.
Przyjmuje się, że pierwszy w świecie (i to prawie od podstaw, z przeznaczeniem jako pływające lotnisko) zbudowali Brytyjczycy. Tym pionierskim okrętem był HMS „Argus” (171 m długości, prawie 16 tys. to wyporności, 500 osób załogi). Wszedł do służby w 1918 r. Bazował na niedokończonym statku pasażerskim, co i tak było zasadniczym postępem w budowie tego typu okrętów. Bo wcześniej do nowych zadań przystosowano statki handlowe montując na nich platformy startowe.
USS „Langley” pierwotnie był węglowcem i pływał po morzach i oceanach jako USS „Jupiter”.
„Langley” został zbudowany w jasno określonym celu. Było po wojnie, ale by przygotować się do kolejnej, amerykańska marynarka wojenna eksperymentowała z użyciem lotnictwa bojowego. Zatem pierwszy lotniskowiec pod gwieździstą banderą był jednostką eksperymentalną, kluczową dla rozwoju technik startu i lądowania samolotów na morzu. I takie zadania okręt wykonywał przez lata 20.
Doświadczenia zdobyte w tym czasie pozwoliły opracować wytyczne dla budowy od podstaw lotniskowców: USS „Ranger” (1927), „Lexington” i „Saratoga” (1934). Nowe jednostki były szersze, dłuższe i miały większy potencjał bojowy od eksperymentalnego lotniskowca.
Brakowało tylko 120 mil do Jawy, gdy okręt namierzyli Japończycy
Jesienią 1936 r. USS „Langley” postanowiono przerobić okręt-bazę dla wodnosamolotów. Trwało to raptem cztery miesiące, co pokazuje możliwości amerykańskiego przemysłu zbrojeniowego, który jeszcze wtedy pracował na tzw. pół gwizdka. Po konwersji USS „Langley” został przydzielony do Aircraft Scouting Force.
Ich głównym zadaniem było prowadzenie działań rozpoznawczych oraz wsparcia operacyjnego przy wykorzystaniu lotnictwa morskiego. Szczegóły dalszego wykorzystania okrętu do grudnia 1941 r. pominiemy. Gdy Japonia wdała się w wojnę ze Stanami Zjednoczonymi, to USS „Langley” prowadził na Pacyfiku rozpoznanie lotnicze i „robił” za transportowiec. Konkretnie przewoził m.in. myśliwce Curtiss P-40 Warhawk do Holenderskich Indii Wschodnich (dzisiejszej Indonezji).
27 lutego 1942 r. okręt namierzyli Japończycy. USS „Langley” transportował 32 P-40 do Tjilatjap na Jawie. Myśliwce miały wzmocnić obronę przed spodziewaną japońską inwazją. Nie wzmocniły, bo poszły na dno razem z transportującym ją okrętem. Nie od razu.
Do celu było raptem 120 mil, gdy jednostka została wykryta przez japońskie bombowce nurkujące Mitsubishi G4M. Dziewięć samolotów zaatakowało lotniskowiec eskortowany przez dwa niszczyciele. Pierwszy atak był nieudany. Drugi też. I do trzech razy sztuka. Kilka bomb trafiło w lotniskowiec. Okręt stracił zdolność manewrowania, pokład górny stanął w ogniu, a dolne zalewała woda. Jednostki nie dało się uratować. Na niszczyciele ewakuowano załogę, a potem – by pierwszy amerykański lotniskowiec nie został przejęty przez Japończyków – eskorta zatopiła ciężko uszkodzony okręt.
Na zakończenie trzy ciekawostki dotyczące pionierskiego lotniskowca
Kto był patronem pierwszego lotniskowca USA Navy? Polakom raczej jest nieznany. Okręt został nazwany na cześć Samuela P. Langleya, profesora w Akademii Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych. On to przeprowadzał grubo przed I wojną światową (zmarł w 1906 r.) próby startów i lądowań samolotów z/na pokładów statków.
Zaczęte przez niego testy były kontynuowane przez US Navy, ostatecznie doprowadzając do przekształcenia węglowca (bo miał duże ładowanie nadające się na hangary). 17 października 1922 r. porucznik Virgil C. Griffin wykonał pierwszy start z zakotwiczonego lotniskowca marynarki, pilotując samolot Vought VE-7-SF. Dziewięć dni później, gdy lotniskowiec był już w rejsie, porucznik komandor Godfrey D. Chevalier wykonał pierwsze lądowanie na lotniskowcu w samolocie Aeromarine 39-B, a 18 listopada Griffin został pierwszym lotnikiem, którego katapultowano z pokładu lotniskowca. Rzecz jasna z samolotem.
Dziś mówi się „air crafter” i wszystko jasne. USA mają (jeszcze) dziesięć lotniskowców o napędzie jądrowym klasy Nimitz i jeden klasy Gerald R. Ford. Wszystkie są olbrzymie. Każdy z nich bierze na pokład 130 samolotów. Jednak USS Gerald R. Ford jest od nich jeszcze większy. I pomyśleć, że w ich powstaniu swój udział miał eksperymentalny lotniskowiec USS Langley, 177 m długości, niecałe 16 tys. ton wyporności...