Spis treści
- Żołnierz w centrum uwagi. Nie było lekko
- Trzy stopnie współpracy
- Są Apache i drony, ale gdzie Borsuk i Orka?
- Kluczowe umowy dla Wojska Polskiego
- Polski przemysł, 50% i plany strategiczne
- Nowe dowództwa, dwa rodzaje sił zbrojnych i co dalej
- Tarcza Wschód i długoletnia perspektywa
Podsumowujemy rok działania nowego kierownictwa MON. Nie od strony działań politycznych, związanych z rozliczaniem poprzedniej ekipy, bo to odrębne kwestie. Miejmy nadzieję nie najważniejsze dla osób, które dziś zasiadają w MON. Ważniejsze są, przynajmniej dla mnie, kwestie wyznaczenia i utrzymania rozsądnego kierunku rozwoju sił zbrojnych i szerzej, bezpieczeństwa kraju. Realizacji obietnic, że żołnierze będą zawsze w centrum uwagi, a decyzje poprzedników podlegają merytorycznej ocenie i w razie pozytywnej oceny - kontynuacji.
Rok temu, 13 grudnia 2023 roku, nowo mianowany szef MON powiedział: „Wojsko Polskie ma swoją rolę i jest cywilny nadzór nad wojskiem. Nadzór, a nie zarządzanie. Ja tę granicę bardzo dobrze rozumiem i tak ona będzie przebiegać. Cywilny nadzór i cywilna odpowiedzialność”. Czy po roku można powiedzieć, że minister dotrzymał słowa?
Żołnierz w centrum uwagi. Nie było lekko
Wśród działań, o których szef MON mówił od początku, a które miały być w centrum uwagi, było dbanie o żołnierzy. Z jednej strony podwyżki, uporządkowanie systemu płac i np. zrównanie dodatków za walkę z powodzią z dodatkami żołnierzy służących na granicy. Zrównanie dodatków dla żołnierzy WOT. Urealnienie przepisów dotyczących mundurów, ale też zarostów żołnierzy. To z pewnością zostało zauważone.
Z drugiej strony ten rok miał kilka mrocznych momentów. Kilka wypadków podczas ćwiczeń poligonowych. Część z nich śmiertelnych, co wymagało wyjaśnienia. Mieliśmy incydenty na granicy, a jeden z nich skończył się zatrzymaniem żołnierzy. Na dodatek 6 czerwca 2024 r. poległ ugodzony na granicy z Białorusią szeregowy Mateusz Sitek, 21-letni żołnierz 1. Warszawskiej Brygady Pancernej. To zdarzenie miało różne skutki. Z jednej strony - zmiana prawa dotyczącego użycia broni, które wbrew niektórym głosom nie spowodowało żadnego „bezkarnego zabijania”. Zakończyło za to w zasadzie brutalne ataki na żołnierzy strzegących granicy. Z drugiej strony, bardzo gorzkie refleksje o systemie ewakuacji i zabezpieczenia medycznego żołnierzy. Systemie, który został znacznie usprawniony od tego czasu.
Najwięcej i najdłużej mówi się chyba o Operacji Szpej, czyli modernizacji wyposażenia żołnierzy, którego symbolem stała się m.in. wymiana hełmów „stalaków” na nowoczesne hełmy kevlarowe i kompozytowe. Ale to też testy i wprowadzanie do jednostek, w pierwszej kolejności tych służących na granicy z Białorusią, nowych wzorów odzieży i oporządzenia. Z pewnością pomocne było duże zaangażowanie w ten projekt szefa Sztabu Generalnego, gen. Wiesława Kukuły. Co jest kolejnym ciekawym tematem.
Trzy stopnie współpracy
Jeśli ktoś spodziewał się, że wzorem poprzedników, nowy minister postara się wymienić dowództwo sił zbrojnych, to z pewnością się zawiódł. Nie obyło się rzecz jasna bez pewnych zmian kadrowych, ale minister nie starał się ani diametralnie zmieniać kadry, ani kierunku, w jakim siły zbrojne zmierzały dotychczas. Oczywiście pojawiły się tutaj głosy krytyczne i propozycje zmian po linii politycznej, ale Władysław Kosiniak-Kamysz postawił raczej na mianowanie odpowiednich współpracowników, pełnomocników ds. różnych i osób kontaktowych w ramach ministerstwa, a nie kadry oficerskiej.
Nawet jeśli sporo w MON znalazło się oficerów, w tym generałów, którzy z poprzednim ministrem Mariuszem Błaszczakiem, a wcześniej Antonim Macierewiczem nie znaleźli, delikatnie rzecz ujmując, wspólnego języka.
Wspólny język natomiast znalazł minister nie tylko z własnym rządem, ale też z mianowanym krótko przed wyborami na szefa Sztabu Generalnego WP gen. Wiesławem Kukułą. Dobrze było to widać np. podczas niedawnej konferencji Portalu Obronnego - wystąpili wspólnie w panelu na temat wizji rozwoju sił zbrojnych RP do 2039 roku. Zaprezentowali zbieżną, współgrającą koncepcję tego rozwoju, oczywiście widzianą z innych perspektyw.
Nieźle, szczególnie na tle innych członków rządu, dogaduje się również z prezydentem Andrzejem Dudą, a jak się wydaje - jeszcze lepiej z szefem BBN, Jackiem Siewierą. Łączy ich z pewnością praktyka i wykształcenie medyczne, ale mają też podobne poglądy na kwestie bezpieczeństwa czy polityki wobec Rosji. Są również obaj zwolennikami położenia większego nacisku na medycynę wojskową, zapewnienie żołnierzom zarówno szans na przeżycie, jak i pełny powrót do zdrowia, o czym nieco dalej.
Chyba największe problemy szef MON ma obecnie w porozumieniu się z ministrem finansów, ponieważ twardo stara się kontynuować kurs poprzedników w jednym obszarze. Zwiększania zarówno liczebności sił zbrojnych, jak i wydatków na nowoczesne uzbrojenie i wyposażenie. Nie wspominając już o kosztownym programie Tarczy Wschód. To nie są aktywności, które cieszą szczególnie Andrzeja Domańskiego, nawet jeśli część ich finansowania ma pochodzić spoza budżetu państwa. A jest co finansować.
Są Apache i drony, ale gdzie Borsuk i Orka?
Czas na ocenę zakupów sprzętu. Tutaj słyszy się chyba najwięcej sprzecznych tez. Poprzednik krytykuje decyzje lub ich brak w przypadku nowego ministra. Słychać też szydercze głosy pod każdym zdjęciem rezerwisty w stalowym hełmie z czasów PRL. Czy słusznie?
W przypadku Operacji Szpej moim zdaniem niesłusznie. Jak chwali się Inspektorat Wsparcia, żołnierze służby czynnej mają dziś na stanie mniej niż 200 stalowych hełmów. Wymiana na kevlarowe nie udała się w przypadku tych, którzy po prostu nie zgłosili się ze swoim stalakiem, żeby go zwrócić, mimo odpowiedniego wezwania z magazynu. Udało się poluzować np. przepisy dotyczące obuwia, choć pojawiają się głosy, że tak zwany „wojskowy beton” tu i ówdzie walczy z rozporządzeniem różnymi prawnymi kruczkami.
Jeśli chodzi o sam program, to przeznaczono na jego realizacji o 40% więcej środków, niż pierwotnie planowano. Umowy na elementy umundurowania, wyposażenia i ochrony balistycznej są realizowane tak szybko, na ile pozwalają możliwości producentów. Poszukiwane są obecnie możliwości zwiększenia tych zdolności lub wytwarzania przez inne podmioty.
Ważny punktem jest też realizacja zakupów nowoczesnego sprzętu i uzbrojenia. Wszystkie zawarte przez poprzednie kierownictwo MON kontrakty wykonawcze są kontynuowane. Łącznie z warunkową umową na dostawy haubic samobieżnych K9A1 podpisanej w grudniu 2023 roku, na którą trzeba było zapewnić finansowanie, gdyż w momencie jej podpisywania to było wymogiem realizacji kontraktu.
Kluczowe umowy dla Wojska Polskiego
W roku 2024 MON zawarł ponad 100 umów, z których kilka miało szczególne znaczenie. Z pewnością do takich zalicza się zakup 96 śmigłowców uderzeniowych AH-64E Apache za ponad 49 mld złotych czy elementów systemu dowodzenia IBCS dla II fazy programu Wisła oraz programu Narew za 12,5 mld złotych. Zakontraktowano również 72 moduły wieloprowadnicowe wyrzutni rakietowych Homar-K (K239 Chunmoo) wraz z ich integracją na podwoziu Jelcz oraz ponad 3 tysiące pocisków kierowanych CGR-080 i rakiet balistycznych CTM-290 za 7,87 mld zł.
Jeśli chodzi o amunicję, to zamówiono też około 300 tys. sztuk amunicji artyleryjskiej 155 mm i nowoczesne uzbrojenie lotnicze, w tym pociski manewrujące JASSM-ER/MR o zwiększonym zasięgu oraz rakiety powietrze-powietrze AIM-120 i AIM-9 w najnowszych dostępnych wariantach.
Zakontraktowano też pierwsze wozy KTO Rosomak i ich zmodyfikowany, wydłużony wariant KTO Rosomak-L z wieżami bezzałogowymi ZSSW-30 produkcji polskiej. Te same wieże mają też stanowić uzbrojenie nowych bojowych pływających wozów piechoty BWP Borsuk. Niestety dotąd, kolejny już rok, nie udało się zamówić BWP Borsuk, które są jednym z najbardziej oczekiwanych i pilnie potrzebnych typów sprzętu wojskowego.
Kolejna kwestia, której nie udało się dotąd rozwiązać, to zakup a przede wszystkim lokalizacja w Polsce produkcji kolejnych czołgów K2 w oczekiwanej od dawna, a nadal jak się wydaje niezdefiniowanej wersji K2PL. Na zakontraktowanie czeka również umowa na kolejne haubice samobieżne Krab, pierwsze spolszczone wyrzutnie HIMARS, czyli Homar-A i kilka innych istotnych zakupów.
Zamówiono, w ostatnich dniach przed rocznicą, zamówić system bezzałogowy MQ-9B SkyGuardian w ramach programu rozpoznawczo-uderzeniowych bezzałogowców Zefir, ale nadal nie rozwiązano kwestii pozyskania bezzałogowców taktycznych Gryf czy jeszcze lżejszych maszyn Orlik. Jedyne postępy w zakresie bezzałogowców, to kolejne zamówienia na maszyny Flyeye.
Nadal brakuje też rozwiązanie kwestii okrętów podwodnych w ramach programu Orka. Marynarka Wojenna od lat czeka na rozwianie tego problemu, czyli realnego braku okrętów podwodnych, które byłyby w stanie realizować zadania stawiane przez współczesne konflikty.
Polski przemysł, 50% i plany strategiczne
W tym całym kontraktowanym zamieszaniu warto wspomnieć o planach obecnego rządu dotyczącego lokowania co najmniej 50% wartości zamówień w polskim przemyśle zbrojeniowym. Obecnie osiągnięcie tego poziomu to raczej cel na przyszłość. Realny poziom w bieżącym roku może sięgnie połowy tej wartości. Do jego realizacji z jednej strony należy zwiększyć możliwości produkcyjne, z drugiej zdecydowanie inwestować w zdolności badawcze i rozwojowe. To zresztą dotyczy nie tylko przemysłu zbrojeniowego.
Być może częścią rozwiązania okaże się utworzony przez Ministerstwo Rozwoju i Technologii Departament Przemysłu Obronnego, którego pierwszym zadaniem ma być opracowanie Strategii Rozwoju Przemysłu Obronnego w Polsce. Należy mieć nadzieję, że za strategią pójdą też inne działania, odpowiednie ustawy i inne działania. Ale to wykracza poza możliwości ministra obrony.
To co nie wykracza, to zaplanowanie i opracowanie Strategii Bezpieczeństwa Narodowego RP i Polityczno-Strategiczna Dyrektywa Obronna RP. Niestety dotąd nie przyjęto żadnego z tych dokumentów. Oznacza to brak prawnych o doktrynalnych podstaw działań związanych z modernizacją i dalszym rozwojem WP. Na razie zaprezentowano jedynie ogólnie założenia „Programu rozwoju Sił Zbrojnych na lata 2025-2039”, którego kluczowe założenia zostały zaprezentowane podczas niedawnej konferencji Portalu Obronnego „Wnioski z wojny na Ukrainie – wyposażenie i struktura polskiej armii oraz Obrony Cywilnej”
Nowe dowództwa, dwa rodzaje sił zbrojnych i co dalej
Kolejne, jak dotąd niezrealizowane deklaracje, to utworzenie dwóch nowych rodzajów sił zbrojnych. Mowa tu o Wojskach Dronowych oraz Wojskach Medycznych. Te pierwsze moja pojawić się w zalążku, w postaci nowego dowództwa, już z początkiem nowego roku. Maja one koordynować i usprawniać zarówno wykorzystanie jak i zwalczanie bezzałogowców w Wojsku Polskim. Doświadczenia z Ukrainy czy Syrii pokazują, jak istotne są zdolności w tych obu zakresach spektrum dronowego nasycenia pola walki.
Polecany artykuł:
Drugi rodzaj sił zbrojnych to Wojska Medyczne, których potrzeba jest obecnie dość oczywista. Chodzi o wyodrębnienie nie tylko wojskowych szpitali czy medycyny wojskowej jako takiej. Równie istotne jest zadbanie o skuteczny system ewakuacji medycznej i zabezpieczenie w zakresie medycyny pola walki. Wszystko to ma zwiększyć szanse przeżycia, rekonwalescencji i powrotu do służby w każdych warunkach. Jest to ważny czynnik w przypadku zagrożenia wojną, podnoszący zarówno przeżywalność, jak i morale żołnierzy. Jako lekarz minister Władysław Kosiniak-Kamysz przykłada do tego obszaru szczególną uwagę.
Trzeci z nowych pomysłów organizacyjnych, to zaproponowane przez szefa Sztabu Generalnego, generała Kukułę Dowództwo Transformacji. Jego celem ma być zarówno wdrażanie nowego sprzętu i uzbrojenia, jak również szkolenie, aby do jednostek operacyjnych trafiali żołnierze posiadający odpowiednie umiejętności - takie, by można ich włączyć do struktur jednostek.
Tarcza Wschód i długoletnia perspektywa
Z zagrożeniem ze strony Rosji i Białorusi łączy się oczywiście projekt Tarcza Wschód, która stanowi element kompleksowego programu odstraszania i obrony Polski. To projekt kosztowny, skomplikowany i wymagający wieloletniej realizacji, aby skutecznie wzmocnić możliwości obronne poprzez połączenie przeszkód inżynieryjnych i naturalnych oraz obiektów fortyfikujących wschodnią granicę kraju. Planie i budowa może być równie duży wyzwaniem, co zapewnienie finansowania, nawet jeśli część można pozyskać ze środków UE czy NATO.
Jest to jeden z kilku dużych, wieloletnich i kosztownych wyzwań, za które wziął się obecny szef MON. Dlatego podsumowując rok działania ministra Władysława Kosiniaka-Kamysza, trzeba powiedzieć, że… udało mu się zarówno kontynuować, jak i zapoczątkować wiele istotnych dla bezpieczeństwa kraju działań. Natomiast realna ocena będzie możliwa nie wcześniej niż w przyszłym roku, gdy będzie można zobaczyć na ile konsekwentne i spójne będą te działania. Dotychczasowa pozytywna ocena to też efekt kontrastu z poprzednikami.