• Rosyjskie drony Gerbera są lekkie, trudne do wykrycia i często używane jako wabiki lub miny-pułapki. Choć mogą przenosić niewielkie ładunki, ich głównym zadaniem jest odciągnięcie uwagi obrony przeciwlotniczej od groźniejszych dronów i rakiet.
• Większe drony Shahed mogą przenosić cięższe ładunki na setki kilometrów. Rosja produkuje je codziennie w setkach egzemplarzy, w różnych wersjach i z różnymi typami głowic bojowych, co czyni je poważnym zagrożeniem.
• Ukraina broni się kompleksowo – używa dział przeciwlotniczych, myśliwców, śmigłowców, dronów przechwytujących i artylerii. Prostota i ilość środków często przewyższają nowoczesne, ale kosztowne technologie zakłócania dronów.
W Polskę Rosja wysyła przede wszystkim Gerbery
Z dostępnych zdjęć wynika, że większość dronów znalezionych na terytorium Polski to Gerbery. Produkowane w Rosji przez Biuro Doświadczalno-Konstrukcyjne im. Nikołaja Francewicza Gostello, są lekkie i poręczne. Wykonane z tworzywa sztucznego, ważą zwykle 5–10 kilogramów, choć zdarzają się egzemplarze cięższe, nawet do 18 kg. Lekka konstrukcja pozwala im zabrać więcej paliwa, zwiększając zasięg, a jednocześnie sprawia, że są trudniejsze do wykrycia radarami i tańsze w produkcji.
Gerbery mogą przenosić niewielkie ładunki wybuchowe.
– Zasadniczo głowice mają utrudniać pracę saperom – mówi Marcin Ogdowski, dziennikarz i korespondent wojenny z „Polski Zbrojnej”, który wielokrotnie pracował w Ukrainie. – Takie drony mogą spaść praktycznie wszędzie, a pierwszymi, którzy je znajdują, często są cywile. W praktyce są więc rodzajem min-pułapek, używanych w bardzo perfidny sposób.
Jednak w większości przypadków Gerbery nie stanowią same w sobie dużego zagrożenia. Rosja używa ich głównie jako wabiki – odwracają uwagę ukraińskiej obrony przeciwlotniczej od większych i groźniejszych dronów typu Shahed oraz pocisków manewrujących.
– Wysyłając Gerbery razem z innymi dronami i rakietami, Rosja stara się przeciążyć systemy obrony i zmniejszyć ich skuteczność – wyjaśnia Kusznikow.
Drugim często używanym typem są irańskie drony Shahed-131 i Shahed-136. Są znacznie większe niż Gerbery – ważą około 200 kilogramów i mogą przenosić ładunki od 20 do 90 kg na dystans nawet 2500 km. Rosja początkowo kupowała je od Iranu, ale od 2023 r. rozpoczęła własną produkcję, tworząc modele Gierań-1 i Gierań-2. Istnieje też wersja odrzutowa Shahed-238, nazwana Gierań-3, która jednak zużywa dużo paliwa.
– Shahed mocno ewoluował od pierwotnych irańskich modeli i dziś jest groźną bronią o dużym zasięgu – podkreśla Kusznikow.
Pojawiają się także różne rodzaje głowic: termobaryczne, odłamkowe i kasetowe, wyposażone w kilka mniejszych podpocisków.
Produkcja tych dronów w Rosji jest ogromna – codziennie powstaje kilkaset Shahedów, a liczba Gerber prawdopodobnie jest jeszcze większa.

Jak najefektowniej likwidować rosyjskie bezzałogowce?
Drony, które w środę naruszyły polską przestrzeń powietrzną, zostały zestrzelone przez myśliwce – holenderskie F-35 i polskie F-16. Wykorzystano pociski powietrze-powietrze krótkiego zasięgu typu AIM-9 Sidewinder i średniego zasięgu AIM-120 AMRAAM. Informacje wskazują też na udział śmigłowców Mi-24, Mi-17 i Black Hawk w zwalczaniu dronów.
Ukraina, mająca doświadczenie w wojnie z Rosją od ponad 3,5 roku, najlepiej wie, jak radzić sobie z dronami.
– Nie istnieje uniwersalny sposób na wszystkie drony uderzeniowe – podkreśla Kusznikow. – Ukraińska obrona jest wielowarstwowa i kompleksowa.
Najczęściej stosowane są mobilne grupy z bronią strzelecką i działami przeciwlotniczymi, takimi jak ZU-23-2 montowane na pojazdach terenowych lub ciężarówkach. Dostarczono też niemieckie zestawy artyleryjskie Gepard (kaliber 35 mm) oraz poradzieckie Szyłki – poczwórnie sprzężone działa ZSU-23-4 kalibru 23 mm.
Ukraińska obrona wykorzystuje też myśliwce MiG-29, Su-27 i niedawno dostarczone F-16, naziemne zestawy rakietowe, śmigłowce Mi-24 i Mi-8/17, a nawet lekkie samoloty cywilne, na których pokładzie znajduje się strzelec z karabinem maszynowym typu PK. Testowane są także drony przechwytujące, które uderzają w wrogie bezzałogowce w powietrzu.
– To rozwiązanie daje szansę na dobrą równowagę między kosztami a skutecznością – sumuje Kusznikow.
W praktyce jednak prostsze środki, przede wszystkim artyleria, okazują się często skuteczniejsze, bo pozwalają lepiej połączyć efektywność z kosztami. Stosuje się także systemy walki radioelektronicznej, choć w przypadku dronów Gerbera zakłócanie sygnału bywa mało efektywne...