Czy T-72 to szmelc? Czy jest czołgiem, w którym zawsze umiera się po każdym trafieniu?

2024-04-17 4:40

Obrazki eksplodujących rosyjskich T-72 (w różnych wersjach) w początkowej fazie wojny do dziś wielu ma w pamięci. Jedzie sobie T-72 i nagle bum! W czołg trafia pocisk albo dron kamikadze i wieża wylatuje w powietrze. Tak samo wieża wyrzucana jest w górę, gdy odpowiednio trafiony będzie ukraiński T-72 albo jego polska modyfikacja, czyli PT-91 Twardy. Czy zatem można określić te czołgi, jako starocie i „śmiertelne pułapki” montowane na gąsienicach?

Spalony rosyjski czołg

i

Autor: manhhai flickr.com / Google Spalony rosyjski czołg

Bez przesady. T-72 swoje lata ma i jest starszy od amerykańskiego Abramsa zaledwie o siedem lat, ale...

„JACK-IN-THE-BOX” – CZYLI DLACZEGO WIEŻA WYLATUJE W POWIETRZE

A wieże tego ostatniego po trafieniu nie szybują w górę. Z prostej przyczyny wieża Abramsa, w przeciwieństwie do rozwiązań rosyjskich (zmieniono to dopiero w T-14 Armata), nie służy za magazyn amunicyjny. A gdy wieża takim jest, to jak pocisk trafi w taki składzik, wieża fruwa, a załoga na 99,9 proc. zginie.

Taka spektakularna eksplozja wywalająca wieżę w powietrze z angielska określana jest jako „jack-in-the-box” i w zasadzie dotyczy wszystkich czołgów. Bo jeśli taki, w którym wieża nie służy za magazyn nabojów zostanie trafiony dużym kalibrem, to takiemu wieża też odleci.

A że częściej zdarza się to w czołgach z magazynowaniem amunicji w wieży, to nic dziwnego, że T-72 zyskał miano „śmiertelnej pułapki”. Przypomnijmy, że drugowojenne Shermany nazywano „ronsonami” lub „zapalniczkami”. Można domyśleć się skąd wzięło się to określenie. W rzeczywistości nie za każdym trafieniem M4 Shermann zamieniał się w ognisko. W znacznie nowszym od niego MA60A1 Patton, który w wieży nie miał amunicji, jak się dobrze trafiło, to też wylatywał w powietrze.

Wracają do T-72 i fruwających wież. Na Ukrainie (a wcześniej m.in. w Afganistanie) najczęściej do takich sytuacji dochodziło wówczas, gdy maszyna została trafiona od góry, albo z boku lub z tyłu. Czyli tam, gdzie wieża ma najsłabsze opancerzenie. Okładanie tych miejsc pancerzem reaktywnym zmniejsza ryzyko eksplozji w wieży po trafieniu. Nie znaczy to, że sprowadza je do zera. Bo nawet w Leopardzie 2, gdy dojdzie do eksplozji amunicji, to załoga ma niewielkie szanse na przeżycie...

Poniżej zobaczycie zdjęcia T-72, a dalsza część tekstu pod galerią:

T-72 TO NIE JEST OBECNIE SZCZYTEM PANCERNEJ TECHNIKI

To prawda. A południowokoreański K2 Black Panther góruje nad „siedemdziesiątką dwójką”? A pewnie, jak góra na niziną, ale... Jest jednak jedno tzw. małe „ale”.

Otóż w K2, uznawanym przez wielu fachowców za najlepszy czołg w świecie, po prawej stronie od kierowcy jest magazynek na 24 naboje 120x570 mm. Nie jest on odizolowany od przedziału załogowego, konstruktorzy nie przewidzieli montowania klap wyrzutowych (jak w Abramsie). Zatem po skutecznym trafieniu w to miejsce... Wiecie, co się dzieje.

Często przywołuje się (dla podkreślenia przewagi zachodniej myśli technicznej nad sowiecko-rosyjską) konfrontacje w pierwszej wojnie Zachód-Irak. Tam Abramsom miały stawić czoła irackie T-72M (z 10-letnim życiorysem). Było to starcie zawodnika ciężkiej wagi z chodzacym w średniej.

I nie ma się co dziwić, bo w sowieckiej doktrynie wojennej czołgi miały rozjeżdżać piechotę NATO, a nie wdawać się w potwórki z bitwy pod Kurskiem. Ponadto radzieckie czołgi są takie, jakie są, bo produkowano je także z myślą o eksporcie do państw tzw. rozwijających się. A w nich szansa, by czołgi z rodziny T-ileś tam miały zmierzyć się z Arbramsami, Leopardami, Leclercami czy Challengerami była prawie zerowa.

Dobre jest (i to każde) stare wino. Modernizacjami może podnieść walory użytkowe danego sprzętu, ale jest granica ulepszeń. Można byłoby znacząco wzmocnić pancerze T-72, tylko wówczas wzrosłaby masa czołgu, spadła moc efektywna silnika, zmniejszyła się szybkość maszyny, a na wstecznym biegu, to chyba byłby żółwiem. Utarło sie, że w Rosji, a tym bardziej w CCCP, nie za bardzo dbano o życie żołnierza. No nie do końca tak było – jeśli na myśli mamy czołgi.

Rosyjskie czołgi we Wrocławiu. Namiastka wojny na Ukrainie

T-72 NIE OBSŁUŻYŁ IWAN PO KRÓTKIM KURSIE I WZIĘTY    Z KOŁCHOZU DO SŁUŻBY

A tak było w przypadku T-34. Krótki kurs i już załoga może działać. Gdy na stan Armii Radzieckiej wprowadzono T-72, to miały one... lepsze opancerzenie (kompozytowe) od czołgów zachodnich! Nazwyczajniej w świecie opancerzenie T-72 było lepsze od tego, którym dysponowały ówczesne standardowe czołgi w tamtym czasie, tj. M60 Patton, Leopardy 1, T-55, T-62, Chieftainy i Centuriony.

O ile M1 Abrams, Challenger i Leopard 2 były lepiej opancerzone od T-72, to ten w wersji B górował nad zachodnimi czołgami tym, czym Panzer VI Tiger górował na alianckimi maszynami. Zasięgiem ognia.

T-72B mógł strzelać z lufy kierowanymi rakietowymi pociskami ppanc, a takich możliwości nie było (w tym czasie) w zachodnich czołgach. Mógł do nich strzelać z odległości 5 km, podczas gdy one mogły naparzać w rosyjskie czołgi z kilometrów dwóch.

Jednak na każdy miecz jest tarcza. I z czasem T-72 tracił swoje atuty, bo modenizacje zachodnie górowały nad rosyjskimi. Tym bardziej – powtórzmy, że rosyjskie czołgi nie zostały zaprojektowane do toczenia bitew pancernych.

Wraz z rozwojem przeciwpancernych środków rażenia zmniejszał się potencjał bezpieczeństwa każdego czołgu, a rosyjskich szybciej niż zachodnich. Na pozycję lidera nowoczesności w broni pancernej Rosjanie mieli wyjść za sprawą T-14 Armata, czołgu nie tylko skutecznego, ale i bezpieczniejszego dla załogi od wszystkich innych w świecie. Tylko, żebyć wejść na podium, to trzeba byłoby wpierw wyjść z fazy przedpodukcyjnej, a to się Rosjanom nie udało. I raczej długo się jeszcze nie uda.

Można jednak założyć, że Armata, gdyby dostała takim Javelinem, to raczej już nie nadwałaby sie do użytku, choć załoga miałaby szansę na przeżycie. Jak z Javelina dostanie T-72, to nadaje się wyłącznie na złom, a załoga nie ma szansy na przeżycie.

Można powiedzieć, że o tym, czy T-72, Merkava czy osławiony Abrams można uznać za „śmiertelną pułapkę” decyduje to, czym taki czołg zostanie trafiony.

Uznający taką tezę za słuszną, są eksperci, którzy mają wątpliwości, co do użyteczności czołgu na współczesnym polu walki. Po co wydawać miliony dolarów na czołg, skoro można go skasować przy użyciu wielokrotnie tańszego przeciwpancernego pocisku rakietowego? Odpowiedź na to pytanie, to dłuższy wywód i na inną okazję.

Sonda
Według Ciebie, który czołg jest lepszy?
Listen on Spreaker.