Czy północnokoreańska flota podwodna to skansen technologiczny? Czy realna siła i zagrożenie?

2025-01-06 5:09

Niedawno Koreańska Republika Ludowo-Demokratyczna ogłosiła wdrożenie „najsilniejszej strategii wobec USA”, która uwzględnia zarówno politykę, jak i aspekty militarne. Jaką rolę pełni w tej strategii Marynarka Wojenna Koreańskiej Armii Ludowej, szczególnie jej flota podwodna, która jest co najmniej 60 razy potężniejsza od polskiej? Czy Północ nie przecenia swoich możliwości?

okręt klasy Romeo, KRLD, Kim Dzong Un

i

Autor: Wikipedia/pixabay.com/abe

U nas sprawa jest jasna. Mamy jeden, jedyny okręt podwodny, to wysłużony ORP „Orzeł” i perspektywę na to, że za sprawą programu „Orka”, tę radzieckiej konstrukcji jednostkę będzie można odprawić „na emeryturę”. Z flotą podwodną Szanownego Towarzysza Kima Dzonga Una rzecz jest bardziej złożona. Bo w ujęciu – nazwijmy je – statystycznym, KRLD dysponuje znaczącym potencjałem.

Nie wolno nie doceniać przeciwnika

W tym układzie, to KRLD ma/może mieć więcej okrętów podwodnych od Rosji (65 jednostek), od USA (64) i od Chin (61). Skąd ten brak precyzji w określeniu liczebności floty podwodnej KRLD? Bo tylko tzw. najwyższe czynniki KRLD wiedzą, ile ichniejsza marynarka ma jednostek. Wszystkie inne dane można określić jako szacunkowe, gdyż w KRLD wszystko co dotyczy armii jest „top secret”.

„Nie ma większego niebezpieczeństwa niż niedocenianie przeciwnika”. Taką myśl sformułował (w VI w p.n.e.) twórca taoizmu, jakoby nauczyciel samego Konfucjusza, czyli Lao Tzu. Dlatego lepiej opierać się na danych „maksymalnych” niż „minimalnych”. Te ostatnie stanowią o 60 jednostkach. Te pierwsze – o 80, a nawet o 100.

Nuclear Threat Initiative (NTI), globalna organizacja bezpieczeństwa, której celem jest redukcja zagrożeń nuklearnych, biologicznych i nowych technologii zagrażających ludzkości, szacuje wielkość floty Kima na 83 jednostki. To wskazywałoby, że KRLD dysponuje (liczebnie) największą w świecie flotą podwodną. Jednak tylko „na papierze”. Nie znaczy to, (patrz rada Lao Tzu), że można bagatelizować potencjał KRLD, delikatnie stwierdzając w swej podwodnej masie, jest daleko odstający od współczesnych wymagań stawianych okrętom podwodnym.

Garda: kmdr Witkiewicz o Orce

Mają okręt podowodny o napędzie jądrowym?

NTI raportuje, że „szacunkowa liczba” tych jednostek wynosi 83. W tym:

2 okręty przystosowane do wystrzeliwania rakiet balistycznych;

1 z napędem niezależnym od powietrza (AIP);

40 jednostek kwalifikowanych do operacji przybrzeżnych;

20 jednostek o napędzie konwencjonalnym;

21 miniaturowych okrętów podwodnych.

W źródłach czasem podaje się, że najnowszy okręt podwodnej floty Szanownego Towarzysza napędza reaktor jądrowy. To prawdą nie jest, ale zręcznym manewrem propagandowym KRLD. Otóż Kim Dzong Un parokrotnie wyraził się o jednostce nr 841 („Bohater Kim Kun Ok”), że jest „napędzana nuklearną siłą”. W rzeczywistości Szanowny Towarzysz tak kwieciście wyraził się o tym, że „Bohater” może odpalać z zanurzenia pociski z głowicami jądrowymi, a nie o tym, że napędza go reaktor jądrowy. Na taki Marynarka Wojenna KAL będzie musiała poczekać, bo jest wielce prawdopodobne, że o taką jednostkę wzbogaci się dzięki polityczno-wojskowemu sojuszowi z Federacją Rosyjską.

Z tych okrętów, które obecnie są w służbie tylko kilka można uznać, za… nieprzestarzałe. Wszystkie inne, w tym i stanowiących podstawę floty 20 jednostek klasy Romeo, mają swoją świetność za sobą. I to w bardziej znaczącym stopniu niż ma się to w odniesieniu do naszego jedynego okrętu podwodnego.

Czy okręty podwodne KRLD to szmelc?

Eksperci radzą, by wstrzymywać się z takimi jednoznacznymi ocenami. Otóż jeśli jednostka nowoczesną już nie jest, a wyposażona jest w nowoczesne torpedy, to jest zagrożeniem dla potencjalnego przeciwnika, czy nie jest?

Nie trzeba być gigantem, by móc posyłać na dno gigantyczne lotniskowce. Pewnie słyszeliście o przypadku, gdy niewielkie szwedzki okręt podwodny „zatopił” w ćwiczeniach amerykański lotniskowiec? Bodaj cztery razy wystawił peryskop, nim został zauważony. Zdecydowanej większości północnokoreańskich jednostek daleko, pod względem technicznym, do tego szwedzkiego okrętu. To prawda. Eksperci uważają jednak, że są wyposażone w nowoczesne torpedy i są w stanie zatopić giganta, nawet za cenę tego, że same pójdą na dno.

Flota liczna, ale nie taka silna, jak ją Kim przedstawia

Nie ulega wątpliwości, że licząca sobie (według danych wywiadowczych z Republiki Korei) ok. 470 jednostek flota wojenna w razie „W” szybko zostałaby rozbita. Jednocześnie jest świadomość, że mogłaby poczynić wiele szkód nim przestałaby istnieć. W jaki sposób? O tym za moment. Teraz pora na szybką prezentację floty podwodnej Marynarki Wojennej KAL.

Klasa Gorae. To ta ta starsza jednostka przystosowana do strzelania balistykami. Prawie 67 m długości; 6,7 m średnicy. „Yongung” („Bohater 24 sierpnia”) obsługuje 35-osobowa załoga. W służbie od 2014 r.

Klasa Sinpo-C. Coś nowszego od poprzedniego. „Bohater Kim Kun Ok” charakteryzuje się większym zasięgiem i może być w stanie pomieścić bardziej zaawansowane wyrzutnie pocisków balistycznych. Szacuje się, że ma on ponad 3000 t wyporności. Może przenosić trzy lub cztery pociski balistyczne, prawdopodobnie Pukguksong-3. Prawdopodobnie ma napęd dieslowo-elektryczny i rzekomo ma system napędu niezależnego od powietrza.

Klasy Sang-O i Sang-O II. Okręt klasy Sang-O ma 35 m długości, przy średnicy 3,8 m. Jednostka klasy Sang-O II jest nieco dłuższa (39 m) i szybsza (na wodzie i pod wodą) od swojego poprzednika.

Klasa Romeo. Nie bardzo wiadomo, ile z okrętów tej klasy jest w gotowości operacyjnej. Okręty te pozostają jedynymi zdolnymi do prowadzenia patroli o dalekim zasięgu. Ta radziecka konstrukcja (modyfikowana w Chinach i KRLD ma 76,78 m długości i 6,72 m średnicy.

Klasy Yugo i Yono. Miniaturowe okręty powodowane zbudowane co prawda w KRLD, ale na podstawie jugosłowiańskich projektów z lat… sześćdziesiątych XX w. Aż ta bardzo miniaturowe to one nie są (szczególnie, gdy porówna się ich gabaryty z wielkością ) Sang-O. 21 m długości, przy średnicy 3,1 m.

Klasa Sinpo-D. Tu już jest miniaturyzacja. 15 m długości. Nie wiadomo do końca, czy jest to jakiś prototyp, czy KRLD ma więcej takich jednostek na stanie marynarki wojennej. Eksperci uważają, że może być to nowy typ SSM.

Tak w wielkim skrócie przedstawia się prezentacja tego, co mają Północni do prowadzenia pod wodą wojny z ich wrogami. Jak widać są to przede wszystkim jednostki stworzone do służby przybrzeżnej. I wracamy do odpowiedzi na pytanie postawione w tytule.

Otóż odpowiedź brzmi: to szmelc stanowiący zagrożenie, którego nie można bagatelizować. Kłania się to tzw. paradoks Piper Club. To taka bardzo popularna awionetka. Czy, dajmy na to, kosztujący krocie F-35, przenoszący stosunkowo niewiele pocisków powietrze-powietrze, rozgromiłby gromadę awionetek wyposażonych w rakiety, gromadę o łącznej wartości supermyśliwca? Jeśli zbuduje tyle samo Piper Cubów, ile za pieniądze wydane na sztukę F-35, to w każdym symulowanym starciu F-35 zawsze przegra, ponieważ zostanie rozwalony setkami rakiet AAM. Czy odnosi się to także do walki na morzu? Całkiem możliwe. Zatem: „nie ma większego niebezpieczeństwa niż niedocenianie przeciwnika”...

Sonda
W warunkach wojny globalnej lepiej dysponować 11 lotniskowcami czy 11 okrętami podwodnymi wyposażonymi w głowice jądrowe?
Nie ma głupich pytań
Jak przygotować się do wojny i nie zwariować? Naval, były żołnierz GROM