Co łączy paralizatory odległościowe z powieścią Jules'a Verne'a?

2024-07-23 18:00

To jest paralizator odległościowy, ale tak jak wszystkie buty sportowe określa się mianem „adidasów”, tak wszystkie takie paralizatory (obezwładniające sondami wystrzelonymi na odległość kilku metrów) nazywa się taserami, choć nie produkuje ich wyłącznie amerykański Taser Inc. Taki sprzęt czy jest przeznaczony do obrony osobistej, czy też neutralizowania zagrożenia przez służby porządkowo-policyjne, razi skutecznie cel prądem. Z założenia ma tylko obezwładniać. Bywało, że zabijał.

taser policyjny, paralizator odległościowy, broń

i

Autor: policja.pl

TASERY TO BROŃ O „MŁODYM” ŻYCIORYSIE. STOSUJE SIĘ JĄ OD 1974 R.

Obezwładnia napastnika sondami wykorzystując przewodzenie energii elektrycznej za pomocą przewodów bądź bezpośredniego kontaktu. Prąd wpływa na funkcje sensoryczne i/lub motoryczne układu nerwowego. Prąd o napięciu ok. 50 tys. V sprawie, że trafiony przez co najmniej pół minuty jest totalnie obezwładniony. Nie ma w tym przypadku znaczenia, czy jest odporny na ból, czy też nie.

Do obezwładnienia nerwowo-mięśniowego dochodzi kiedy prąd powoduje mimowolne pobudzenie nerwów czuciowych i ruchowych pozostawiając napastnika w stanie tymczasowego braku kontroli nad ruchami ciała. Tyle z grubsza o zasadach działania dystansowego paralizatora. Czy jest bezpieczny? Zależy dla kogo. Dla tego, kto go używa – jak najbardziej. Dla tego, w którego się trafia – też powinien być bezpieczny. Jednak źródła amerykańskie podają, że od 1974 r. odnotowano ok. 1000 przypadków śmierci spowodowanych użyciem przewodowej broni elektrycznej (CEW) zwanej także bronią elektrowstrząsową.

„Taser, choć pomyślany jako nieśmiercionośny, może nadal powodować poważne skutki, które w niektórych przypadkach mogą zagrażać życiu, szczególnie w przypadku osób z chorobą serca lub przyjmujących leki wpływające na układ sercowo-naczyniowy, takie jak kokaina i metamfetamina” – wyjaśnia w jednym z artykułów w amerykańskiej prasie o CEW prof. James Giordano, neurologi i biochemik oraz ekspert w dziedzinie wojskowej etyki medycznej.

Policja obezwładniła za pomocą tasera agresywnego 60-latka

STRZAŁU Z CEW NIE WYTRZYMAJĄ NAWET NAJBARDZIEJ ODPORNI NA BÓL

Dlaczego? Z prostej przyczyny. Bo nie mają wpływu na to, co zarządzi ich mózg. Wiedzieć trzeba, że taki postrzał powodują silne, niekontrolowane skurcze mięśni, które są bardzo bolesne. Stąd też, gdy czasem w TV puszczają scenki z użycia tasera, trafiony wije się z bólu bez udawania. W USA przeprowadzono wiele badań medycznych na reakcją organizm człowieka obezwładnionego przez broń elektrowstrząsową.

Zasadniczo wykazały, że obezwładnienie ładunkiem prądu o napięciu ​50 tys. V, stosowanym w większości komercyjnych paralizatorów, jest bezpieczne dla serca. Oczywiście 1000 przypadków, że tak nie jest, to tylko wyjątek potwierdzający regułę. W innych badaniach wykazano, że obezwładniony może nie być w stanie przywołać krótkotrwałych wspomnień i mieć z trudności z przetwarzaniem nowych informacji, nawet przez godzinę. Inaczej: przez 60 minut nie kontaktuje się z otoczeniem.

Bardzo rzadko rażenie prądem z paralizatora może wywołać stan zwany rabdomiolizą. „Tkanka mięśniowa jest nadmiernie stymulowana, nadmiernie się kurczy, a składniki białek mięśniowych są uwalniane do krwioobiegu. Białka te mogą uszkodzić czynność nerek, a nawet wywołać niewydolność nerek. Rabdomioliza jest uleczalna, ale bez pomocy medycznej może być śmiertelna” – tłumaczył prof. Giordano.

Znacznie częściej może dojść do bardzo, ale to bardzo nieprzyjemnej, w doznaniach, sytuacji. Zważyć należy, że CEW choć wygląda jak pistolet, to nie jest tak celny, jako jego klasyczny, palny, odpowiednik. Zdarza się, że sondy lądują poniżej pasa, a to – wie o tym każdy mężczyzna – jest bardzo bolesne. Apogeum takiej bolesności doświadczają ci, u których ładunek elektryczny doprowadził do skręcenia jąder. To boli znacznie bardziej niż kopniak wymierzony między nogi. W krańcowych przypadkach może być przyczyną śmierci.

W ARMII TYLKO ŻAMDARMERIA WOJSKOWA UŻYWA TASERÓW

Czym rożni się taser, który można kupić bez specjalnego pozwolenia (z natężeniem prądu do do 10 mA) od tego, który może być w posiadaniu tylko policji? Takie paralizatory rażą prądem o natężeniu nawet kilkudziesięciu mA. Policjant nie potrzebuje pozwolenia na używanie takiego sprzętu, ale specjalnego (16-godzinnego) szkolenia „w zakresie posługiwania się przedmiotami przeznaczonymi do obezwładniania osób za pomocą energii elektrycznej”.

Policyjny paralizator od cywilnego różni się nie tylko mocą, ale i dodatkowym – niezbędnym i prawnie określonym – wyposażeniem. Ma wewnętrzny rejestrator zdarzeń (m.in. lokalizacja, rejestr wygenerowanych impulsów). Sprzęt ma port komunikacyjny do przesyłania zapisanych danych do komputera – uwaga, to ważne – bez możliwości ingerencji użytkownika w pamięć zdarzeń urządzenia.

Czy wojsko używa taserów?

Tylko żandarmeria wojskowa. Broń o zasięgu 3-10 m (taka jest długość linki przewodzącej prąd) jest dla żołnierza bezużyteczna. Owszem, konstruktorzy od lat pracują nad elektrycznym karabinem. Temu, co stworzyli, daleko do oczekiwań wojskowych. W sumie więc, jak na razie, jedyny sprawnie działający karabin strzelający prądem stworzył i użytkował kpt. Nemo. Ten z „Tajemniczej wyspy” Jules'aVerne'a.

Sonda
Czy uczęszczałeś/uczęszczałaś kiedyś na kurs samoobrony?
Listen on Spreaker.