Burmistrz Kijowa zauważył, że nie jest zaskoczony spadkiem popularności prezydenta Wołodymyra Zełenskiego. „Ludzie widzą, kto jest skuteczny, a kto nie. Oczekiwań było i jest wiele. Zełenski zapłaci za błędy, które popełnił” – powiedział Kliczko.
Jakie to błędy miałby popełnić Zełenski, który w ubiegłym roku miał gigantycznie wysokie poparcie w społeczeństwie ukraińskim i niewiele mniejsze poza granicami Ukrainy. Ba, głośno było, że Zełenski winien otrzymać Nagrodą Pokojową Nobla. Nagrody nie dostał, a poparcie spadło. Korekta: pod koniec listopada amerykańskie wydawnictwo Politico przedstawiło coroczny ranking najbardziej wpływowych ludzi w Europie. Wołodymyr Zełenski stał się najbardziej wpływową postacią w Europie w kategorii... „Marzyciele”.
„Winston Churchill, Martin Luther King Jr., Nelson Mandela. Co jakiś czas pojawia się przywódca i w pojedynkę zmienia bieg historii, nie siłą swojej armii czy gospodarki, ale siłą swoich słów. Takim przywódcą jest Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski” – napisało Politico. Na marginesie: w tym konkursowym zestawieniu za najbardziej wpływową osobą roku w Europie uznany został Donald Tusk.
Wróćmy jednak do tego, co krytycznego, pod adresem europejskiego „Marzyciela”, miał do powiedzenia mer Witalij Kliczko. „Ludzie zastanawiają się, dlaczego nie byliśmy lepiej przygotowani na tę wojnę. Dlaczego Zełenski do ostatniej chwili zaprzeczał, że jej się to przydarzyło? Albo dlaczego okazało się, że Rosjanie tak szybko dotrą do Kijowa?”. Kliczko podkreślił, że dopóki wojna Rosji z Ukrainą będzie trwała, prezydent pełni ważną funkcję i należy go wspierać, ale zastrzegł, że „po zakończeniu wojny każdy polityk będzie odpowiadał za swoje sukcesy i porażki”.
Oczywiste jest, że jeśli znany polityk krytycznie wypowiada się o swoim szefie, a na horyzoncie – przynajmniej jak na razie – jawią się wybory prezydenckie, to naturalne jest, by zapytać krytyka, czy sam nie ma ambicji, by zastąpić Zełenskiego?
Co na to Witalij Kliczko? Dzisiejszy mer Kijowa tylko na ringu bił prostymi. Jako polityk jest znacznie bardziej finezyjny i wyraża się językiem dyplomatycznym. Odpowiedział, że teraz „głupio byłoby dziś o tym myśleć”. „Dziś pytanie brzmi tylko, czy Ukraina w ogóle będzie istniała? Putin nie postrzega Ukrainy jako niepodległego państwa, nie jest to tajemnicą. Mówi, że Ukraina należy do Imperium Rosyjskiego. Walczymy o naszą wolność i niepodległość. Jednocześnie nasi politycy już prowadzą wojnę w okopach w kraju, którego samo istnienie jest niepewne. To po prostu głupie. Dlatego niemądrze byłoby mówić teraz o moich ambicjach politycznych”. Mówić może i nie wypada, ale czy nie wypada ich mieć? Czas pokaże.