Czyżby to sygnał, że wojna nie skończy się w tym roku? Niekoniecznie, ale lepiej być przygotowanym na przeżycie zimy w warunkach zagrożenia wojennego. W wywiadzie dla portalu Babel mera Kijowa zapytano: „Wszyscy rozumiemy, że zima będzie niezwykle trudna. Jakie są twoje prognozy, czy Kijów będzie miał wystarczająco dużo gazu lub prądu? Na co miasto powinno się przygotować?”. Witalij Kliczko odpowiedział: – Nie chcę wszystkich uspokajać i mówić, że wszystko będzie dobrze. Żyjemy w trudnych realiach i musimy kalkulować różne scenariusze. Dostarczanie gazu jest obowiązkiem rządu. Zapewnił nas, że gaz będzie (dostępny - SE) dla ludności i że nie zdrożeje. Nie wykluczamy, że mogą mieć miejsce akty terroryzmu, ataki na stacje benzynowe. Bierzemy również pod uwagę ten scenariusz. Kupiliśmy generatory, paliwo do tych generatorów. Przede wszystkim trafią do szpitali, przedszkoli i szkół. Zrobimy wszystko, co możliwe i niemożliwe, co zależy od nas, aby w domach było ciepło. Ale proszę wszystkich o przygotowanie ciepłych domowych ubrań, ciepłych koców, bo nie wykluczamy, że temperatura w domach będzie o kilka stopni niższa od normy. Norma to 21 stopni, ale może być 19 lub 18 stopni…
Takie mniej więcej wartości ogrzewania proponuje Unia Europejska dla państw członkowskich, których sytuację energetyczną mocno skomplikowało embargo na dostawy z Gazpromu. Wydaje się, że sytuacja w tym względzie na Ukrainie jest znacznie gorsza niż w UE. Obecnie – co jest zrozumiałe – Ukraina nie kupuje gazu w Rosji, ale nadal go używa kupując u zachodnich pośredników; w tym i przez Polskę. W 2020 r. Ukraina zużywała rocznie ok. 30 mld m sześc. gazu ziemnego, w tym ok. 6 mld z własnych źródeł. Ma największe złoża gazu łupkowego, ale nie są one (tak samo jak w innych państwach europejskich) eksploatowane.
Mer Kijowa nie kryje, że mogą zimą mogą zaistnieć problemy z dostawami prądu. – Mamy nadzieję i zrobimy wszystko, aby tak się nie stało. Jeśli są przerwy w dostawie prądu, mamy generatory. Jeśli nie ma ogrzewania lub gazu, mamy zapasy oleju opałowego. Przez chwilę będziemy mogli funkcjonować autonomicznie. Ale jest to dość krótki czas, który jest potrzebny do rozwiązania problemu – stwierdził na poły enigmatycznie Witalij Kliczko. Kijów był na celowniku Siły Zbrojnych w początkowym okresie wojny. Agresora udało się odeprzeć, nic nie wyszło Moskwie z planów szybkiego opanowania stolicy Ukrainy, zmiany rządu na prorosyjski i w konsekwencji ogłoszenia pabiedy (zwycięstwa). To nie oznacza, że Rosja w bliższej lub dalszej przyszłości znów nie weźmie na celownik Kijowa. Z miasta wyjechało sporo mieszkańców i jednocześnie schronienie w nim znaleźli uchodźcy wewnętrzni, z terenów frontowych. Kiedy kijowscy uchodźcy wrócą od swego miasta?
– Wszystko będzie zależało od sytuacji na froncie. Jeśli będą dobre wieści stamtąd, to będzie sukces Sił Zbrojnych, jestem pewien, że ludzie wrócą. W marcu Kijów był domem dla około miliona Kijowian, ponieważ większość kobiet i dzieci opuściła miasto, pozostawiając mężczyzn gotowych oprzeć się ewentualnej inwazji. Teraz, według danych operatorów komórkowych, na podstawie liczby telefonów w mieście, wiemy, że w stolicy mieszka ok. trzech milionów ludzi. Nie wszyscy są z Kijowa. Obecnie oficjalnie zarejestrowano około 120 tys. osób wewnętrznie przesiedlonych, a według naszych obliczeń jest ich około 200 tys. A ok, miliona Kijowian nie wróciło jeszcze do miasta.
Sezon grzewczy Ukraina rozpoczyna 15 października, w zależności od warunków meteo. Rosjanie uszkodzili znacznie lub zniszczyli 336 ciepłowni (324 uszkodzonych i 12 zniszczonych), 8 elektrociepłowni (4 zniszczone i 4 uszkodzone)... Przed rosyjską agresją połowę zaopatrzenia w prąd pokrywały siłownie jądrowe. Pod ostrzałem znajduje się największa elektrownia atomowa w Europie – zaporoska. Rosja chce ją odłączyć od ukraińskiej sieci energetycznej. Rząd niedawno ogłosił, że 70 proc. infrastruktury energetycznej zaopatrującej sektor mieszkaniowy i komunalny w ciepło i energię jest już gotowy do rozpoczęcia sezonu grzewczego.