Tak po prawdzie to nie wiadomo do końca z jaką szybkością mogą lecieć te hipersoniczne pociski. W literaturze wojskowej do takich zalicza się te, które rozwijają prędkość od 5 do 25 razy większą od prędkości dźwięku. Przyjmując za wartość poglądową, że prędkość dźwięku (zmienia się wraz z wysokością, temperaturą itp.) wynosi 360m/s, to takie pociski w sekundę przemierzają dystans od 1,6 km (5 Ma) do 7 km (25 Ma). By obiekt wleciał w przestrzeń kosmiczną na orbitę wokół Ziemi, musi osiągnąć tzw. I szybkość kosmiczną, czy 7,9 km/s. Z jaką szybkością Kindżał zdąża do celu i jak daleko może dolecieć? Zacznijmy od końca. Tych pocisków Rosja użyła już trzykrotnie w „specjalnej operacji wojskowej” przeciw Ukrainie. „To najnowocześniejszy typ rakiet w rosyjskim uzbrojeniu. Po wprowadzeniu do służby w 2018 roku wyprodukowano ich zaledwie kilkadziesiąt" – ogłosił Sztab Generalny Sił Zbrojnych po sierpniowym ataku tą bronią na cele wojskowe w Winnicy.
Rosyjska propaganda wojskowa przypisała Kindżałom rolę straszaków. Wcześniej występowały w niej pociski manewrujące Iskander. Po tym jak Ukraińcy ich trochę zestrzelili, Rosja zmieniła aktora w swym dreszczowcu. I chwali się tym, że Kindżała nie da się strącić. Tym bardziej, że leci szybko (od 5 do 10 Ma, różne są rosyjskie informacje w tej materii) i jest na dodatek pociskiem manewrującym. Takim, jak Tomahawk, przy czym Amerykanie uważają, że Kindżał jest od niego szybszy nie 10 razy, ale tylko cztery (ok. 3600 km/h). Od kilku tygodni Rosja straszy m.in. Polskę i państwa nadbałtyckie trzema Kindżałami umieszczonymi wraz ich nosicielami (samolotami MiG-31) w Obwodzie Kaliningradzkim. W zależności od tego, ile jest prawdy w rosyjskich informacjach, to te rakiety mają zasięg od 500, przez 2,5 tys. do ponad 4 tys. km.
Tylko trzy rakiety? Tylko, bo w wspomnianym ukraińskim komunikacie podano prawdę. Rosja ma problem z tym sprzętem jeszcze jeden. Można byłoby stwierdzić: zasadniczy. Otóż do ich produkcji osiągnięcia rosyjskiej techniki są niewystarczające. Stwierdzając wprost: bez części z Zachodu Rosjanie mogą wyklepać dużo ostrych kindżałów, ale nie mogą złożyć ani jednego hipersonicznego Kindżała. Wg rosyjskich źródeł do produkcji tej broni trzeba 133 komponentów z Zachodu, których obecnie, ani w niedalekiej przyszłości, Rosja siłami własnego przemysłu nie stworzy. Problem kolejny: środki przenoszenia rakiety. Pocisk jest supernowoczesny, a odpalany jest spod myśliwca MiG-31K, konstrukcji radzieckiej oraz również stworzonych za ZSRR bombowców Tu-22M3 i Tu-160. Samolotów tych jest niewiele. Docelowo nosicielem Kindżałów ma być współczesnej konstrukcji myśliwiec V generacji Su-57. Rosja ma ich już kilka sztuk.
Czy można zestrzelić Kindżała? Czy też jest to niemożliwe, jak uważają Rosjanie? „Rakiety klasy Kindżała będą mogły być zestrzeliwane – jeżeli w ogóle – wyłącznie przez zaawansowane systemy przeciwrakietowe zdolne do zwalczania celów balistycznych” – zauważa Defence24.pl. „Państwa NATO powinny więc poważnie potraktować „rakietowe” zagrożenie z Rosji i przygotować wielopoziomową odpowiedź”. Wydaje się, że przy obecnym, mizernym stanie posiadania Ch-47M2 Kinżał Stany Zjednoczone nie muszą rozgłaszać światu, czym i z czego mogą niszczyć takie rakiety...
Polecany artykuł: