„Trumienne” wypłacane jest na podstawie ustawy (z 1998 r.) „O państwowym ubezpieczeniu personelu wojskowego”. Agent zagraniczny „Ważnyje Istorii (Ważne Historie – WH)”, czyli medium, które wg prawa rosyjskiego nie reprezentuje linii rządowej polityki, informuje, że świadczenia wypłaca największy ubezpieczyciel w Federacji Rosyjskiej – Sogaz. Portal podkreśla, że wśród jego akcjonariuszy i beneficjentów tej spółki są przyjaciele i krewni Putina. Firma miała w latach 2018-2019 otrzymać za te usługi od resortu obrony 10,99 mld rubli. Ile zarobiła później i ile zarabia teraz, to nie wiadomo, bo dane o tym są utajnione. Wypłaty „trumiennego” reguluje także ustawa „O zasiłku pieniężnym dla personelu wojskowego”. Pominiemy szczegóły obu ustaw, bo to interesuje Rosjan.
Dość powiedzieć, że do marca krewni wojskowych, którzy zginęli w 2022 roku, mogą ubiegać się o ryczałt w wysokości 7,4 mln rubli (ok. 553 tys. zł). WH napisały: „Już 5 marca podjął decyzję o zwiększeniu odszkodowania. Swoim dekretem nakazał zapłacić kolejne 5 mln rubli, jeśli żołnierz zginie podczas udziału „w specjalnej operacji wojskowej na terenach DRL, ŁRL i Ukrainy” oraz wykonywania „zadań specjalnych” w Syrii. Później Putin dodatkowymi dekretami nakazał płacić te same 5 mln rubli nawet w przypadku śmierci funkcjonariuszy straży granicznej na Ukrainie (służba graniczna wchodzi w skład FSB), a także „ochotników” i urzędników wysłanych do strefa konfliktu”.
To jak na FR ogromne pieniądze. Nie tak jednak wielkie, jak koszty materiałowe prowadzenia wojny. Do „trumiennego” federalnego dorzucają się również regiony. Bliskim poległych z Moskwy i jej okolic tamtejsze władze lokalne dorzucają 3 mln rubli. W większości jednak taki dodatek to milion rubli. WH podkreśla, że nie są znane metody obliczania dodatku. Można domyślać się, że bogate obwody dają więcej, biedniejsze – mniej. Jak matce dostarczono z frontu syna w charakterze „ładunku 200”, to ma prawo także do dożywotniej, wypłacanej co miesiąc, renty. To są już kopiejki w porównaniu z „trumiennym”. Prawo do niej mają nie tylko rodzice poległego, ale i inni bliscy. Im więcej, tym bardziej dzieli się stawkę bazową (20 779 rubli – nieco ponad 2 tys. zł). Jeśli żołnierz osierocił dziecko, to ono dostaje co miesiąc 2668 rubli (niespełna 200 zł). Próżno szukać informacji o tym, ile wypłacono w FR od 24 lutego „trumiennego”. Można opierać się na danych ukraińskich, ale te – z wiadomych powodów – co podkreślają zachodni eksperci, są zawyżone. Bliżej im jednak do prawdy niż danym rosyjskim. Te były w historii wojny na Ukrainie, którą FR – mimo mobilizacji, nadal nazywa „specjalną operacja wojskową”, tylko kilkakrotnie publikowane. Rzeczywiste dane o stratach osobowych obu stron wojny poznamy (być może) po jej zakończeniu.
Wracając do „trumiennego”… Inny „agent zagraniczny” – Mediazone – podaje, że większość rosyjskich żołnierzy zabitych na Ukrainie pochodzi z biednych regionów. Dziennikarze potwierdzili np. śmierć 313 żołnierzy z Buriacji (stan na 4 listopada). To jeden z najwyższych wskaźników wśród rosyjskich regionów. Jednocześnie Buriacja należy do najbiedniejszych regionów Rosji. Według Rosstatu (odpowiednik naszego GUS) prawie 20 proc. mieszkańców żyje tam z dochodami poniżej 12 tys. rubli miesięcznie (prawie 900 zł), a tylko 3 proc. osiąga dochód powyżej 72 tys. rubli (ok, 5,4 tys, zł). Mediana wynagrodzeń (bardziej złożona i bardziej wiarygodna niż średnia arytmetyczna, wskaźnik średniego poziomu dochodów) w Rosji wynosi nieco ponad 32 tys. rubli w cenach z 2020 r., Rosstat nie ma jeszcze nowszych danych. Za miesiąc służby na froncie żołnierz FR dostaje 195 tys. rubli (14,5 tys. zł). „Trumienne” w maksymalnej wysokości – podają WH – wynosi 12,4 mln rubli. To równowartość wypłaty obecnej średniej przez trzy dekady…