Obie formacje są w Rosji uznane za organizacje terrorystyczne, choć wchodzą w skład… Sił Zbrojnych Ukrainy. To oznacza, że według prawa międzynarodowego przysługuje im ochrona wynikająca z konwencji genewskich, których stroną Federacja Rosyjska… nie jest. Rosyjskie media nie podają, czy wzięto do niewoli kogokolwiek z oddziałów, które urządziły sobie wycieczkę bojową (22 maja) na terytorium „starej” Rosji. Spekulacje są różne. Mówi się, że m.in., że tym wypadem strona ukraińska chciała sprawić, by Rosjanie przerzucili jakieś siły z frontu dla ochrony pogranicza. Bez względu na to, jakie były przyczyny tej spektakularnej, niczym z filmu kina akcji, wydaje się nieprawdopodobne, by przeprowadzono ją bez wiedzy Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Ukrainy. Rosja określa ją mianem „incydentu” starając się go zbagatelizować. Nie przyznaje się, co wydaje się zrozumiałe z jej punktu widzenia, że po raz kolejny wystawiła się na wstyd. W niezależnych mediach rosyjskich padają pytania o to, gdzie były oddziały graniczne i armia rosyjska? Jak można było tak łatwo i szybko pokonać granicę? Jeden wypad małego oddziału w istocie wyrządził wielkie straty wizerunkowe nad i tak już poszarpanym wizerunku „drugiej armii świata”.
W ramach wojny informacyjnej, warto znać stanowisko drugiej strony, Rosjanie blamaż przekuli w sukces. „Według Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w konwoju znajdowało się do dziesięciu jednostek pojazdów i pojazdów opancerzonych, w tym pojazdy opancerzone International MaxxPro, które zostały wyprodukowane w Stanach Zjednoczonych na potrzeby operacji wojskowych w Iraku, a także BTR-80. Bojownicy podróżujący pojazdami oraz Legion „Wolność Rosji” (uznany za organizację terrorystyczną w Federacji Rosyjskiej i zakazany w Federacji Rosyjskiej) oraz Rosyjski Korpus Ochotniczy, biorący udział w działaniach wojennych po stronie Ukraina, która wzięła na siebie odpowiedzialność za inwazję, rozpierzchła się po wsiach Kozinka, Góra-Podol i Głotowo” – podał „Kommersant”. „Według władz obwodu biełgorodzkiego podczas ataku 12 cywilów zostało rannych o różnym stopniu ciężkości, jedna starsza kobieta zmarła podczas ewakuacji, prawdopodobnie na zawał serca. W tym samym czasie zniszczeniu i uszkodzeniu uległo około 30 budynków”.
„W ciągu ostatnich dwóch dni obnażyli słabości armii rosyjskiej. A to z pewnością doprowadzi do negatywnych konsekwencji politycznych. Rosja jest teraz całkowicie zakłopotana. pokazał, że wszystkie plotki o potężnej Rosji są fałszywe. Nie są one nawet w stanie obronić własnej granicy. Dlatego Rosja powinna o tym milczeć" cytuje ukraiński portal Suspilna Glenna Granta, pułkownika rezerwy armii brytyjskiej, eksperta ds. bezpieczeństwa i obronności Ukraińskiego Instytutu Przyszłości.
Kancelaria Prezydenta Ukrainy poinformowała, że Ukraina nie ma bezpośredniego związku z wydarzeniami w Biełgorodzie, ale „przygląda się z zainteresowaniem”. Do akcji rosyjskich antyputinowców odniósł się (22 maja) także Departament Stanu. Jego rzecznik Matthew Miller w poniedziałek oświadczył: „Nie zachęcamy, ani nie umożliwiamy Ukraińcom ataków na terytorium Rosji, ale to Rosja jest agresorem, zaś Ukraina sama decyduje, jak prowadzić działania wojenne”. Dodał, że wydarzenia wpłynie na zmianę decyzji prezydenta USA Joe Bidena w sprawie przekazania Ukrainie samolotów F-16.
Oprócz Rosyjskiego Korpusu Ochotniczego i Legionu „Wolność Rosji” po stronie ukraińskiej Rosjanie walczą także w Narodowej Armii Republikańskiej. Korpus jest największą z nich. Od dwóch pozostałych różni się tym, że jego członkowie nie są rekrutowani z dezerterów z armii rosyjskiej i wziętych do niewoli. W Korpusie służą Rosjanie żyjący na Ukrainie lub w innych państwach poza Federacją Rosyjską. Wielu jego żołnierzy walczyło w obronie Ukrainy od 2014 r.. W Donbasie, w różnych batalionach ochotniczych, w tym także w osławionym i kontrowersyjnym Pułku Azow.