Co spowodowało „wzburzenie i złość”? „Między kwietniem a lipcem br. zespoły badawcze Amnesty International przeanalizowały rosyjskie ataki w obwodach charkowskim, donieckim i mikołajowskim. Organizacja przeprowadziła badania na miejscu, wywiady z ocalałymi oraz świadkami i krewnymi ofiar, a także dokonała analizy broni przy wykorzystaniu teledetekcji. W trakcie tych badań badacze natknęli się na dowody, że siły ukraińskie przeprowadzały ataki z zaludnionych obszarów mieszkalnych, jak również stacjonowały w budynkach cywilnych w 19 miastach i wsiach. Crisis Evidence Lab – Laboratorium Amnesty International przeanalizowało zdjęcia satelitarne, aby potwierdzić niektóre z tych incydentów” – cytujemy wątek z kontrowersyjnego raportu. W reakcji na ten dokument doradca prezydenta Ukrainy Mychajło Podolak oświadczył, że AI bierze udział w rosyjskiej kampanii propagandowej i dezinformacyjnej, Szefowa ukraińskiego oddziału AI Oksana Pokalczuk zrezygnowała ze stanowiska, nazywając raport „podarunkiem propagandowym dla Rosji”.
„Priorytetem AI w tym i każdym innym konflikcie jest zapewnienie ochrony cywilom. Był to jedyny cel naszego ostatniego raportu. Choć w pełni podtrzymujemy nasze tezy, to ubolewamy z powodu wywołanego nimi bólu” – stwierdziła AI w komunikacie. W raporcie podanych jest kilka przykładów wykorzystywania obiektów cywilnych w charakterze tarczy. „W Bachmucie kilkoro mieszkańców poinformowało Amnesty International, że ukraińska armia wykorzystywała budynek położony 20 metrów od wciąż zamieszkanego wieżowca po drugiej stronie ulicy. 18 maja pocisk rosyjski uderzył w przód tego wieżowca, częściowo niszcząc pięć mieszkań i uszkadzając okoliczne budynki. Wśród mieszkańców ostrzelanego bloku, którzy przeżyli atak, była Katarina: „Nie wiedziałam, co się właśnie wydarzyło. Rozbite okna i mnóstwo pyłu w całym mieszkaniu. Zostałam tam, ponieważ moja mama nie chciała wyjechać. Ma problemy ze zdrowiem”.
Minister obrony Ukrainy Aleksiej Reznikow na swoim Facebooku zapewnia, że nie pozwoli „oczernić naszej armii”. „Wszelkie próby kwestionowania prawa Ukraińców do przeciwstawiania się ludobójstwu, ochrony ich rodzin i domów, życia i życia swoich dzieci, sprzeciwiania się działaniom Rosji jako państwa terrorystycznego są perwersją, bez względu na to, jakie konstrukcje prawne to maskują. Jakakolwiek próba, nawet przypadkowa, zrównania niesprowokowanej rosyjskiej agresji i samoobrony Ukrainy, jak to zrobiono w materiałach Amnesty International, jest dowodem utraty adekwatności i sposobem na zniszczenie własnego autorytetu” – oświadczył Reznikow.
Minister spraw zagranicznych Ukrainy Dimitrij Kuleba również krytycznie, acz i dyplomatycznie, ocenił dokument AI. „Chodzi o stworzenie fałszywej równowagi między sprawcą a ofiarą. Między krajem, który niszczy tysiące cywilów. I desperacko broniący się kraj, ratujący swoich ludzi, ratujący kontynent przed tą inwazją” – skomentował, wzywając działaczy na rzecz praw człowieka, aby „nie angażowali się w tworzenie fałszywej rzeczywistości” – podała ukraińska agencja Nowosti (nv.ua). Rosyjskim mediom przypadł do gustu raport AI. Portal Alarmyk na czołówce ma od dwóch dni materiał o nim: „Raport organizacji praw człowieka Amnesty International o zbrodniach wojennych Sił Zbrojnych Ukrainy zaszokował czytelników brytyjskiego dziennika Daily Mail. Komentatorzy zwrócili uwagę, że prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski wznieca konflikt, aby zniszczyć kraj, a następnie udać się na emeryturę do wartej 30 milionów dolarów rezydencji na Florydzie....”. Powtórzmy raz jeszcze za ministrem obrony Ukrainy: „Jakakolwiek próba, nawet przypadkowa, zrównania niesprowokowanej rosyjskiej agresji i samoobrony Ukrainy, jak to zrobiono w materiałach Amnesty International, jest dowodem utraty adekwatności i sposobem na zniszczenie własnego autorytetu”...