Ukraińcy nie wyrazili zainteresowania „latającymi czołgami”? Samoloty A-10 Warthog nie polecą na Ukrainę

2024-04-24 6:26

W czasie przesłuchania Komisji Sił Zbrojnych Izby Reprezentantów sekretarz sił powietrznych Frank Kendall powiedział, że Ukraina nie wyraziła większego zainteresowania samolotami A-10 Thunderbolt II, bo jak dodał Kendall: „myślę, że obawiają się o ich przeżywalność” – informuje portal Defense One. Czy to oznacza, że samoloty mogą przejść spokojnie na emeryturę?

Ukraina od początku wojny wyrażała duże zainteresowanie pokaźną listą uzbrojenia do powstrzymania rosyjskiej agresji. Poza oczywiście sprzętem konstrukcji radziecko/rosyjskiej było także zainteresowanie nowszym uzbrojeniem. Część tego udało się zrealizować jak np. samoloty F-16, czołgi Leopard 2, czołgi Abrams, systemy Patriot, przeciwpancerny pocisk kierowany Javelin i wiele więcej. Na liście był także weteran ziemnej wojny nazywany „latającym czołgiem” czy guźcem (Warthog) czyli A-10 Thunderbolt II.

W styczniu bieżącego roku, dowódca Sił Powietrznych Sił Ukrainy Mykoła Oleschuk oraz szef wywiadu obrony Ukrainy Kyryło Budanow wyrazili zainteresowanie amerykańskimi samolotami, które i tak idą na złom i są powoli wycofywane ze służby, więc mogłyby się pojawić na ukraińskim niebie. Ukraina argumentowała wielokrotnie, że samoloty A-10 byłyby idealne do zwalczania czołgów czy artylerii rosyjskiej. Nawet apel, by przekazać te samoloty Ukrainie, napisał na łamach Defense News senator Marco Rubio, który podkreślał, że te samoloty mogą nadal posłużyć sojusznikom USA.

Wcześniej zaś jesienią ubiegłego roku ówczesny rzecznik Dowództwa Sił Powietrznych Sił Zbrojnych Ukrainy Jurij Ihnat powiedział, że Ukraina nie potrzebuje amerykańskiego samolotu A-10. Według Ihnata zostałyby one po prostu zniszczone przez rosyjską obronę powietrzną. Kilka miesięcy później naczelny dowódca Sił Zbrojnych Ukrainy Oleksandr Syrskij wyraził odmienne zdanie na temat A-10. Uważając, że ​​samoloty mogłyby stanowić opcję dla Ukrainy, ponieważ jest to niezawodny sprzęt.

Generał Pacek o roli F-16. Przygnębiające słowa

Z kolei strona amerykańska uważała, że należy się skupić na szkoleniu na F-16 i dostarczaniu uzbrojenia bardziej skutecznego niż samoloty. Amerykański A-10, by skutecznie walczyć, potrzebuje by przestrzeń powietrzna, była kontrolowana przez stronę, która te samoloty posiada. Ukraina jednak tej kontroli nie posiada. Dlatego wysłanie tych samolotów groziłoby ich szybkim zniszczeniem. I wychodzi chyba na to, że Ukraińcy to zrozumieli.

Jak powiedział w czasie przesłuchania przed komisją Sił Zbrojnych Izby Reprezentantów sekretarz sił powietrznych Frank Kendall: "Ukraina nie wyraziła większego zainteresowania samolotami A-10. Myślę, że słusznie obawiają się o ich przeżywalność".

Jak zauważa ukraiński portal Defence Exspress na słowa Kendalla do tej pory nie zareagowała oficjalnie strona ukraińska, co można odbierać za potencjalną prawdę, że Ukraina zrezygnowała z chęci posiadania tych samolotów.

Kendall dodał, że przynajmniej jeden kraj wyraził pewne zainteresowanie, ale jak zaznaczył „problem polega na tym, że gdy ten samolot zniknie z inwentarza USA, nie będzie dla niego żadnego wsparcia bazowego. Tak więc każdy kraj, który zdecyduje się na jego zakup i będzie próbował go utrzymać, będzie miał bardzo ciężko. Jest to również bardzo stary samolot, ma około 45 lat. Części zamienne są bardzo trudne do znalezienia". Sekretarz nie powiedział, który kraj jest zainteresowany wycofanymi samolotami A-10, w spekulacjach przewijają się takie kraje jak Polska, czy Rumunia. W przypadku Polski jest to mało prawdopodobne, że zdecydujemy się na takie samoloty, zwłaszcza że Polska stara się posiadać nowoczesną flotę samolotów, i powoli rezygnuje z samolotów pamiętających czasy PRL czy zimnej wojny. Chyba że samoloty byłyby zakupione za symbolicznego 1 dolara, choć jak było już zauważone A-10 będzie bardzo ciężko utrzymać, zwłaszcza że Polska z takim samolotem nie miała do czynienia.

W kwietniu ubiegłego roku pierwszy samolot A-10 Thunderbolt II został wysłany na emeryturę z bazy Moody w stanie Georgia do Davis-Monthan, by tam „spocząć” na emeryturze — informowało United States Air Force.

Jak czytaliśmy wówczas w komunikacie, Air Combat Command wyznaczało do wycofania w pierwszej kolejności samoloty A-10 o najmniejszej skuteczności bojowej. Pozostałe 20 samolotów przechodziło na emeryturę z różnych baz do końca września ubiegłego roku. W planach jest wycofanie wszystkich A-10 do końca dekady. Po wycofaniu tych samolotów na wyposażeniu armii jest około teraz 260 maszyn.

Wycofanie tych samolotów przez ostatnie kilka lat było wielokrotnie blokowane przez Kongres. Jednak Departament Obrony i siły powietrzne w końcu postawiły na swoim, argumentując, że samoloty nie jest w stanie obecnie walczyć z maszynami rosyjskimi, a przede wszystkim chińskimi. Mówiono także, że samolot jest zbyt kosztowny i można go zastąpić obecnie innymi maszynami wielozadaniowymi.

Sonda
Czy Rosja przeprowadzi latem ofensywę zakończoną sukcesem?
Listen on Spreaker.