Pierwsze informacje o pojawianiu się rosyjskiej rakiety nad terytorium Polski, podała Telewizja Republika. Dowiedzieliśmy się z nich, że niezidentyfikowany obiekt miał się pojawić w polskiej przestrzeni powietrznej około godziny 9 i że rozpoczęły się poszukiwania. Dopiero komunikat Dowództwa Operacyjnego rozwiał wątpliwości. Jednak ta sytuacja po raz kolejny spowodowała lawinę pytań o polskie bezpieczeństwo oraz o to, jak zareagowałoby NATO, gdyby doszło do bardziej poważnego incydentu. Wiadomo o tej sytuacji rozmawiali prezydent Andrzej Duda z Jensem Stoltenbergiem, sekretarzem generalnym Sojuszu Północnoatlantyckiego. Jak podaje RMF FM, NATO zadeklarowało to, co już wcześniej było potwierdzane: bronienie każdego centymetra terenu sojuszu. - NATO wzmacnia swoją obecność i gotowość od Morza Czarnego po Morze Bałtyckie, w tym w Polsce", oraz że "w Polsce znajduje się już ponad 10 000 żołnierzy sojuszniczych i znaczący sojuszniczy potencjał wojskowy, w tym odrzutowce NATO chroniące polskie niebo" - czytamy w odpowiedzi prasowej dla radia. Podkreślono również, że w tym momencie na terenie Polski stacjonuje 10 tysięcy żołnierzy z sojuszniczych państw.
Jakie są perspektywy dla Ukrainy w 2024 roku? W rozmowie z Tomaszem Walczakiem sytuację Kijowa analizował ekspert z Ośrodka Studiów Wschodnich, Wojciech Konończuk.