Na czym polega nowa ukraińska strategia wojny? "Zmasowane atakowanie rosyjskich celów"
Zwracam uwagę na wypowiedź Wołodymyra Zełenskiego nie ze względu na wagę tej informacji dla miłośników nowinek technicznych. Jest ona istotna z innego powodu. Otóż wydaje się, że mamy do czynienia z deklaracjami zapowiadającymi zmianę ukraińskiej strategii prowadzenia wojny, nie tylko przejścia do bardziej asertywnych form działania, ale również z próbą przeniesienia działań na teren Federacji Rosyjskiej. W takim ujęciu wejście do obwodu kurskiego byłoby tylko jednym z elementów nowej strategii. Inne to zmasowane atakowanie rosyjskich celów, przede wszystkim lotnisk wojskowych i składów amunicji, ale również magazynów paliwa na głębokich tyłach.
Palianica, która ma zasięg 200 km i wyposażona jest - w świetle szczątkowych informacji - w duży ładunek wybuchowy, a przy tym ze względu na napęd ma być trudna do przechwycenia może ułatwić realizację tej strategii. Jej istotą jest zarówno rozszerzenie celów, które będą atakowane, skokowe zwiększenie liczby uderzeń i podjęcie próby, o czym pisze brytyjski "Guardian", uderzenia na Moskwę i Petersburg.
Ukraina masowo uderza na system ochrony przeciwrakietowej na Krymie
W ostatnim czasie, obok ataku na obwód kurski, mieliśmy do czynienia ze zmasowanymi uderzeniami ukraińskimi na systemu ochrony przeciwrakietowej na Krymie, w porcie Kaukaz w Kraju Krasnodarskim został zniszczony kolejny rosyjski duży prom transportowy. Uderzenia na obiekty wojskowe miały też miejsce w Lipiecku, na wschód od Moskwy i w Murmańsku. Brytyjski dziennik, powołując się na wysoko postawionych przedstawicieli ekipy Zełenskiego, argumentuje, że w Kijowie doszli do przekonania, iż bez „demonstracyjnego ataku” rakietowo-dronowego, uderzenia o dużej skali, nie uda się zmusić Putina do rozpoczęcia poważnych negocjacji pokojowych.
W tym sensie wtargnięcie do obwodu kurskiego miałoby być czymś w rodzaju eksperymentu naturalnego, który powinien przekonać sojuszników Ukrainy, głównie w Stanach Zjednoczonych, że rosyjska eskalacja po ataku wymierzonym w terytorium Federacji, jest mniej prawdopodobna niż do tej pory się przyjmowało. Chodzić ma w tym przypadku o uzyskanie zgody Londynu na uderzenia na rosyjskie cele położone na głębokich tyłach.
Czy Wielka Brytania zgodzi się na użycie rakiet Strom Shadow na terenie Rosji?
Rakiety Storm Shadow, które Wielka Brytania przekazała Ukrainie, mają zasięg 180 mil, ale na wyposażeniu zarówno francuskich, jak i brytyjskich sił zbrojnych jest ich wersja mająca nawet 360 mil zasięgu, co oznacza, że przy ich użyciu można już przeprowadzić atak na Moskwę. Na razie Wielka Brytania nie wydała zgody na atakowanie rosyjskich tyłów przy użyciu tych rakiet również z tego względu, że taki ruch blokuje Waszyngton. Amerykańska zgoda jest w tym przypadku wymagana w związku z faktem, że rakiety te mają oprogramowanie i części pochodzące ze Stanów Zjednoczonych.
Jeśli okaże się, że reakcja Putina na uderzenie na obwód kurski jest powściągliwa, z pewnością mniej eskalacyjna niż się spodziewano, to niewykluczone, że Amerykanie zmienią swą dotychczasową, w tym obszarze, politykę. Informacje na temat rakiety – drona Palianica mają dotrzeć nie tylko do Rosjan, ale również do sojuszników Ukrainy i pomóc im zrozumieć, że Kijów samodzielnie też może być niedługo w stanie przeprowadzać zmasowane ataki na tyłach wroga, co zmienia sytuację.
Gdyby jednak udało się wymusić na Amerykanach rewizję ich polityki w sprawie ataków na rosyjskie cele, to z analiz Institute for a Study of War wynika, że w zasięgu ukraińskiej artylerii rakietowej znalazłoby się 250 obiektów, głownie lotnisk i składów amunicyjno-paliwowych. Obecnie, dysponując rakietami GMLRS, strona ukraińska może zagrozić jedynie 17 z nich, a tradycyjne, wolno poruszające się drony, łatwiej się przechwytuje.
Doniesienia o „odsunięciu” się Rosjan od linii frontu są przesadzone?
Co prawda pojawiły się doniesienia o „odsunięciu” się Rosjan od linii frontu, ale w opinii ekspertów mało prawdopodobne jest, aby ewakuowano wszystkie te obiekty. Gdyby Ukraina była w stanie przeprowadzić na nie skuteczne uderzenia, to mielibyśmy do czynienia nie tylko ze zmniejszeniem rosyjskich możliwości, również logistyka zostałaby zakłócona, co z pewnością wpłynęłoby na rosyjskie zdolności w Donbasie.
Politycznie Kijowowi udałoby się zrealizować to, o czym w czasie święta niepodległości Ukrainy mówił Zełenski, deklarując, że Putin chcąc stworzyć na Ukrainie „strefy buforowe”, doprowadził do przekształcenia nadgranicznych rejonów Federacji Rosyjskiej w tego rodzaju obszar.
Strategia Kijowa jest bardzo ryzykowana, ale alternatywa, czyli uporczywa obrona na linii frontu w Donbasie, nie dawała szans na przełom w wojnie. W obliczu przewagi ogniowej, jaką dysponują Rosjanie, jedynie kwestią czasu były ich kolejne zdobycze. „Ceną”, jaką Ukrainie przyszłoby płacić za kontynuowanie obrony, byłoby umacnianie się u sojuszników przekonania, że wojna jest w gruncie rzeczy przegrana i w związku z tym lepiej teraz usiąść do stołu rokowań niż za kilka miesięcy, kiedy sytuacja będzie gorsza. To zapewne z tego względu Syrski i ukraińskie kierownictwo polityczne podjęli być może decyzje o „oddaniu” Pokrowska, o czym świadczy decyzja o ewakuacji ludności cywilnej z tego strategicznie ważnego miasta.
Polecany artykuł:
Wysadzenie desantu na Krymie i zniszczenie mostu kerczeńskiego - kolejne etapy nowej strategii Ukrainy?
Jeśli atak na obwód kurski jest elementem zmiany strategii Ukrainy, a nie jedynie działaniem, którego celem miałoby być zmuszenie Rosjan do dyslokowania części oddziałów na nowe odcinki, to zapewne będziemy mieć do czynienia z kolejnymi spektakularnymi i nieoczekiwanymi akcjami. Można typować, ale w opinii wielu ekspertów najbardziej prawdopodobnymi są wysadzenie desantu na Krymie, zniszczenie mostu kerczeńskiego i izolowanie w związku z tym półwyspu i kolejne uderzenie w obwodzie kurskim, być może zdobycie tamtejszej elektrowni jądrowej.
Niedawne oświadczenie ukraińskiego MSZ-u, w którym Kijów ostrzega Białoruś przed konsekwencjami koncentracji sił w okolicach Homla i zastrzega sobie możliwość uderzeń na tego rodzaju cele, też może być potraktowane jako zapowiedź kolejnych, trudnych do przewidzenia kroków. Tym operacjom towarzyszyć będzie zapewne intensyfikacja uderzeń z powietrza, przy użyciu głównie dronów, ale być może również rakiet.
Jaki jest cel nowej strategii wojennej Ukrainy?
Strategia ta ma najprawdopodobniej pokazać Putinowi, że kontynuowanie presji w Donbasie, po to, aby „wyzwolić” obwód w jego administracyjnych granicach, będzie okupione poważnymi kosztami na innych kierunkach, a nawet może doprowadzić do destabilizacji całego pasa Federacji Rosyjskiej wzdłuż granicy z Ukrainą. Tylko w obwodzie kurskim ewakuowano ok. 130 tys. ludzi, co pokazuje, że podjęcie podobnych operacji na innych kierunkach może mieć nie mniejszy wymiar i potencjalnie destabilizować sytuację wewnętrzną w Rosji. A przynajmniej uruchomić rozważania, czy rzeczywiście czas pracuje na korzyść Kremla.
Jeśli w rosyjskiej elicie udałoby się zasiać zwątpienie, to wówczas już tylko kwestią czasu byłoby wznowienie zawieszonych, ale nie zerwanych, rozmów w Katarze. W świetle dostępnych informacji obejmowały one trzy kwestie – wymianę jeńców, bezpieczeństwo energetyczne i żywnościowe. Pośredniczący w rozmowach przedstawiciele tego arabskiego emiratu uważali, że porozumienie w tych trzech obszarach uruchomi proces kolejnych negocjacji, których przedmiotem może być zawieszenie broni. Nawet jeśli uznamy, że prawdopodobieństwo takiego scenariusza jest mało realne, to Ukraina nie ma i tak nic do stracenia i dlatego ryzykuje, zmieniając swą dotychczasową strategię wojny.