Czy Ukraina i Rosja rozpoczną rozmowy pokojowe? Siła gwarancji dla Ukrainy zależy od europejskich członków NATO

2024-01-01 17:19

Dziennikarze "The Financial Times", formułując prognozy na 2024 rok, napisali, że najprawdopodobniej Stany Zjednoczone i Europa będą w stanie przełamać obecny impas w kwestii kontynuowania pomocy dla Ukrainy, ale nie zmienia to faktu, że Kijów przez cały rok będzie znajdował się „pod rosnącą presją” sojuszników, aby rozpocząć rozmowy z Rosją. Wydaje się, że już mamy do czynienia z tego rodzaju zjawiskiem, a nawet - jak napisał Michael Hirsch w politico.com - administracja Bidena „po cichu” rewiduje swą dotychczasową strategię wobec Kijowa.

Wojna w Ukrainie

i

Autor: VIACHESLAV RATYNSKYI / Reuters / Forum Wojna w Ukrainie

Czy Ukraina i Rosja rozpoczną rozmowy pokojowe?

Jest on zdania, a powołuje się na rozmowy z anonimowymi, wysokiej rangi, przedstawicielami administracji i dyplomatami państw europejskich rezydującymi w Waszyngtonie, że o ile do niedawna w otoczeniu Joe Bidena myślano o zwycięstwie w wojnie i „strategicznej porażce” Rosji, o tyle obecnie coraz częściej słychać głosy opowiadające się za negocjacyjnym, kompromisowym zakończeniem konfliktu. Coraz częściej myśli się też o konieczności przejścia sił ukraińskich do obrony, budowie niezbędnych fortyfikacji i umocnień, a także o konieczności wzmocnienia obrony przeciwlotniczej, tak, aby Rosjanie nie byli w stanie atakować celów na tyłach. Nacisk ma też być kładziony na wzrost możliwości ukraińskiego przemysłu pracującego na rzecz armii, tak, aby nawet zmiana w Białym Domu i możliwy powrót do władzy Donalda Trumpa, nie oznaczał załamania się zdolności Ukrainy do walki.

To nowe podejście, oznaczające odejście od strategii, której celem miało być odzyskanie terenów okupowanych przez Rosjan na rzecz przejścia do obrony, ma dać stronie ukraińskiej silniejszą pozycją przy stole negocjacyjnym. W świetle tej linii rozumowania, jeśli na Kremlu zrozumieją, że coraz trudniej będzie im przesuwać linię frontu, a starty po rosyjskiej stronie w związku z dobrze przygotowanymi ukraińskimi liniami obrony będą narastać w sposób lawinowy, to wówczas chętniej usiądą do stołu rokowań.

O zmianie amerykańskiej strategii w kwestii rozstrzygnięcia wojny na Ukrainie świadczy też coraz większa liczba raportów analitycznych, których autorzy zastanawiają się, jak doprowadzić do zawieszenia broni oraz jak zbudować docelowy model bezpieczeństwa, w którym można byłoby zakotwiczyć Ukrainę już po zmniejszeniu intensywności walk.

Gwarancje bezpieczeństwa NATO to za mało

Grupa ekspertów RAND opublikowała na łamach "The Hill" artykuł poświęcony przyszłej polityce bezpieczeństwa, którego główną tezą jest przekonanie, iż nawet (niepewne dziś) przyjęcie Ukrainy do NATO nie będzie dawało gwarancji długoletniej stabilizacji sytuacji w naszej części Europy i potrzebne będzie „coś więcej”, przede wszystkim znaczny wzrost potencjału wojskowego sojuszników Stanów Zjednoczonych z Paktu Północnoatlantyckiego i wzrost ich zaangażowania.

Punktem wyjścia ich rozważań jest przekonanie, iż „nie wszystkie gwarancje są równe sobie”, nawet NATO po roku 2014 doszło do wniosku, że te, które zostały sformułowane w art. 5, mogą okazać się niewystarczającym środkiem odstraszania agresywnej Rosji i podjęto wówczas decyzję o wzmocnieniu wschodniej flanki dodatkowymi siłami wojskowymi.

Z analogiczną sytuacją będziemy mieć do czynienia również po wygaszeniu wojny na Ukrainie, same zobowiązania traktatowe nie wystarczą i konieczne będzie zwiększenie sił wojskowych dyslokowanych do naszej części Europy i być może również dalej na wschód. Proponują oni wzięcie pod uwagę, zanim zacznie projektować się nowy model bezpieczeństwa, kilku czynników. Linia frontu na Ukrainie jest długa, rozciąga się na ponad 600 mil, co oznacza, że siły potrzebne, aby ją utrzymać, będą niemałe. Tym nie mniej wielkość państwa i warunki geograficzne dają Ukrainie kilka atutów.

Granice z Polską, Słowacją, Węgrami i Rumunią są relatywnie bezpieczne

Po pierwsze ma ona „głębię strategiczną”, co ułatwia zorganizowanie kilku potencjalnych linii obrony, a także zwiększa znaczenie lotnictwa bojowego, w tym operującego z graniczących państw sojuszniczych, zwłaszcza zdolnego do działania na dużych dystansach. Po drugie granice z Polską, Słowacją, Węgrami i Rumunią są relatywnie bezpieczne, co ułatwia zaopatrzenie na wypadek ponownego konfliktu, a także umożliwia organizację centrów szkoleniowych. Siły sojusznicze w razie wznowienia wojny przez Rosję „mogłyby wkroczyć na Ukrainę z wielu kierunków”, wykorzystując też obawy Moskwy do atakowania celów znajdujących się w państwach NATO.

Siły rosyjskie, po zawieszeniu broni, będą, w opinii autorów wystąpienia, kontynuowały nękające ataki rakietowe, co nakazuje sojusznikom, którzy udzielą Kijowowi gwarancji bezpieczeństwa, aby ich siły działały w większym rozproszeniu i z ponad standardową obroną przeciwlotniczą.

Trzy modele gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy z udziałem NATO

Możliwe są, jak argumentują, trzy modele gwarancji dla Kijowa. W „lekkim” na teren Ukrainy mógłby być dyslokowany jeden batalion NATO-wski i przygotowana infrastruktura dla przesunięcia kolejnego. Dodatkowym zabezpieczeniem byłoby przesunięcie jednego szwadronu lotnictwa bojowego do jednego z krajów graniczących z Ukrainą. Zadaniem tych sił współdziałających z armia ukraińską byłoby, w takiej konstrukcji, „spowolnienie” rosyjskich postępów, jeśliby na Kremlu podjęto decyzje o wznowieniu wojny.

Gdybyśmy chcieli myśleć o zatrzymaniu Rosjan na jednym lub kilku kierunkach operacyjnych, to wówczas na Ukrainę należałoby dyslokować co najmniej brygadę sił lądowych o odpowiednim potencjale ogniowym, a dodatkowo NATO musiałoby mieć zdolności do szybkiego przerzutu kolejnej. Szwadron lotnictwa bojowego winien w tym modelu stacjonować na Ukrainie, a nie w jednym z sąsiednich państw.

Z największym zaangażowaniem mielibyśmy do czynienia w modelu „ciężkim”. Aby być wstanie powstrzymać atakujących Rosjan na wielu kierunkach i nie dopuścić do tego, aby odnieśli oni strategiczny sukces, należałoby przenieść na Ukrainę z państw udzielających gwarancji bezpieczeństwa co najmniej dwie brygady ciężkie i być w stanie dyslokować w szybkim czasie, jeśli Rosjanie wznowią działania, kolejną. Siły te powinny zostać wzmocnione dwoma szwadronami NATO-wskiego lotnictwa bojowego na stałe dyslokowanego na Ukrainę.

„Wzmocnienie ze strony sojuszników NATO może mieć kluczowe znaczenie”

Jak trzeźwo zauważają autorzy tego wystąpienia, objęcie tego rodzaju gwarancjami Ukrainy wymagało będzie zmiany dotychczasowej projekcji siły przez państwa Paktu Północnoatlantyckiego. Stany Zjednoczone, mające dziś w Europie jedynie dwie brygady sił lądowych, mają zbyt mały potencjał, aby „wziąć na siebie” cały ciężar związany z gwarancjami dla Kijowa. A to oznacza, że aby mogły zostać one udzielone, a wydaje się, że jest to jeden z warunków rozpoczęcia przez ekipę Zełenskiego rozmów pokojowych, europejscy sojusznicy Ameryki będą musieli zwiększyć swoje zaangażowanie.

„Wzmocnienie ze strony sojuszników może mieć kluczowe znaczenie.” – piszą autorzy wystąpienia. Ich zdaniem państwa NATO, chcące działać, mogłyby w ramach koalicji chętnych utworzyć w Kijowie wspólną grupę zadaniową, która miałaby pomagać w planowaniu wojskowym. Polacy i Amerykanie, po tym jak otrzymamy F-35 mogliby wspólnie patrolować linię rozgraniczenia, dziś frontu. Systemy Aegis Ashore znajdujące się w Polsce i w Rumunii mogłyby wzmocnić obronę Ukrainy.

„Sojusznicy mogliby zaoferować lepsze wsparcie w zakresie wojny elektronicznej i wywiadu.” – piszą eksperci RAND. Misje patrolowe przy użyciu dużych statków bezzałogowych również mogłyby być zorganizowane przez europejskich sojuszników Ameryki, podobnie misje patrolowe na Morzu Czarnym mogłyby być „domeną” państw europejskich NATO. Należałoby też myśleć o zniesieniu niektórych ograniczeń w zakresie eksportu na Ukrainę broni. To też polem, na którym mogliby „wykazać się” europejscy sojusznicy z NATO.

Zakończenie wojny w Ukrainie i budowa stabilnego systemu bezpieczeństwa to wyzwanie dla Europy

Takich możliwości jest wiele. Ważny jest jednak tok rozumowania ekspertów RAND. Otóż u podłoża tej propozycji stoi zapewne przekonanie, że wojna na Ukrainie, tym bardziej jej zakończenie i budowa stabilnego systemu bezpieczeństwa, stanowi przede wszystkim wyzwanie dla Europy i to ona musi wnieść znaczącą kontrybucję do nowego, powojennego systemu. Ameryka nadal będzie eksporterem bezpieczeństwa, ale skala przyjmowanych na siebie obowiązków nie będzie rosła, co z kolei daje pole do popisu Europejczykom. Jeśli bowiem wkład Stanów Zjednoczonych będzie stabilny, to od skali naszego zaangażowania zależeć będzie, czy zbudujemy lepszy czy mniej wydolny system regionalnego bezpieczeństwa.

Sonda
Uważasz, że wojna na Ukrainie może trwać latami?
Budzisz: Tak może zakończyć się wojna PORTAL OBRONNY