Spis treści
- Transformacja artylerii i wyzwania związane z amunicją
- Nowe potrzeby i powolna reakcja przemysłu
- Współpraca międzynarodowa i specustawa MON
- Rotacja prezesów PGZ i potrzeba zmian
Transformacja artylerii i wyzwania związane z amunicją
Gen. Łukowski podkreślił, że polska armia przechodzi dynamiczną transformację, zwłaszcza w obszarze artylerii. Zakup 700 nowych armatohaubic Krab i południowokoreańskich K9 oraz wycofywanie poradzieckiego sprzętu, takiego jak haubica 2S1 Goździk, to kluczowe elementy tej modernizacji. Jednakże, jak zaznaczył generał, “w niektórych typach sprzętu po prostu nie produkujemy amunicji, ale wycofujemy go, m.in. poprzez przekazywanie stronie ukraińskiej”.
Wojna w Ukrainie uświadomiła Polsce i innym państwom NATO, że zużycie amunicji artyleryjskiej w warunkach realnego konfliktu jest znacznie wyższe niż zakładano.
“Trzeba od nowa podejść do sposobu kalkulacji tego tzw. normatywu. (...) On się nie zmienił, tylko obecnie wszyscy się zastanawiają, czy był właściwie liczony - czy np. szacunki, że dany zapas amunicji wystarczyłby nam na miesiąc lub dłużej, sprawdziłyby się w kontekście wojny jak w Ukrainie” - wyjaśnił gen. Łukowski.
Nowe potrzeby i powolna reakcja przemysłu
Największym wyzwaniem dla Wojska Polskiego jest obecnie zaopatrzenie w amunicję artyleryjską kalibru 155 mm, standardowego dla państw NATO. Amunicja tego kalibru pojawiła się w polskiej armii stosunkowo niedawno, wraz z wprowadzeniem armatohaubic Krab. Wcześniej wykorzystywano przestarzałą amunicję poradzieckiego kalibru 152 mm.
“Wprowadzenie Krabów czy armatohaubic K9 wprowadza zupełnie nową dynamikę; to zupełnie nowy kaliber. Rozbudowujemy naszą artylerię w dużym tempie - i to jest problem, bo nie jesteśmy zadowoleni z tempa, w jakim są budowane do tego zdolności amunicyjne w przemyśle” - podkreślił szef BBN.
Mimo podpisanych kontraktów na dostawy amunicji, gen. Łukowski wyraził niezadowolenie z tempa ich realizacji.
“Musimy zbudować potencjał w tym zakresie, ale nie możemy go opierać wyłącznie na zagranicy; ten system musi być dualny - trzeba mieć zapasy i mieć zdolności produkcyjne”.
“Musimy też nauczyć się, jak to odpowiednio przeliczać - dzisiaj to, co ocenialiśmy, że wystarczy na 30-40 dni, może się okazać, że wystarczy na 10-20” - mówił, podkreślając, że do takich wniosków dochodzą też siły zbrojne i władze państw sojuszniczych, w tym m.in. brytyjskie czy niemieckie.
“Nie mówimy więc o tym, że zostały popełnione błędy czy niedopatrzenia, tylko o tym, że dokonujemy gigantycznej transformacji i nasze potrzeby gwałtownie rosną. Pytanie, dlaczego nasz przemysł tak powoli na te potrzeby reaguje” - dodał gen. Łukowski, zwracając jednocześnie uwagę, że potrzeby to nie tylko nowa amunicja artyleryjska, ale także np. czołgowa kalibru 120 mm, której używają - oprócz obecnych już kilkanaście lat Leopardów 2 - nowe w Wojsku Polskim czołgi K2 oraz Abrams.
Przypomniał, że pod koniec 2023 roku resort obrony zawarł umowę z Polską Grupą Zbrojeniową na dostawę 300 tys. sztuk amunicji 155 mm.
"Teraz te dostawy trwają, a kontrakt ma być zrealizowany do 2029 roku. (...) Potrzebujemy silnego wsparcia ze strony przemysłu, ale cały czas jesteśmy niezadowoleni z tego tempa dostaw. Szansą na przyspieszenie tego procesu jest przygotowywana z inicjatywy MON specustawa pozwalająca na skrócenie procesów inwestycyjnych krytycznych dla bezpieczeństwa i obronności” - stwierdził szef BBN.
Współpraca międzynarodowa i specustawa MON
Generał Łukowski zwrócił uwagę na propozycje współpracy ze strony Turcji i Korei Południowej w zakresie produkcji amunicji.
“Turcja i Korea Południowa co najmniej od dwóch lat są obecne w Polsce, i proponują różnego rodzaju rozwiązania do produkcji amunicji; do tej pory nie słyszałem, żeby jakaś umowa (przyp. red. z polskim przemysłem) została podpisana, mimo, że wszyscy mówimy o tym, jak ważna jest produkcja amunicji”.
Jak dodał, “rozumie irytację” ze strony resortu obrony narodowej. „Irytacja jest, że ten proces tak powoli postępuje. Co z tego, że będziemy mieli tysiące haubic, tysiące czołgów, jeśli przemysł nie będzie nadążał z produkcją zapasów. A Ukraina otworzyła wszystkim państwom natowskim oczy na to, jak intensywnie amunicja jest zużywana na polu walki”- podkreślił generał.
Szef BBN wyraził nadzieję, że przygotowywana przez MON specustawa, mająca na celu skrócenie procesów inwestycyjnych w obszarze bezpieczeństwa i obronności, przyspieszy proces budowy zdolności amunicyjnych w Polsce.
Rotacja prezesów PGZ i potrzeba zmian
Gen. Łukowski odniósł się również do rezygnacji prezesa PGZ Krzysztofa Trofiniaka.
“Nie znam konkretnych przyczyn rezygnacji w tym przypadku, ale średnia trwałość prezesów w tej instytucji to rok, półtora. Może jest to głęboko już zakorzenione w DNA tej struktury, że stanowi to problem mentalny, który dotyka tych, którzy przychodzą na to stanowisko i nie pozwala im wdrażać odpowiednich strategii rozwojowych” - stwierdził.
Jak mówił gen. Łukowski, przy takiej rotacji prezesów wdrożenie jakiejkolwiek skutecznej strategii jest właściwie niemożliwe. “Należy się zastanowić, czy nie należałoby zmienić modelu biznesowego tej struktury, by był bardziej stabilny, oparty o wyłanianych w ramach profesjonalnych konkursów menedżerów, którzy byliby w stanie realizować swoje działania w sposób ciągły, tak jak w przemyśle prywatnym” - ocenił.
“Na pewno trzeba coś z tym zrobić’ - dodał, podkreślając, że obecnie państwowy przemysł zbrojeniowy w niewystarczającym stopniu odpowiada na potrzeby Wojska Polskiego, zarówno jeśli chodzi o zdolności produkcyjne, jak i autonomię - czyli możliwości wytwarzania możliwie szerokiej gamy sprzętu i komponentów w oparciu wyłącznie o krajowe technologie.
PM/PAP
