Spis treści
- Naturalne ograniczenia Żelaznej Kopuły
- Koszt-Efekt trzeba wybierać
- 100% skuteczności jest niemożliwe
- Iran zna luki i wie, jak przeciążyć obronę Izraela
- Iran to nie Hezbollah i Hamas
Izraelska obrona powietrzna, choć uznawana za jedną z najbardziej zaawansowanych i skutecznych na świecie, nie jest systemem doskonałym ani niezawodnym w 100%, a wydarzenia z czerwca 2025 roku – kiedy to podczas odwetowych ataków rakietowych przeprowadzonych przez Iran część pocisków trafiła w izraelskie cele – unaoczniły tę fundamentalną prawdę, że nawet najbardziej zaawansowany technologicznie parasol obronny ma swoje granice fizyczne, operacyjne i technologiczne.
Naturalne ograniczenia Żelaznej Kopuły
Izrael od wielu lat buduje wielowarstwowy system obrony przeciwrakietowej, obejmujący m.in. systemy Iron Dome, David’s Sling, Arrow-2 i Arrow-3, każdy z nich zaprojektowany do przechwytywania różnego rodzaju zagrożeń – od rakiet krótkiego zasięgu po pociski balistyczne średniego i dalekiego zasięgu a mimo to, gdy dochodzi do ataku saturacyjnego, opartego na zasadzie przeciążenia obrony poprzez jednoczesne wystrzelenie setek pocisków różnego typu, system zaczyna doświadczać naturalnych ograniczeń wynikających zarówno z ograniczonej liczby gotowych wyrzutni i pocisków przechwytujących, jak i z konieczności dokonywania selekcji celów.
Ataki Iranu w czerwcu 2025 roku były w istocie wielowektorowe i skoordynowane, łączące w sobie użycie zarówno rakiet balistycznych średniego zasięgu, rakiet manewrujących, jak i uzbrojonych dronów typu kamikadze. Oznaczało to, że izraelski system musiał w ułamkach sekund identyfikować, klasyfikować, a następnie podejmować decyzje o przechwyceniu tych środków, które stanowiły największe zagrożenie dla infrastruktury krytycznej, baz wojskowych czy obszarów gęsto zaludnionych, a więc musiał „przepuścić” cele o mniejszym priorytecie lub takie, które według kalkulacji miały spaść na niezamieszkane tereny, lecz jak pokazuje praktyka, błędy w ocenie trajektorii czy warunki atmosferyczne mogą sprawić, że nawet taki pocisk może trafić w cel.
Polecany artykuł:
Dodatkowo należy zaznaczyć, że każda warstwa izraelskiej obrony powietrznej posiada swoją „przepustowość” – Iron Dome może śledzić i atakować tylko ograniczoną liczbę celów jednocześnie, system David’s Sling jest zoptymalizowany pod kątem rakiet średniego zasięgu i również ma swoje ograniczenia w zakresie liczby gotowych do odpalenia pocisków przeciw rakietowych, natomiast Arrow-2 i Arrow-3 są zaprojektowane do niszczenia celów na bardzo dużych wysokościach i w przestrzeni kosmicznej, co oznacza, że nie są używane przeciwko wszystkim typom zagrożeń, a ich koszt i czas reakcji także ograniczają ich efektywność w kontekście ataków masowych.
Jeżeli Iran lub jego sojusznicy przeprowadzają zmasowany atak z wielu kierunków, wykorzystując jednocześnie różne trajektorie i profile lotu – np. rakiety lecące na dużej wysokości, drony przelatujące nisko i manewrujące w dolnej warstwie atmosfery, czy pociski manewrujące atakujące „zza horyzontu” – to dla systemu obronnego oznacza to konieczność prowadzenia wielozadaniowej operacji dowodzenia i śledzenia w ekstremalnie krótkim czasie, co prowadzi do sytuacji, w której nawet najlepiej zaprogramowane algorytmy i zespoły operatorskie muszą podejmować decyzje pod dużą presją, często w oparciu o niepełne dane.

i
Koszt-Efekt trzeba wybierać
Nie bez znaczenia pozostaje również aspekt kosztowy – pocisk przechwytujący z systemu Iron Dome kosztuje od kilkudziesięciu do kilkuset tysięcy dolarów, podczas gdy koszt prostego pocisku rakietowego typu Grad wynosi czasem zaledwie kilkaset dolarów, co oznacza, że napastnik ma strategiczną przewagę w zakresie ekonomicznego „zużywania” zasobów obronnych przeciwnika.
Iran zresztą dobrze zna tę logikę i zastosował ją świadomie, testując odporność izraelskiego systemu nie tylko pod kątem militarnym, ale także psychologicznym i finansowym. Warto też wspomnieć o tzw. „martwych kątach” systemów radarowych oraz ograniczeniach związanych z zakłóceniami elektronicznymi, maskowaniem sygnałów i fałszywymi celami – przy odpowiednio zaawansowanych technikach wojny elektronicznej możliwe jest oszukiwanie radarów, przesycenie ich fałszywymi echami, bądź też „ukrycie” realnych celów wśród chmury sygnałów zakłócających, co prowadzi do sytuacji, w której część zagrożeń przenika przez warstwy obrony i osiąga swoje cele.
Z technicznego punktu widzenia należy też zauważyć, że wiele systemów przeciwrakietowych – mimo swojej skuteczności w testach i symulacjach – w warunkach rzeczywistego pola walki narażone jest na znacznie bardziej skomplikowane warunki operacyjne, począwszy od przeciążenia łączności, przez błędy synchronizacji systemów sojuszniczych, aż po awarie techniczne i zjawiska atmosferyczne takie jak burze magnetyczne czy zakłócenia jonosferyczne, które mogą wpływać na systemy radarowe i komunikacyjne.
100% skuteczności jest niemożliwe
Sam fakt, że izraelski system zdołał przechwycić ogromną większość nadlatujących rakiet i dronów, zasługuje na uznanie i pokazuje wysoki poziom integracji warstw obrony, jednakże ten sam fakt nie zmienia rzeczywistości, że system obronny nigdy nie będzie w stanie osiągnąć stuprocentowej szczelności, ponieważ już sama jego architektura zakłada zarządzanie ryzykiem, a nie jego całkowitą eliminację.
Przede wszystkim należy zrozumieć, że izraelska koncepcja obrony powietrznej nie opiera się na idei absolutnej szczelności, ale na doktrynie warstwowego systemu aktywnej obrony selektywnej, której celem jest minimalizowanie skutków ataku, a nie jego całkowite wyeliminowanie – co w praktyce wojennej, szczególnie przy nasyconym ogniu przeciwnika, jest po prostu niemożliwe.
Izrael inwestował przez dekady w różne poziomy ochrony: od C-RAM (Counter-Rocket, Artillery, and Mortar), przez średni zasięg, aż po systemy antybalistyczne operujące w górnych warstwach atmosfery. Jednak nawet ten najbardziej zintegrowany, oparty na AI, sieciocentryczny system dowodzenia i łączności (C4ISR), nie jest w stanie reagować z perfekcyjną skutecznością w przypadku asymetrycznych, kombinowanych i saturacyjnych uderzeń rakietowo-dronowych. Izraelskie systemy pomimo tego, że są świetnie skonstruowane, nie są bronią absolutną i jak każde inne tego typu zestawy mają swoje słabości. Przede wszystkim można je przeciążyć przy zbyt dużej liczbie środków napadu powietrznego.
Iran zna luki i wie, jak przeciążyć obronę Izraela
Iran, mając doświadczenia ze współpracy z Rosją i świadomość izraelskiej doktryny, zastosował właśnie taki skoordynowany, warstwowy, zróżnicowany atak, który miał charakter pełnoskalowej próby przeciążenia izraelskiej obrony. Kluczem nie było wyłącznie wysłanie dużej liczby rakiet, ale zaplanowana sekwencja czasowa, zróżnicowanie trajektorii oraz użycie środków maskujących, takich jak tanie drony lecące nisko nad ziemią lub morzem.
Pochłaniają one uwagę radarów, pozwalając tym samym droższym i bardziej destrukcyjnym pociskom przedrzeć się przez luki w systemie. Szczególnie istotne były drony typu Shahed i inne platformy z irańskiego programu UAV, które mają bardzo niski sygnaturę termiczną i radarową oraz poruszają się z niską prędkością – co paradoksalnie czyni je trudniejszymi do zestrzelenia, bo wiele klasycznych systemów antyrakietowych nie jest zoptymalizowanych pod kątem takiego profilu celu.
Warto dodać, że izraelski system jest niezwykle kosztowny w użyciu. Każdy pocisk Tamir w systemie Iron Dome kosztuje od 50 do 100 tysięcy dolarów, a bardziej zaawansowane pociski – jak te z David’s Sling czy Arrow-3 – kosztują nawet kilka milionów dolarów za sztukę. Oznacza to, że gdy z terytorium Iranu, Syrii, Jemenu i Iraku nadlatuje kilkaset pocisków w ciągu kilkudziesięciu minut, decyzje o tym, co przechwycić, muszą być podejmowane na podstawie błyskawicznej analizy danych z radarów i sensorów – ale także na podstawie kalkulacji strat i zysków: co zostawić, co przepuścić, gdzie potencjalny impakt jest akceptowalny.
Nawet najbardziej zaawansowane systemy AI nie są w stanie rozpoznać z absolutną pewnością, czy dany pocisk zmieni trajektorię, czy jednak trafi w rejon zamieszkały – stąd błąd marginesowy zawsze istnieje. Izrael w ostatnich latach intensywnie rozwijał również technologie laserowe, jak system Iron Beam, który ma służyć jako „tania” warstwa do zwalczania dronów i prostych rakiet, ale technologia ta w czerwcu 2025 roku wciąż znajdowała się w fazie wczesnego wdrożenia i nie była jeszcze zintegrowana w pełni w systemie obrony narodowej.
Co więcej, pogoda – często pomijana w analizach publicznych odgrywa ogromną rolę. Pył saharyjski, silne wiatry, zachmurzenie czy zanieczyszczenia powietrza mogą wpływać zarówno na skuteczność sensorów elektrooptycznych, jak i zasięg systemów laserowych, a nawet zakłócać detekcję radarową obiektów lecących nisko nad ziemią.
Dodatkowo trzeba podkreślić, że przeciążenie systemu nie dotyczy tylko fizycznych wyrzutni i pocisków, ale infrastruktury informacyjnej i ludzkiej – oficerowie w centrach dowodzenia, analitycy obrazów radarowych, operatorzy uzbrojenia – wszyscy oni muszą działać w warunkach potężnego stresu, często przez wiele godzin bez przerwy, analizując dane w czasie rzeczywistym. Systemy SI i automatyzacja nie są jeszcze na tyle rozwinięte, by całkowicie zdjąć z ludzi odpowiedzialność za decyzje strategiczne – co oznacza, że zmęczenie, przeładowanie informacyjne i błędy człowieka są nieuniknione.
Iran to nie Hezbollah i Hamas
Izraelski system obrony powietrznej został zaprojektowany głównie z myślą o zagrożeniach asymetrycznych, takich jak ataki ze Strefy Gazy, Libanu czy pojedyncze rakiety z Syrii. Zderzenie z pełnoskalowym atakiem irańskim – nawet jeżeli był on ograniczony w czasie – stanowiło nieporównywalnie większe wyzwanie, wymagające synchronizacji z systemami NATO, CENTCOM, obroną amerykańską w regionie (jak THAAD i Aegis) oraz koordynacji z sojusznikami regionalnymi, takimi jak Jordania czy Arabia Saudyjska, które tym razem dopuściły izraelskie samoloty i sensory do swojej przestrzeni powietrznej.
Wreszcie, nie można pominąć psychologicznego i strategicznego wymiaru tych wydarzeń: fakt, że część pocisków trafiła w cel – nawet jeśli nie wyrządziły one znacznych szkód – miał na celu podważenie narracji o absolutnej przewadze technologicznej Izraela i wzbudzenie niepewności wśród jego obywateli, a także wśród regionalnych aktorów.
Iran udowodnił, że może przebić się przez legendarną tarczę obronną, co ma znaczenie nie tylko wojskowe, ale i polityczne – ponieważ zmienia percepcję odstraszania i może mieć konsekwencje w postaci wzrostu napięcia w regionie, presji na szybszy rozwój technologii obronnych i jeszcze ściślejszej integracji z USA i Europą w zakresie systemów wspólnej obrony powietrznej.
