Zdaje się jednak, że od pomysłu do przemysłu droga najczęściej jest bardzo daleka. Ów „force gun” opisali chińscy w specjalistycznym czasopiśmie „Systems Engineering and Electronics”. I to nie teraz, ale z końcem zeszłego roku. O sprawie przypomniały sobie „zwykłe” chińskie publikatory, a potem informacje o dziale siłowym obiegły świat, jakby to była jakaś super-nowość. No, nie jest. Według „South China Morning Post” (SCMP) twórcy rzeczonego rozwiązania są optymistami i zakładają, że teoretycznie będzie mogło ono służyć do bezdotykowego wyszukiwania i dostarczania satelitów lub odchylania kursów lotu obiektów kosmicznych. A to oznacza, że skoro można dostarczyć satelitę, to i do transportu innych rzeczy też się nadaje. A i lot rakiety balistycznej też można byłoby zakłócić.
„Trwa projektowanie i weryfikacja eksperymentalna prototypu” – informują naukowcy w artykule „Plasma Ring Transportation Feature Parameters Optimization and Dynamics Analysis with Multiobjective Particle Swarm Optimization”. Co jest istotą tego projektu? To chyba wiedzą tylko fizycy, bo przekopaliśmy internet w poszukiwaniu jakiegoś objaśnienia dla laików i… I nie znaleźliśmy, co wyjaśnione w tej materii byłoby po „chłopsku”. Uderza jednak do wyobraźni, nawet ignorantów, że wystrzelona z takiego działa miligramowej wagi plazma, przyspieszona przez jej akcelerator, osiąga szybkość 1000 km/s! To wykazał eksperyment, ale w symulatorze. To tyle byłoby o transformacji umiejętności rycerzy Jedi do dzisiejszej rzeczywistości (a raczej: przyszłościowej). A skoro już jesteśmy przy uzbrojeniu wręcz kosmicznym, to nieco o tym, w czym Chińczycy uczynili znaczący progres. Chodzi o działa elektromagnetyczne.
To nowa technologia broni, która wystrzeliwując pociski wykorzystujące energię elektryczną zamiast chemicznych paliw pędnych nadających pociskowi energię kinetyczną, przez gazy powstałe wskutek spalania tzw. materiałów wybuchowych. Osiąga się to poprzez wytwarzanie pól magnetycznych za pomocą wysokiego prądu elektrycznego, który przyspiesza przesuwający się metalowy przewodnik (lub twornik) pomiędzy dwiema szynami w celu wystrzelenia pocisków z prędkością – tak się w pracach nad tym sprzętem zakłada – co najmniej 7200 km/h. Dla porównania: pocisk karabinowy osiąga przeważnie ok. 2500 km/h i jest dwukrotnie szybszy od dźwięku, dlatego stający przed plutonem egzekucyjnym nie mogą usłyszeć salwy, bo nim dźwięk wystrzału do nich dotrze (ok 1250 km/h), to oni już nie żyją.
Zatem w takie działa elektromagnetyczne zwane także szynowymi mają być wyposażone chińskie niszczyciele typ 055, które porównuje się z amerykańskimi okrętami tego typu klasy Zumwalt (DDG-1000). Te ostatni wyglądają niczym… krążowniki gwiezdne ze „Stars War”. Dwa są w służbie, trzeci wejdzie wkrótce.
Chińskich, także trudno wykrywalnych, okrętów jest już osiem (mają być przeznaczone do ochrony dwóch istniejących i budowanych lotniskowców). Docelowo będzie ich dwa razy więcej. Okręty mają być zostać doposażone w działa szynowe. Jednak ten rodzaj artylerii jest jeszcze w stadium dziecięcego rozwoju. Przy czym z tego co podają media, wynikać ma, że Chińczycy dysponują lepszym działem EM od Amerykanów. Chińskie wyrzuca w cel pociski o wadze ponad 120 kg, a testowane amerykańskie działo – 18-kilogramowe.
Obecnie jednak stan zaawansowania artylerii EM można porównać z poziomem zaawansowania technologicznego lotnictwa bojowego, dajmy na to, z 1910 r. W założeniach jest, że działo EM ma wystrzeliwać pociski z szybkością początkową ponad 7000 m/s i większą. A jak na razie, z przecieków, pociski z takiego działa szynowego lecą z prędkością… 190 m/s (684 km/h). Do realizacji celu jest jeszcze długa droga, ale na początku swego istnienia samoloty również nie latały z zawrotną prędkością…