Portal Obronny: – Mamy teraz w WOT ponad 42 tys. żołnierzy, z podkreśleniem, że jedną trzecią stanowią kobiety...
Paweł Piątkowski: – Docelowo będzie ponad 50 tysięcy. WOT to dwadzieścia brygad, 2 Centra Szkolenia, Szkoła Podoficerska SONDA, Jednostka Wojskowa Działań Niekinetycznych GRYF i Ośrodek Reprezentacyjny WOT, a wśród nich jest 13. Śląska. Nasza ma mieć docelowo 3,5 tys. żołnierzy. Dziś mamy ok. 75 proc. ukompletowania, tj. ok. 2,7 tys. osób. Brakuje nam do 100-proc. stanu, bo jesienią 2024 r. uruchomiliśmy batalion lekkiej piechoty w Częstochowie i on ma najniższy procent ukompletowania. Teraz prowadzony jest kolejny nabór. Przysięga planowana jest na 7 lipca i myślę, że w tym momencie ten batalion też się uzupełni do przeszło 70 proc.
– Mówi Pan o naborze. To zechce pan przekonać mnie – tylko bez ideologii i słów o patriotyzmie, honorze i orle białym – bym wstąpił do WOT?
– Powiem tak: jest obywatel i tak sobie myśli… Wiem, że nie chcę być żołnierzem zawodowym, bo bycie zawodowym całkowicie odcina mnie od normalnej pracy, że tak powiem, w cywilu. Jestem jednak ciekawy wojska. W WOT nie muszę poświęcić się całkowicie wojsku, bo poza szkoleniem podstawowym, które trwa 16 dni, mam obowiązek szkolić się przez dwa dni w miesiącu, czyli jeden weekend. Zatem poświęcam tylko dwa dni w miesiącu na to, by poznać, co kryje się za tą zasłoną pod tytułem „Siły Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej”. A gdy stwierdzę, że nie mam już czasu – z różnych przyczyn – dla WOT, to się z nich wypisuję. Dziękuję za służbę. I tyle. Nic na siłę.
– Czy służba w OT nie jest także sposobem na pozyskanie żołnierza?
– Jest bardzo dużo osób, które będąc w WOT, decydują się na zmianę statusu, na żołnierzy zawodowych. I to nie tylko na zawodowych w tzw. jednostkach konwencjonalnych. 13. Śląska Brygada OT oferuje zainteresowanym coś, czego nie ma w pozostałych brygadach OT. Otóż prowadzimy coś takiego jak kurs Wawelberga. Uczymy zainteresowanych podstaw wojsk specjalnych...
– W tym miejscu trzeba przypomnieć, że grupa Wawelberga przede wszystkim działała w III Powstaniu Śląskim i jej członkowie byli odpowiednikami dzisiejszych specjalsów, pierwszych w historii służby, cokolwiek by to znaczyło...
– Można tak to określić. Pamiętajmy o tym, że Wawelberg, czyli Tadeusz Puszczyński, nasz patron, obecnie podpułkownik, był pierwszym polskim żołnierzem wojsk specjalnych. Notabene żadna jednostka wojsk specjalnych nie ma go za patrona. Zatem pierwszy żołnierz wojsk specjalnych w Rzeczpospolitej Polskiej patronuje naszej Brygadzie.
– To znaczy, że w WOT można zostać specjalsem?
– Nie, ale ukończenie tego kursu powoduje, że praktycznie 100 proc. jego absolwentów chcących iść do służby w wojskach specjalnych, bez żadnego problemu przechodzi przez kwalifikacje.
– No dobrze, więc jeśli jesteś zainteresowany służbą w jednej z pięciu jednostek wojsk specjalnych, to melduj się w 13. Śląskiej! Jednak nie wszyscy chcą/mogą być komandosami.
– Pozostali będą żołnierzami, którzy przejdą przez bardzo ciekawe szkolenie prowadzone przez doświadczonych instruktorów. Powiem, że to szkolenie jest to dużo ciekawsze niż to prowadzone w jednostkach konwencjonalnych. Choćby z tego powodu, że poziom szkolenia jest taki, jaki mogą ci żołnierze zaadoptować, na jaki pozwala im ich wiek, stan zdrowia itd.
– Jasne. Jednak żeby zostać żołnierzem WOT, to nie wystarczą same chęci. Trzeba przejść testy fizyczne. Szanowni zainteresowani służbą w WOT: tu, w tym miejscu macie link do wymagań, które trzeba spełnić, by zostać żołnierzem terytorialnej służby wojskowej. Panie pułkowniku, pełne szkolenie takiego żołnierze prowadzone jest przez trzy lata...
– Trzeba przejść trzy etapy szkolenia. Mamy szkolenie podstawowe, potem mamy następne poziomy i kończymy na zgraniu się całkowitym po pełnym cyklu szkolenia, czyli po trzech latach.
– Jak się te lata przełoży na tzw. dniówki szkoleniowe, to w sumie, ile to wyjdzie?
– W każdym miesiącu jeden weekend i oprócz tego szkolenie podstawowe 16 dni i do tego raz w roku szkolenie zintegrowane dwutygodniowe… Już liczę… Wychodzi 130 dni.
– Garną się ludzie do WOT? Pytam, bo czas mamy taki, że jedni alarmują, że wojna wisi nad Europą, a inni twierdzą, że to przesada. Jest jednak taka atmosfera niepokoju. To przekłada się na zainteresowanie ofertą WOT?
– Klasyk kiedyś powiedział, że chcesz pokoju, to szykuj się na wojnę. Większości trzeba podać informację o tym, kim i czym jesteśmy. Gdy wyśle się rekruterów do poszczególnych grup społecznych, do poszczególnych zakładów, wszędzie tam, gdzie są skupiska ludzi, to wówczas większość dowiaduje się, co to takiego są te WOT.
Teraz co prawda mamy wiek internetu, ale w internecie ludzie szukają jakichś swoich wysublimowanych tematów. Mają awersję do reklam… Dlatego trzeba wejść do ludzi na miękko, mówiąc kolokwialnie. Ten człowiek, do którego chcemy dotrzeć, musi się mieć przekazane informacje o WOT nie w sposób nachalny, tylko w sposób normalny, trzeba go zaciekawić. A jeżeli się go już zaciekawi i będzie chciał sprawdzić, to o czym mówiliśmy, przyjdzie do nas. Zobaczy. Zdecyduje. Jeżeli podejdzie się do niego w sposób nachalny, to on od razu się zafiksuje na „nie”.
– Rozumiem, że żołnierze WOT należą do części tego społeczeństwa, które nie będzie przemieszczać się do Hiszpanii, gdyby doszło do tego, co wieszczą pesymiści uważający się za realistów?
– Powiem tak: przysięga ich zobowiązuje, to jest pierwsza sprawa. A druga sprawa, to co jest gwarantowane w zasadach użycia WOT, działamy w naszych lokalnych ojczyznach. Czyli: jeżeli mamy Brygadę Śląską, to działamy na jej terenie, to jest w województwie śląskim. Działamy w domu, mówiąc wprost.
– Świadomie unikamy w naszej rozmowie tzw. politykowania, ale przypomnieć trzeba, że współtwórca WOT – Antoni Macierewicz – swego czasu mówił, że w przypadku agresji na Polskę, to WOT miałby zatrzymywać Specnaz. Potem kpiono z tej formacji. Ci, co ją bagatelizowali, teraz już zmienili zdanie. Jednak wciąż krąży opinia, że w czasie „W” wot-owcy będą tzw. mięsem armatnim. Co pan na to?
– Jeżeli użycie WOT będzie zgodnie z przeznaczeniem, to tym mięsem armatnim nie będzie. Pamiętajmy o tym, że jeśli OT tylko dostanie pełną gamę tego sprzętu, który ma mieć, to pozwoli nam to działać w takim zakresie, w jakim mamy działać. Ci, co są w strefie działań bezpośrednich, będą wsparciem dla jednostek ogólnowojskowych, które też mają swoje zadania. Każda jedna jednostka może współdziałać z drugą jednostką i być ich wsparciem. Jedna jednostka może działać na terenie otwartym, bo umożliwia im to ich sprzęt, natomiast inna jednostka, na przykład WOT może działać na terenie zurbanizowanym, terenie leśnym, gdzie wiemy o tym doskonale, że nie wejdzie się ze sprzętem ciężkim. A zaletą tych ludzi jest to, że znają ten teren doskonale. Jednocześnie mogą tym jednostkom wojskowym, które przyjdą działać w tym terenie, udzielić niezbędnych informacji, które pozwolą im tam całkowicie rozwinąć się w swoim działaniu.
Jeżeli mówimy o tylnej strefie działań, to pamiętajmy o tym, że nie możemy tu mówić o wojskach typu Specnaz, ale jak najbardziej możemy mówić o grupach dywersyjno-rozpoznawczych, o różnego rodzaju sabotażach, które na pewno będą realizowane przez przeciwnika na tej tylnej strefie działań. Mówimy o różnego rodzaju sabotażach, które ktoś musi zwalczać, o pewnych elementach infrastruktury, które muszą być chronione i bronione. I od tego m.in. też są Wojska Obrony Terytorialnej, które przez to odciążają zasadnicze siły zbrojne. Pamiętajmy, że elementy stricte bojowe Wojska Polskiego, które wchodziłby w tzw. walkę z przeciwnikiem, nie mogą rozpraszać swoich sił na działania mniej istotne, które bez żadnego problemu mogą być realizowane przez WOT.
– Dzięki za wyjaśnienia. A teraz zwracamy się do naszych Czytelników. Jeśli chcecie zapoznać się z WOT nie tylko przez internet, ale także „na żywo”, to warto zainteresować się kolejną edycją akcji „Trenuj z wojskiem”. 13. ŚBOT zaprasza 22 czerwca, a pełny grafik tej akcji, w której można posmakować żołnierki – w sensie klimatu służby wojskowej, rzecz jasna – macie pod tym linkiem. No to czołem!