Zamek-legenda. Wewnątrz siedziby Zakonu Szpitala Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego

2024-01-02 6:45

Po architekturze wojskowej widać, jak na przestrzeni wieków zmieniało się podejście do sztuki wojennej, choć czasami historia lubiła się powtarzać. Tym czym dla Francji była linia Maginota, tym dla państwa krzyżackiego w średniowieczu była siedziba Zakonu Szpitala Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego w Marienburgu. W latach swojej świetności (nim artyleria sprawiła, że zamki utraciły przeznaczenie obronne) tej największej gotyckiej fortyfikacji nikt z oblężenia nie zdobył!

Bo też, po prawdzie, wiele prób nie było. Dopiero po grunwaldzkiej klęsce Krzyżaków, bo o nich i ich zamku mowa, pod mury twierdzy zaczęli podchodzić wrogowie Zakonu. Wtedy artyleria stała już na jako takim poziomie, ale solidne mury (do 7 m grubości) wytrzymywały ostrzał. A i broniący zamku skutecznym, jak to dziś się określa, ogniem kontrbateryjnym trzymali na dystans oblegających.

Jak już jesteśmy przy legendach… Na lekcjach historii kiedyś uczono, że podczas kilkutygodniowego (nieudanego rzecz jasna) oblężenia przez wojska Władysława Jagiełły, nasi artylerzyści o mało co nie trafili w kolumnę podtrzymującą sklepienie letniego refektarza, czego dowodem miała być po dziś kula armatnia tkwiąca w ścianie. Gdyby strzał był celny, to strop runąłby. Jednak nawet pudła nie było, bo Krzyżacy sami wmurowali kulę w ścianę i ukuli pijarowski mit. Można rzecz, że Niemcy o dawna mają talent do fachowej propagandy...

Portal Obronny - Raport Złotorowicza 2023.08.17

W 47 lat po zwycięstwie pod Grunwaldem wojskom króla Kazimierza Jagiellończyka udało się wejść do zamku. Nie udałoby się, gdyby Zakon nie zalegał z wypłatami dla czeskich najemników. Bronili oni nie tylko w Malborku (również w Tczewie i Iławie). Zamek malborski Krzyżacy przekazali Czechom, jako zastaw za niewypłacony żołd. Gdy nadarzyła się okazja, by go odzyskać, Czesi zaproponowali królowi polskiemu, że puszczą jego wojska przez bramy i oddadzą całych 21 hektarów zabudowanych fortyfikacjami (250 tys. m sześc. kubatury) pod polskie władanie.

Kosztowało to Kazimierza Jagiellończyka 190 tys. florenów, czyli 660 kg złota. Co na owe czasy było dobrym interesem, a dziś byłoby jeszcze lepszym. Bo – jak opowiadają przewodnicy – po dzisiejszych cenach wyszło 2 tys. zł za metr kwadratowy. Trzeba przyznać, że za inwestycję powstającą przez 40 lat (od 1274 r.), do zrealizowania której trzeba było minimum 30 mln cegieł, to cena wystawiona przez Czechów nie była wygórowana.

Dziś zamku jest „mniej” niż w czasach jego świetności. Wojny, szczególnie ostatnia, zniszczyły twierdzę. I to co widać zostało zbudowane (po 1945 r. odbudowane) z 15 mln cegieł.

To tyle z grubsza o największym gotyckim zamku Europy, który dłużej było pod polskim panowaniem niż tych, którzy go dla siebie zbudowali. Zainteresowanych odsyłamy do bibliotek i internetu, zachęcając do zwiedzenia zamku przy nadarzającej się okazji. A na razie proponujemy wirtualny spacer po niektórych z zamkowych zakamarków...

Sonda
Byłaś/byłeś w Muzeum Zamkowym w Malborku?