Zakupy MON w Wielkiej Brytanii to trzeci filar polskich zbrojeń? "Błaszczak spotyka się z przedstawicielami brytyjskich firm zbrojeniowych"

2023-07-06 16:34

USA i Korea są dziś głównymi dostawcami czołgów i artylerii dla polskiej armii, ale to Wielka Brytania współtworzy kluczowe programy, takie jak obrona przeciwlotnicza, okręty dla Marynarki Wojennej czy niszczyciele czołgów warte dziesiątki miliardów złotych. Stąd ogromne znaczenie wizyty ministrów obrony i spraw zagranicznych Polski w Londynie.

Kwadryga, to wspólne spotkanie ministrów spraw zagranicznych i obrony dwóch krajów. W tym przypadku w Londynie Polskę reprezentowali szef MON Mariusz Błaszczak oraz minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau. Naprzeciwko nich stanęli brytyjscy odpowiednicy – odpowiedzialny za obronę Ben Wallace oraz kierujący dyplomacją Wielkiej Brytanii Jamesem Cleverlym. Kluczowym tematem rozmów 5 lipca była dwustronna współpraca w zakresie obronności, nadchodzącego szczytu NATO w Wilnie oraz wspólnego wsparcia dla Ukrainy. Wszystkie te kwestie ujęto w deklarację o partnerstwie strategicznym Polski i Wielkiej Brytanii.

Wszystko to wygląda bardzo poważnie i oficjalnie. Padły też mocne słowa. - Nasza współpraca z Wielką Brytanią wzmacnia bezpieczeństwo całego Sojuszu Północnoatlantyckiego – powiedział w środę w Londynie minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak. – Polska to jedna z największych gospodarek w Europie, a wkrótce będzie miała największą armię na kontynenciestwierdził jego odpowiednik, Ben Wallace.

Ważne deklaracje, okrągłe zdania – są ważne dla kamer, ale znacznie większe znaczenie ma w tej wizycie część mniej oficjalna, która ma miejsce 6 lipca. Pozornie to nic specjalnego, ale najważniejsze, moim zdaniem, kwestie kryją się pod enigmatycznym zdaniem - „Mariusz Błaszczak spotyka się z przedstawicielami brytyjskich firm zbrojeniowych, m.in. MBDA i Babcock, z którymi Polska już współpracuje.”

Stwierdzenie - „już współpracuje” – można krótko rozwinąć tak – już zawarto bardzo ważne umowy warte kilkanaście miliardów złotych, a w planie jest co najmniej drugie tyle. Mówimy nie tylko o zakupach gotowego sprzętu, ale też o rozwijaniu współpracy przemysłów obronnych w kluczowych obszarach.

Narew i plus ważniejsze niż Patriot?

Jest to na przykład obrona przeciwlotnicza, i to nie w elitarnym programie Wisła, który obejmuje amerykański system Patriot z kosztownymi pociskami przeznaczonymi do niszczenia pocisków balistycznych. Patriot działa na wyobraźnie i jest „reklamowany” przez MON, ale trzon polskiej obrony powietrznej będą stanowiły dziesiątki baterii systemu Narew, którego celem, w skrócie, będzie wszystko co lata, a nie jest rakietą balistyczną.

Co równie ważne, samych baterii Patriotów będzie chronić system Pilica+, w którym Pilica to polskie armaty przeciwlotnicze i pociski rakietowe Piorun, ale ten „+” stanowią identyczne jak użyte w Narwi wyrzutnie iLauncher i rakiety CAMM. Wyrzutnie i rakiety brytyjskie, produkowane przez koncern MBDA UK, ale mające powstawać w przyszłości w Polsce, w kooperacji z krajowym przemysłem obronnym. Nasz przemysł ma być również zaangażowany w dalszy rozwój i kolejne generacje pocisków CAMM o większym zasięgu i możliwościach. Te same rakiety trafią na uzbrojenie polskich fregat programu Miecznik, o których napiszę nieco niżej, ale są one oparte o projekt brytyjskiej firmy Babcock.

W tej chwili chcę zamknąć wątek rakietowy, a ten nie kończy się na systemach przeciwlotniczych z rakietami CAMM. Wspomniana już firma MBDA UK dostarczy też uzbrojenie dla polskiego niszczyciela czołgów o kryptonimie Ottokar-Brzoza. Będą to sprawdzone w wojnie na Ukrainie pociski kierowane Brimstone 2, które mogą być uzbrojeniem nie tylko wyrzutni umieszczonych na pojazdach, ale również z bezzałogowców, śmigłowców, a nawet samolotów odrzutowych. Jest to więc wszechstronne uzbrojenie, w dodatku bardzo precyzyjne i nie wymagające naprowadzania na cel. Co ciekawe, jego elementy są już produkowane w Polsce i dostarczane do końcowego montażu w Wielkiej Brytanii.

Morskie śmigłowce z polskich zakładów włoskiej firmy produkowane w UK?

Osoby nie zaznajomione z tematem może zaskoczyć to, że cztery ciężkie śmigłowce morskie AW101 Marynarka Wojenna zamówiła w PZL Świdnik, ale zakład produkuje tylko kilka elementów kadłuba tych wartych niemal 2 mld złotych maszyn. Zakłady należą do włoskiego koncernu Leonardo, który produkuje maszyny AW101 w swojej kolejnej fabryce, tym razem w Wielkiej Brytanii. Jest to zrozumiałe, gdyż z jednej strony to właśnie Royal Navy jest ich największym użytkownikiem, a z drugiej, spółka Leonardo Helicopters nazywała się wcześniej Agusta-Westland i powstała z połączenia brytyjskiej oraz włoskiej firmy produkujących śmigłowce.

W planach są nie tylko kolejne zakupy śmigłowców dla Marynarki Wojennej RP, ale również ponad dwadzieścia maszyn AW101 dla Lotnictwa Wojsk Lądowych w celu zastąpienia poradzieckich śmigłowców Mi-8/17. Tak więc MON planuje zamówić w Wielkiej Brytanii łącznie około 30 śmigłowców, które nie będą tanie, gdyż są to ciężkie, trzysilnikowe maszyny dostosowane do bardzo trudnych warunków eksploatacji oceanicznej. Dodatkowo, w ramach programu śmigłowców pokładowych Kondor dla Marynarki Wojennej, oferowane są przez PZL-Świdnik śmigłowce AW159 Wildcat, również produkowane i używane przez Wielką Brytanię.

Arrowhead czyli Miecznik

Można powiedzieć, że najsmaczniejszy kąsek został nam na deser, czyli 3 fabrycznie nowe fregaty Miecznik dla Marynarki Wojennej RP. W 2022 roku kontrakt został bardzo ostrożnie oszacowany na 8 mld złotych, ale realiści mówią, że koszty z pewnością przekroczą 10 mld, a niewykluczone, że podwoją pierwotne szacunki. Trwają obecnie negocjacje umów wykonawczych, przede wszystkim z brytyjskim koncernem Babcock, którego projekt okrętów wybrano do realizacji.

Dzięki tej decyzji polskie fregaty będą bardzo zbliżone do brytyjskich jednostek Typu 31 (Inspiration), opartych na projekcie Babcock Arrowhead 140, który jest także bazą polskiego Miecznika.

W konsorcjum Miecznik znajduje się co prawda Polska Grupa Zbrojeniowa jako lider wspólnie z PGZ Stocznia Wojenna sp. z o. o. oraz Remontowa Shipbuilding SA, ale prawa do projektu i wszelką dokumentację techniczną dostarcza brytyjski koncern Babcock. Co ciekawe, koncern ten zamówił w polskiej stoczni elementy kadłuba dla okrętu Typ 31 budowanego dla Royal Navy. Pozwoliło to ocenić gotowość naszego przemysłu do budowy 3 kompletnych jednostek.

Uzbrojenie fregat typu Miecznik będzie też obejmować opisane wcześniej pociski przeciwlotnicze rodziny CAMM, odpalane z wieloprowadnicowych wyrzutni pionowych Mk41. Wiele systemów dostarczą również inne koncerny brytyjskie, unijne lub amerykańskie. Jest to więc złożony projekt, którego osią będzie współpraca Polski i Wielkiej Brytanii.

W tym kontekście nie powinna dziwić duża otwartość brytyjskich ministrów w kontaktach ze stroną Polską i deklaracje szerokiej pomocy oraz współpracy. Polska stała się w ciągu ostatnich kilku lat bardzo ważnym odbiorcą dla brytyjskiego przemysłu obronnego, ale też istotny współpracownikiem. W obecnej chwili wszystkie łańcuchy dostaw są rozciągnięte, możliwości zakupu wielu komponentów czy materiałów niezbędnych w produkcji ograniczone a wykwalifikowani pracownicy są towarem deficytowym.

Polskie firmy nie tylko posiadają odpowiedni personel i możliwości produkcyjne, ale też są zainteresowane pozyskaniem nowych kompetencji oraz zamówień w ramach międzynarodowych łańcuchów dostaw. Zamówień, które będą niezależne od homeopatycznych często kontraktów ze strony MON. Tak więc Polska jest na wielu poziomach istotna dla brytyjskiego przemysłu obronnego, ale również ma szansę skorzystać na tej kooperacji. Oczywiście, o ile po polskiej stronie odpowiednio zostanie wykorzystana pozycja negocjacyjna, potencjał i świadomość realnych potrzeb oraz możliwości. Czego sobie i Państwu życzę.

Sonda
Czy twoim zdaniem Wojsko Polskie jest dobrze wyposażone?