Piotr Miedziński: – Czy dojdzie do trzęsienia politycznego w Izraelu i szukania winnych związku z tym co się stało w sobotę czy może, to wzmocni bardziej premiera Binjamina Netanjahu?
Michał Wojnarowicz (PISM): – Ależ absolutnie dojdzie do politycznego trzęsienia ziemi w Izraelu! Ale w odpowiednim momencie. Obecnie jednak mamy do czynienia ze zjednoczeniem po stronie sił politycznych, też zjednoczenia narodu, który był bardzo podzielony. Jeszcze parę tygodni temu w obliczu polityk premiera Netanjahu, kontekstu reformy sądownictwa, działań jego rządu. To wszystko bardzo polaryzowało izraelską scenę polityczną i izraelskie społeczeństwo.
Teraz mamy faktycznie opcję stworzenia rządu jedności narodowej – co się zdarzało w historii Izraela niejednokrotnie. Niemniej o ile krótkoterminowo może Netanjahu jakoś czuć się pewnie u władzy, to z pewnością jak opadnie „kurz bitewny” – kiedy wojna się zakończy – to zacznie się szukanie winnych. Izrael ma dość długą historię państwowych komisji śledczych, które badały np. dlaczego doszło do klęski Jom Kipur do masakr w obozach Sabra i Szatila w Libanie w 1982 r. itp. Po każdym tym wydarzeniu dochodziło do znaczących zmian politycznych, a tu mamy do czynienia z bezprecedensową klęską Izraela. I osoba, która miała największy wpływ na kształt polityki jako premier od kilkunastu lat z pewnością będzie pierwszą, która zostanie podciągnięta pod osąd.
- Kariera polityczna premiera Netanjahu stoi obecnie pod znakiem zapytania. Ale na razie trudno ocenić co może się wydarzyć.
- Być może siły radykalne się wzmocnią i wszystkie deklaracje polityczne polityków, że „czas Netanjahu się już skończył” i że „jest już słabym przywódcą”, powrócą. To na pewno w jakiś sposób przełoży się na konkretne rozgrywki partyjne. I żeby też nie było, że to winna tylko premiera Netanjahu. Zanim on wrócił do władzy, to przez ostatni rok rządził innych rząd Naftalego Bennetta oraz Ja’ira Lapida. To też są osoby, które jakoś odpowiadały za to bezpieczeństwo tego obszaru i bezpieczeństwo Izraela. Jeśli ta komisja powstanie – a jestem pewien, że powstanie – to skończy się nie tylko na Netanjahu.
– Jakiego odwetu ze strony Izraela możemy się spodziewać w najbliższym czasie w stosunku do Hamasu, na razie mamy ataki lotnictwa na Strefę Gazy. Czy będzie coś więcej? Na razie Izrael wezwał Palestyńczyków do opuszczenia Strefy Gazy i udania się do Egiptu.
– Ciągle krąży informacja o operacji lądowej, którą Izrael planuje, ona jest prawdopodobna, tylko pytanie brzmi jaki cel będzie tego, czy to będzie tylko wejście i walki z Hamasem, czy to będzie próba odbicia zakładników czy może likwidacja konkretnych celów. Tu jeszcze niewiele wiadomo. Obecnie Izrael ustabilizował sytuację wzdłuż granicy ze Strefą Gazy. Na razie będą prowadzone operacje lotnicze, artyleryjskie. No i jest jeszcze kwestia blokady, bo faktycznie nie ma szansy, by większość ludności cywilnej w całości ze Strefy Gazy udała się do Egiptu. Egipt takiej masy ludzi nie jest w stanie przyjąć, to byłby niewyobrażalny kryzys humanitarny, który i tak już ma miejsce, tak naprawdę w samej Strefie Gazy. Takie działania mają zwiększyć presję na Hamas, żeby podjąć jakiej negocjacje w sprawie zakładników, to jest dość kluczowa kwestia z perspektywy Izraela. Przywództwo Hamasu na pewno stanie się celem Izraela w Strefie Gazy czy zagranicą.
– Czy atak Hamasu na Izrael wstrzyma lub zaprzepaści proces normalizacji stosunków Izraela z krajami arabskimi?
– Będzie to proces zawieszony, bo taki znaczący polityczny, dyplomatyczny przełom na takiej trójstronnej linii arabsko-izraelsko-amerykańskiej był obliczony na sytuację ustabilizowania konfliktu i w ramach, którego byłby tylko skromny komponent palestyński. A kwestia palestyńska wygląda teraz tak, że doszło do największego w historii ataku terrorystycznego na Izrael i dojdzie do potężnego odwetu, tysiące Palestyńczyków będzie ofiarami. Państwa arabskie, przy całym swoim braku sympatii dla Hamasu, nie mogą tak łatwo przejść ponad tą kwestią na zasadzie business as usual z władzami Izraela. Bo po prostu nastroje regionie są propolaestyńskie. Wiec ten proces jest z pewnością wyhamowany i nieprędko dojdzie do jakiegoś przełomu.
– Komu jest na rękę, że ten konflikt się rozpętał? To była bardziej samodzielna decyzja Hamasu? Kto zyskuje lub traci w tym całym konflikcie?
– Stoję za tezą, że to decyzja Hamasu i jego kalkulacja polityczna dotycząca z konfrontacji z Izraelem, konfrontacji z organizacją Al-Fatah i przywrócenia uwagi świata na sprawę palestyńską, ale takimi metodami jakie są najgorsze z możliwych. Zyskuje Iran z pewnością, bo te procesy normalizacyjne osłabia i to też przywołuje duży ból dla Stanów Zjednoczonych i Izraela. Zyskuje także Rosja, Rosja zyskuje na tym, że uwaga świata jest gdzie indziej, i że sojusznik amerykański traci. Rosja liczy, że część środków, które mogłyby trafić na Ukrainę teraz trafią do Izraela. Niemniej wydaje się, że Ameryka jest na tyle silnym państwem – i co władze amerykańskie potwierdziły kilkukrotnie – że dadzą radę wesprzeć obu swoich sojuszników...
Michał Wojnarowicz jest analitykiem ds. Izraela w programie Bliski Wschód i Afryka. Magister stosunków międzynarodowych na Wydziale Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego (specjalizacja bezpieczeństwo i studia strategiczne). W PISM zajmuje się polityką wewnętrzną i zagraniczną Izraela i Palestyny, konfliktem izraelsko-palestyńskim, bezpieczeństwem na Bliskim Wschodzie.