"Obejmuje to decyzję o rozmieszczeniu amerykańskich systemów uzbrojenia dalekiego zasięgu. Ponieważ potrzebujemy wiarygodnego odstraszania wobec Rosji" - podkreśliła ministra.
Zaznaczyła, że potrzebny jest środek odstraszający, chroniący również Polskę, kraje bałtyckie i Finlandię, czyli państwa graniczące bezpośrednio z Rosją, które w ostatnich miesiącach doświadczyły działań hybrydowych na granicy.
Szefowa MSZ w swoim artykule oskarżyła Władimira Putina o to, że od lat na każdą inicjatywę pokojową odpowiada eskalacją. "Putin reaguje na każdą inicjatywę pokojową, na całą naszą pracę dyplomatyczną mającą na celu zakończenie walk, eskalacją, nowym odrzuceniem dyplomacji. Nie tylko przez 893 dni. Ale od lat. Podczas gdy my wciąż mieliśmy nadzieję i negocjowaliśmy w Mińsku, wielu już ostrzegało", napisała Baerbock.
Jej zdaniem "prowadzenie polityki zagranicznej oznacza dziś uznanie, że zasada nadziei nie uchroni nas przed putinowską Rosją".
Polecany artykuł:
Na marginesie niedawnego szczytu NATO w Waszyngtonie władze USA i Niemiec ogłosiły, że Stany Zjednoczone rozpoczną w 2026 roku rozmieszczanie na terytorium Niemiec rakiet dalekiego zasięgu, w tym pocisków hipersonicznych, SM-6 i Tomahawk. Kanclerz Olaf Scholz argumentuje, że broń służy jako środek odstraszający, a celem jest zapobieganie wojnie. Jednak część polityków partii Scholza, SPD, krytykuje ten plan.
PAP
Listen on Spreaker.