Całkiem inaczej, niezbyt pomyślnie dla strony ukraińskiej, sytuacja przedstawia się na froncie w wschodniej Ukrainie. To on jest decydujący dla przebiegu wojny. Tam rosyjskie oddziały, przewodzone przez jednostki piechoty morskiej i powietrznodesantowe, zaatakowały ukraińskie pozycje na zachodzie utworzonego przez nie klina i najprawdopodobniej odbiły kilka wsi.
MoD podało, że we wschodniej Ukrainie rosyjskie siły poczyniły stopniowe postępy wokół Wuhłedaru i na południowy wschód od będącego ważnym węzłem logistycznym Pokrowska, jednak w ciągu ostatniego tygodnia nie posunęły się znacząco w kierunku samego Pokrowska.
A jak sytuację w obwodzie kurskim przedstawiają w mediach strony konfliktu?
Ukraiński portal rbc.ua wieści z frontu w obwodzie kurskim opatrzył takim tytułem: „Siły Zbrojne Ukrainy czynią postępy w obwodzie kurskim, ale Federacja Rosyjska też robi postępy”. Portal podkreśla: „działalność Sił Zbrojnych Ukrainy w Obwodzie Kurskim trwa, a nasi żołnierze odnoszą kolejne sukcesy”. Cytuje oficera ukraińskiego: „Jeśli mówimy o danych pochodzących ze źródeł jawnych, to przed rozpoczęciem operacji kurskiej wróg przetrzymywał w tym kierunku około 11 tysięcy żołnierzy. Obecnie, według różnych szacunków, od 30 do 45 tys. Widzimy rezultaty. Wróg próbuje zebrać siły, aby spowolnić naszą ofensywę”.
Na czołówkach w ukraińskich portalach operacja SZU w obwodzie kurskim nie jest tematem numer jeden. Wybijane są „na czoło” wiadomości dotyczące wymiany jeńców i te, które dotyczą prób przekonania USA do wydania zgody na atakowanie zachodnią bronią celów wojskowych położonych na terytorium Federacji Rosyjskiej. Cytowany jest wywiad Wołodymyra Zełenskiego dla CNN.
W nim to prezydent Ukrainy powiedział: „Wszyscy czekają i patrzą na decyzję USA. Potem podejmują decyzje. Taka jest prawda…”. Podkreślił, że zgoda dotyczy atakowania rosyjskich baz wojskowych, bo Ukraina nie zamierza atakować celów cywilnych. Dodać trzeba, że nie „wszyscy czekają”, bo 14 września – o czym przypomina agencja prasowa Unian – „Olaf Scholz nie wyrazi zgody Siłom Zbrojnym Ukrainy na uderzanie niemiecką bronią przeciwko celom w głębi terytorium Federacji Rosyjskiej, nawet jeśli sojusznicy na to pozwolą”.
Media rosyjskie cytują komunikat Ministerstwa Obrony Federacji Rosyjskiej (z 14 września): „(…) Lotnictwo i artyleria zniszczyły skupiska siły żywej i sprzętu ukraińskich brygad na terenach 16 osiedli. W ciągu dnia Siły Zbrojne Ukrainy straciły 15 jednostek pojazdów opancerzonych, pięciu żołnierzy dostało się do niewoli rosyjskiej. W sumie (…) od początku wkraczania wroga w region jego straty w kierunku Kurska wyniosły ponad 13 100 żołnierzy, 110 czołgów, 26 wyrzutni MLRS oraz innej broni i sprzętu”.
W komunikacie rosyjskiego resortu z 15 września podano wiele szczegółów o odbitych wsiach i o tych, które są pod kontrolą SZU. Nie cytujemy ich, bo polskiemu odbiorcy nic one nie mówią. Moskwa podała, że w niedzielę, „w ciągu dnia straty Sił Zbrojnych Ukrainy wyniosły ponad 300 żołnierzy i 22 pojazdy opancerzone”.
Rozkazem prezydenta FR siły ukraińskie mają być wyparte z terytorium Rosji do 1 października. Ukraińcy w obwodzie kurskim są obecni od 6 sierpnia i nadal mają pod kontrolą – według brytyjskiego rozeznania – 900 km kw. rosyjskiego terytorium. Nie ma więc pewności, że rozkaz Putina zostanie wykonany w określonym przezeń czasie...