Spis treści
- Polska dąży do statusu uprzywilejowanego sojusznika USA
- Uproszczenie procedur ITAR kluczowe dla modernizacji polskiej armii
- Obecność wojsk USA w Polsce – wzmocnienie, a nie redukcja
- Polska nie wyśle wojsk na Ukrainę – obrona wschodniej flanki priorytetem
- Rozmowy pokojowe w Turcji – brak przesłanek do zawieszenia broni
Polska dąży do statusu uprzywilejowanego sojusznika USA
Polska dąży do uzyskania takiego statusu, jeśli chodzi o dostęp do amerykańskiego uzbrojenia, jaki mają Wielka Brytania i Australia, a administracja ten postulat popiera - powiedział PAP w środę (14 maja) sekretarz stanu w MON Paweł Zalewski po rozmowach w Pentagonie.
Jak podkreślił Paweł Zalewski:
„Staramy się o uzyskanie takiego statusu, jeśli chodzi o dostęp do amerykańskiego uzbrojenia, jaki mają Wielka Brytania i Australia, a administracja ten postulat popiera.”
Jak napisano w komunikacie MON po spotkaniu
"Strona amerykańska podkreśliła, że Polska pozostaje najbardziej zaufanym i wiarygodnym sojusznikiem Stanów Zjednoczonych w Europie, a współpraca zarówno w formacie bilateralnym i w ramach NATO przebiega modelowo. Jako główne czynniki stanowiące fundament silnego partnerstwa strategicznego z USA wymieniono stałą obecność amerykańskich wojsk w Polsce oraz zakupy nowoczesnego amerykańskiego sprzętu wojskowego. W trakcie dwustronnego spotkania podkreślono także konieczność prowadzenia wspólnych inwestycji w ramach inicjatyw w formule joint venture celem budowy skutecznego potencjału odstraszania na wschodniej flance NATO po zakończeniu konfliktu w Ukrainie".
Zalewski zrelacjonował w ten sposób swoje rozmowy z urzędnikami Pentagonu oraz amerykańskiego Kongresu. Jego wizyta w Waszyngtonie miała na celu zwolnienie Polski z regulacji ITAR (International Traffic in Arms Regulations, międzynarodowe regulacje dot. o obrocie bronią), co oznaczałoby szybszy i szerszy dostęp do amerykańskich technologii wojskowych i zbrojeń.
Uproszczenie procedur ITAR kluczowe dla modernizacji polskiej armii
Sekretarz stanu w MON podkreślił, że obecny proces uzyskiwania dostępu do amerykańskich technologii wojskowych jest skomplikowany, powolny i nieefektywny.
„Ten proces jest obecnie bardzo skomplikowany. On uwzględnia udział kilku instytucji administracji amerykańskiej, jest procesem bardzo powolnym i nieefektywnym” - powiedział Zalewski.
Dodał, że Polska chce, by ten proces wzmacniania polskiej armii, przy bardzo bliskiej współpracy z Amerykanami, przebiegał sprawnie i bez zacięć, żeby był maksymalnie odbiurokratyzowany.
Paweł Zalewski argumentował, że taki ruch jest logiczny z punktu widzenia statusu "modelowego sojusznika", jakim cieszy się Polska w USA, który podkreślany jest za każdym razem w rozmowach z Amerykanami.
"Polska bierze na siebie olbrzymią odpowiedzialność za siebie, ale także za bezpieczeństwo na wschodniej flance, wydajemy prawie 5 proc. na uzbrojenie. Amerykanie oczekują od Europejczyków, aby się bardziej zaangażowali w obronę konwencjonalną przed Rosją. Zatem, jeżeli Polska pełni taką rolę, to mamy prawo oczekiwać od Stanów Zjednoczonych, że wszystkie procedury biurokratyczne po prostu będą zminimalizowane i uproszczone tak, aby ta rola, o której mówiłem, mogła być wykonywana jeszcze lepiej" - powiedział.
Zaznaczył, że chodzi w tym zarówno o usprawnienie procedur, jak i uzyskanie dostępu do broni, którego Polska dotąd nie miała.
Polityk powiedział, że usłyszał pełną zgodę w tym temacie zarówno ze strony rozmówców w Kongresie - m.in. szefa senackiej komisji ds. sił zbrojnych Rogera Wickera - jak i w Pentagonie, od podsekretarza obrony Elbridge'a Colby'ego. Colby to jeden z najgłośniejszych orędowników zwrotu USA ku Azji i zmniejszenia zaangażowania Ameryki w bezpieczeństwo Europy.
Obecność wojsk USA w Polsce – wzmocnienie, a nie redukcja
Pytany o przyszłą obecność wojsk USA w Europie i Polsce, Zalewski ocenił, że choć decyzji jeszcze nie podjęto, wyłania się już pewien obraz rozmieszczenia wojsk amerykańskich: nastawienie na zwiększenie zdolności odstraszania i siły rażenia, ale też redukcji liczb stacjonujących wojsk. Redukcja ta zdaniem ministra nie będzie dotyczyć Polski.
Jak przekonuje wiceszef MON:
„Jeżeli chodzi o koszty, to Polska jest sojusznikiem idealnym dlatego, że pokrywa koszty funkcjonowania żołnierzy amerykańskich w Polsce (...) I myślę, że niezależnie od tego, jak będzie wyglądała kwestia oddziałów amerykańskich w Europie, nic nie wskazuję na to, aby obecność żołnierzy amerykańskiej w Polsce była w jakikolwiek sposób zagrożoną.”
Zalewski dodał, że uzyskiwał zapewnienie, że wojska amerykańskie w Polsce pozostaną i że jeżeli coś jest rozpatrywane, to wzmocnienie i przesunięcie tych wojsk, które są gdzie indziej w Europie, do Polski.
"Amerykanie będą współpracowali z Europejczykami, w tym z nami na pewno w kierunku zwiększenia zdolności wojskowych, zdolności rażenia, zdolności odstraszania Rosji w Europie i w Polsce. Natomiast nie będą deklarowali takiej liczby sił zbrojnych, konwencjonalnych, jak to było w dawnych czasach" - powiedział.
Polska nie wyśle wojsk na Ukrainę – obrona wschodniej flanki priorytetem
Zalewski odniósł się też do wypowiedzi specjalnego wysłannika ds. Ukrainy gen. Keitha Kellogga o możliwym udziale polskich wojsk w ramach europejskich sił w Ukrainie. Zaznaczył, że zarówno wszyscy rozmówcy w USA, jak i Francji i Wielkiej Brytanii rozumieją, dlaczego Polska nie wyśle swoich żołnierzy na Ukrainę.
„Polska nie wyśle wojsk na Ukrainę, ponieważ kiedy zostanie zawarty rozejm - choć do tego jeszcze jest daleko - Rosja przerzuci część wojsk do okręgu królewieckiego, zobaczymy jak będzie wyglądała obecność na Białorusi i na pewno zwiększy obecność wojskową w nowotworzonym okręgu leningradzkim” - tłumaczył minister.
Dodał, że zadanie Polski będzie polegało na obronie naszych granic, które są granicami Unii Europejskiej i NATO z okręgiem królewieckim i z Białorusią.
Polecany artykuł:
Rozmowy pokojowe w Turcji – brak przesłanek do zawieszenia broni
Pytany o swoje oczekiwania względem rozmów pokojowych w Turcji, Zalewski przyznał, że choć chciałby się mylić, nic nie wskazuje na to, by Rosja była gotowa zawrzeć rozejm.
Jak stwierdził polityk:
„Rosja nie daje od dawna, właściwie nigdy nie dała, żadnych sygnałów, że jest gotowa do zawieszenia broni, a wręcz przeciwnie: kiedy toczyły się poważne rozmowy amerykańsko-rosyjskie, to Rosjanie jeszcze dodatkowo prowokowali zwiększając ataki, zwiększając naloty bombowe, między innymi na Kijów.”
Zalewski wyraził nadzieję, że rozmowy w Turcji mogą mieć duże znaczenie, bo mogą pokazać, że Rosja nie chce pokoju, co doprowadzi do zaostrzenia kursu i zwiększenia nacisku na Moskwę.
