W programie GARDA z okazji 25. rocznicy wstąpienia Polski do NATO miałem okazję porozmawiać z Januszem Onyszkiewiczem, dwukrotnym ministrem obrony i czterokrotnym posłem na Sejm RP. Zasiadał również w Parlamencie Europejskim, gdzie pełnił funkcję wiceprzewodniczącego. W tym przypadku jednak podzielił się z widzami przede wszystkim swoimi doświadczeniami związanymi z drogą Polski do NATO. Opowiedział też o swojej roli w architekturze bezpieczeństwa naszego regionu.
Jak podkreślił na wstępie Janusz Onyszkiewicz, Polska musiała przezwyciężyć opór krajów Zachodu, które obawiały się nie tylko zaburzenia stosunków z Moskwą, ale też kosztów włączenia do struktur sojuszu nowych członków. Szczególnie wówczas, gdy wydawało się, że w Rosji trwa proces demokratyzacji, a niektórzy szacowali koszt przeniesienia infrastruktury bardziej na wschód na miliardy dolarów. Trwała też debata na temat tego, czy rozszerzenie wzmocni, czy osłabi sojusz.
- Szczególnie w rozmowach z Niemcami tłumaczyłem, że Polska w NATO to oczywiście obrona jej granic w ramach całego sojuszu. Ale też jeśli zagrożeni będzie stosunkowo niewielkie, to Polska, kraj w końcu silny i liczny, sobie z nim sama poradzi – wspomina Janusz Onyszkiewicz, rozwijając swoją myśl: – Natomiast jeśli zagrożenie będzie większego kalibru, to problem sam nie zniknie. Dlatego lepiej mieć NATO z Polską i ten problem 600 km od Berlina, niż bez Polski 60 km na wschód od Berlina.
Ale podczas rozmowy poruszyliśmy nie tylko kwestie historyczne, w tym wizytę w Polsce - wówczas nikomu szerzej nieznanego - amerykańskiego senatora Joe Bidena. Wysłannik prezydenta Clintona miał ocenić koszty, jakie NATO poniesie w wyniku rozszerzenia. Wstępnie oszacowano je na 70 mld dolarów, które miałoby kosztować przeniesienie całej infrastruktury sojuszu w Europie bardziej na wschód. Jednak wspomina minister Onyszkiewicz, przekonano go, że największy realnie wymagany koszt to postawienie masztu na polską flagę w siedzibie sojuszu.
Janusz Onyszkiewicz poruszył też kwestie bieżących zagrożeń związanych, jak podkreśla, z niezmiennie agresywną polityką imperialną Rosji, która „od czasów Piotra I działała tak, żeby zdominować Polskę. Bo tylko panując nad Polską, Moskwa może rzucać swój długi cień na Niemcy i dzięki temu stawać się ważnym elementem polityki europejskiej.” Z tej perspektywy nie tylko członkostwo Polski i innych krajów wschodniej flanki w NATO, ale również niedawne przystąpienie Szwecji i Finlandii gość programu ocenił bardzo pozytywnie.
Jednocześnie jednak zwrócił uwagę, że wojna na Ukrainie to konflikt będący w zasadzie zaprzeczeniem teorii, której nauczano w ostatnich dekadach i doświadczeń wojen, jakie prowadziło NATO. Zamiast szybkiej zwycięskiej wojny, na której prowadzenie wystarczą bieżące zapasy, mamy długi, ponad dwuletni już konflikt, który opróżnił magazyny. Wymaga drastycznego zwiększenia produkcji, aby możliwe było zwycięstwo wspieranej przez NATO Ukrainy. To jednak temat na całkiem inną rozmowę.