Spis treści
Stanowisko doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego
Od wygrania wyborów wokół przyszłej administracji Trumpa krążyła karuzela nazwisk, kto będzie współpracował z Trumpem. Od (12 listopada) zaczynają spływać pierwsze nazwiska. Kongresmen z Florydy Mike Waltz został wybrany przez prezydenta-elekta USA Donalda Trumpa na jego doradcę ds. bezpieczeństwa narodowego - przekazał "Wall Street Journal". Waltz to były żołnierz wojsk specjalnych, uważany za "jastrzębia" w polityce wobec Chin.
Informacje o wyborze Waltza, powołując się na wtajemniczone źródła, podały m.in. "Wall Street Journal" oraz CNN i agencja Reutera.
50-letni Waltz jest emerytowanym pułkownikiem "zielonych beretów", wojsk specjalnych US Army, który od 2018 r. zasiada w Izbie Reprezentantów jako deputowany z Florydy. W czasie kampanii wyborczej był jednym z głównych obrońców i orędowników Trumpa w sprawach dotyczących bezpieczeństwa w programach telewizyjnych. Polityk obejmie jedną z najważniejszych ról w Białym Domu, jako główny - obok sekretarza stanu - urzędnik odpowiedzialny za politykę zagraniczną.
Waltz był postrzegany jako "jastrząb" w polityce wobec Rosji, Chin i Iranu, choć w ciągu ostatniego roku głosował przeciwko pakietowi środków na pomoc Ukrainy (mimo że popierał wcześniejsze pakiety). W niedawnym wywiadzie w radiu NPR polityk twierdził, że wyrażana przez Trumpa chęć szybkiego zakończenia wojny w Ukrainie jest racjonalna i argumentował, że Trump zmusiłby Putina do negocjacji przez wprowadzenie sankcji na rosyjską ropę naftową i zniesienie ograniczeń w używaniu przez Ukrainę broni dalekiego zasięgu.
"Rosja jest w zasadzie stacją benzynową z bronią jądrową. Putin sprzedaje teraz więcej ropy i gazu niż przed wojną za pośrednictwem Chin i Rosji. A jeśli dodamy do tego uwolnienie naszej energii, zniesienie zakazu LNG, jego gospodarka i jego machina wojenna bardzo szybko wyschnie" - mówił polityk tuż przed wyborami. Zapowiadał też nałożenie sankcji na chińskie firmy kupujące rosyjską ropę.
Kongresmen chwalił też podejście Trumpa do NATO i jego żądania, by państwa europejskie zwiększyły wydatki na swoją obronność.
"Stany Zjednoczone muszą jasno dać do zrozumienia, że nadszedł czas, aby nasi sojusznicy zainwestowali we własne bezpieczeństwo. (...) Sojusze wojskowe opierają się na zaufaniu i wzajemności. Podkreślanie braku inwestycji ze strony naszych sojuszników nie jest prowokacyjne, pozwala nam walczyć o amerykańskich podatników, którzy płacą rachunek od zbyt dawna" - pisał kongresmen w tekście przed szczytem NATO w Waszyngtonie.
Waltz jest już drugim republikańskim kongresmenem wybranym do pełnienia roli w drugiej administracji Trumpa, co przynajmniej tymczasowo może pomniejszyć spodziewaną kilkugłosową większość partii w Izbie Reprezentantów.
Sekretarz stanu
Kolejnym nazwiskiem (jeszcze niepewnym) ale dość prawdopodobnym jest senator Marco Rubio, który ma zostać sekretarze stanu USA - podał "New York Times" i inne media. Rubio to były rywal Trumpa znany w przeszłości z ostrych poglądów wobec Rosji, lecz obecnie opowiadający się za zakończeniem wojny w Ukrainie.
Podobnie o planach Trumpa donoszą Reuters i Politico, choć prezydent-elekt może jeszcze zmienić zdanie.
Rubio, wiceszef komisji ds. wywiadu w Senacie, był głównym rywalem i ostrym krytykiem Donalda Trumpa w wyścigu o republikańską nominację na prezydenta w wyborach 2016 r. Później jednak znacznie zbliżył się do Trumpa, doradzając mu m.in. przed debatą z Joe Bidenem w 2020 r., a w obecnym roku był w gronie rozważanych kandydatów na wiceprezydenta.
Pierwotnie posiadający kubańskie korzenie polityk należał do największych "jastrzębi" w sprawach polityki zagranicznej, lecz z biegiem czasu jego poglądy ewoluowały w kierunku wyrażanych przez Trumpa. Mimo początkowego poparcia dla Ukrainy, podczas przeciągającego się sporu o pakiet środków dla Kijowa Rubio był jednym z przeciwników ustawy, domagając się ostrych reform imigracyjnych.
Pytany wówczas przez PAP o krytykę tej postawy ze strony premiera Donalda Tuska odpowiadał, że Ameryka sama jest ofiarą "inwazji" i musi zająć się tym w pierwszej kolejności.
"Moje przesłanie dla Polski brzmi: jeśli stałaby się ofiarą inwazji ośmiu milionów nielegalnych imigrantów, zrozumielibyśmy, że woli zająć się tym, zanim zajmie się Ukrainą. (...) Popieram pomoc Ukrainie, ale musimy najpierw pomóc Ameryce. Ameryka nie przyda się Polsce i innym sojusznikom, jeśli jako kraj będziemy musieli przeznaczać coraz więcej zasobów na osiem milionów ludzi, którzy są tu nielegalnie" - mówił polityk.
W wywiadzie dla NBC tuż po wyborczym zwycięstwie Trumpa Rubio ocenił, że mimo dzielnego oporu Ukraińców, Ameryka nie powinna finansować "wojny w impasie" i konflikt powinien zostać doprowadzony do końca.
"Nie musisz być fanem Władimira Putina, by chcieć zakończenia wojny" - powiedział senator.
Polecany artykuł:
Wcześniej zapowiadał, że Trump będzie chciał zapewnić, by Ukraina była w dobrej pozycji negocjacyjnej.
Jeśli doniesienia się potwierdzą, Rubio będzie kolejnym politykiem z Florydy pełniącym ważną rolę w nowej administracji Trumpa. Wcześniej media doniosły o tym, że doradcą ds. bezpieczeństwa narodowego USA zostanie kongresmen Michael Waltz, ideologicznie zbliżony do Rubio. Ambasadorką USA przy ONZ ma natomiast zostać kongresmenka Elise Stefanik z Nowego Jorku, obecna prezes klubu Republikanów w Izbie Reprezentantów.
Sekretarz bezpieczeństwa krajowego
Trump także zdecydował się wyznaczyć gubernatorkę Dakoty Południowej Kristi Noem na sekretarz bezpieczeństwa krajowego – poinformowała agencja CNN, powołując się na dwie osoby zaznajomione ze sprawą.
Dwa wysokie stanowiska w administracji obejmą dwaj zwolennicy twardego kursu wobec imigracji Stephen Miller i Tom Homan, co wskazuje na to, że Trump chce dotrzymać swych obietnic w tej sferze - podkreśla CNN. Miller będzie zastępcą szefowej personelu Białego Domu Susie Wiles - poinformował wiceprezydent elekt J.D. Vance. Z kolei Homan, były szef urzędu ds. imigracji i służby celnej (ICE), będzie - według zapowiedzi samego Trumpa - "carem od granicy".
Stanowisko sekretarza bezpieczeństwa narodowego za poprzedniej kadencji Trumpa (w latach 2017-2021) przechodziło liczne perturbacje – resort miał pięciu kolejnych szefów, z których tylko dwóch uzyskało akceptację Senatu – zwraca uwagę CNN. Dysponujący budżetem 60 mld dol. resort zatrudnia tysiące pracowników.