Z krajowego podwórka: Sejm przyjął w czwartek (20 marca) uchwałę w sprawie bezpieczeństwa RP. W uchwale poparto rezolucję Parlamentu Europejskiego z 12 marca dotyczącą wzmocnienia obronności UE. Uznano, że jeden z jej zapisów, dotyczący programu Tarcza Wschód, jest szczególnie istotny. Przeciw głosowali posłowie PiS i Konfederacji.
Z unijnego podwórka: gotowość do wydawania miliardów na zbrojenia w UE jest odwrotnie proporcjonalna do położenia geograficznego, a dokładniej – do odległości od zachodniej granicy Rosji.
Im dalej od Rosji, tym mniejsza chęć inwestowania w obronność
„W Unii Europejskiej często mówiono o pobudce, nie wyciągając z tego faktu w rzeczywistości żadnych konsekwencji. Opiewający na setki miliardów euro program obronny wreszcie to zmienił. Jest jednak jeden problem” – ostrzega Hubert Wetzel.
Komentator uważa, że Europejczycy „robią wreszcie to, czego można oczekiwać od związku zamożnych, dorosłych, suwerennych narodów, których bezpieczeństwo jest zagrożone – sami troszczą się o swoje bezpieczeństwo, chociaż jest to trudne politycznie i kosztuje nieskończenie dużo”. Kapitulacja przed Rosją i Ameryką Trumpa byłaby znacznie droższa – podkreśla Wetzel.
Zastrzegł, że jedynie część krajów członkowskich rzeczywiście się obudziła i zdecydowała się stawić czoło podwójnemu zagrożeniu ze strony Moskwy i Waszyngtonu – i to nie tylko za pomocą werbalnych deklaracji, lecz w jak najbardziej realny sposób.
Gotowość do wydawania miliardów na zbrojenia w UE jest odwrotnie proporcjonalna do położenia geograficznego, a dokładniej – do odległości od zachodniej granicy Rosji. Europejczycy z północy, centrum i wschodu „przewodzą i płacą”, ponieważ odczuwają „egzystencjalny strach”. Europejczycy z południa i zachodu wloką się z tyłu, ponieważ są daleko (od rosyjskiej granicy). Uwaga premiera Hiszpanii Pedro Sáncheza, że Rosjanie nie przejdą przez Pireneje, jest „symptomatyczna dla tego podziału”.
Europa nie może stać się wspólnotą obronną, jeżeli tak ważne kraje jak Hiszpania, Włochy czy Francja nie zaangażują się. „Europejczycy z północy i wschodu są za mali i za biedni” – ocenił Wetzel.
Jego zdaniem Niemcy jako „gospodarczy kolos” mogą wziąć na siebie „ponadproporcjonalny ciężar” i prawdopodobnie będą musiały tak postąpić, wzorując się na Ameryce w NATO, która przez dziesięciolecia płaciła za bezpieczeństwo innych krajów. Udział Niemiec nie jest jednak nieograniczony – zastrzegł komentator.
Europa jest sama w niebezpiecznym świecie – uważa dziennikarz „SZ”. „Budzik dzwoni od lat. Jeżeli połowa europejskich rządów znów zrzuci go z nocnego stolika i przewróci się wygodnie na drugi bok, to skutki takiej postawy mogą być dramatyczne. Pewnego dnia mogą zostać obudzeni hukiem dział” – podsumowuje Wetzel.

W Europie zarysowuje się kolejny konflikt interesów
„Sceptycy znajdują się na południu Europy” – pisze Carsten Volkery w „Handelsblatt”, największej niemieckiej gazecie kół gospodarczych.
„Zaciągając nowe długi, Niemcy naciskają na przyspieszenie zbrojeń, ale kraje położone nad Morzem Śródziemnym nie śpieszą się. W temacie obronności w Europie zarysowuje się kolejny konflikt interesów” – podkreśla autor.
Celem szczytu UE był „podwójny sygnał w kierunku zbrojeń” – przekształcenie Ukrainy w „jeżozwierza” zdolnego do obrony przed Rosją oraz dozbrojenie armii krajów europejskich, aby mogły stawić czoło Rosji bez pomocy amerykańskiej.
„Podczas gdy Niemcy wykonały krok do przodu, niektórym krajom UE wcale się nie spieszy z naśladowaniem ich działań. Dekownicy znajdują się na południu i zachodzie Europy” – pisze Volkery.
Autor zwraca uwagę, że kraje sceptyczne wobec pomocy dla Ukrainy nie osiągnęły dotychczas celu 2 proc. PKB na wojsko...
PAP/abe
Polecany artykuł: