Jak Polska powinna rozmawiać o francuskich gwarancjach jądrowych? "Nie jesteśmy częścią NATO-wskiej Grupy Planowania Nuklearnego"

2025-03-09 11:18

Friedrich Merz, lider niemieckiej Chadecji i prawdopodobnie przyszły kanclerz, już w noc wyborczą oświadczył, że w obliczu polityki Donalda Trumpa Niemcy będą starały się przekonać europejskich sojuszników dysponujących bronią atomową, aby ci rozszerzyli swój „parasol nuklearny” na kraje naszego kontynentu. Mając na myśli zbliżający się czerwcowy szczyt Paktu Północnoatlantyckiego, powiedział również, że „NATO w obecnej formie” może de facto przestać istnieć, a to oznacza konieczność przygotowania się na zmiany amerykańskiej polityki projekcji siły, w tym zwłaszcza, jeśli chodzi o broń jądrową.

Macron i broń nuklearna

i

Autor: Shutterstock; Christian Hartmann/ Pool Photo via AP

Spis treści

  1. Wielka Brytania ma jedynie jeden z elementów triady nuklearnej
  2. Navy jest w stanie utrzymać tylko jeden okręt podwodny w stanie dyżurowania
  3. Francja dysponuje niemal kompletną triadą nuklearną
  4. Jaki naprawdę jest potencjał nuklearny Francji?
  5. Ile Francja wydaje na utrzymanie potencjału jądrowego?
  6. Polska, Litwa i Dania chcą rozmawiać o francuskich gwarancjach jądrowych
  7. Aspiracje Polski do uczestniczenia w programie Nuclear Sharing
  8. Czy Polska i Francja będą mieć strategiczny sojusz nuklearny?
  9. Brak potencjału Francji w zakresie środków o charakterze taktycznym
  10. Francuskie Rafale będą przebazowane na odpowiednie lotniska?
  11. Przesunięcie części francuskiego potencjału wojskowego na teren Polski

Wielka Brytania ma jedynie jeden z elementów triady nuklearnej

Odpowiadając na tego rodzaju sugestie Emmanuel Macron, w niedawnym orędziu telewizyjnym oświadczył, że „jest gotów otworzyć debatę strategiczną na temat rozszerzenia francuskiego odstraszania jądrowego” na europejskich sojuszników, choć jednocześnie dodał, że zdolności nuklearne, którymi dysponuje, „od początku do końca” są francuskie oraz uzupełnił swe stanowisko, deklarując, że „Cokolwiek się stanie, decyzja (o użyciu broni jądrowej – MB) zawsze pozostawała i pozostanie w rękach prezydenta Republiki, dowódcy sił zbrojnych.”

Drugie z europejskich państw dysponujących bronią jądrową, choć dysponuje zbliżoną do Francji liczbą głowic (225 wobec 290), mowa o Wielkiej Brytanii, uznawane jest za mniej „wiarygodnego” z punktu widzenia rozszerzenia parasola nuklearnego, partnera. Wynika to z faktu, że Brytyjczycy dysponują jedynie jednym z elementów triady nuklearnej. Ich głowice nuklearne zamontowane są na rakietach przenoszonych przez okręty podwodne o napędzie atomowym klasy Vanguard, z których każdy dysponuje 16 pociskami zdolnymi do przenoszenia łącznie 120 ładunków.

Problem polega wszakże na tym, że ze względu na wieloletnią politykę oszczędnościową, Navy jest w stanie utrzymać tylko jeden tego rodzaju okręt w stanie dyżurowania (w trybie rotacyjnym). Oznacza to, że ewentualne użycie znajdujących się na jego pokładzie pocisków jądrowych, np. w odwecie na rosyjski atak nuklearny wymierzony w państwo sojusznicze, oznaczałoby, zdaniem ekspertów, ujawnienie jego pozycji i prawdopodobne zniszczenie w rezultacie rosyjskiego uderzenia.

To z kolei byłoby równoznaczne z praktyczną likwidacją zdolności do wykonania przez Londyn uderzenia odwetowego, jeśliby cele w Wielkiej Brytanii zostały zaatakowane przez przeciwnika. Rozszerzenie brytyjskiego parasola nuklearnego na sojuszników nie posiadających takich zdolności byłoby zatem równoznaczne z osłabieniem odstraszania, jeśli chodzi o ewentualne cele znajdujące się w Wielkiej Brytanii, a to czyni taki krok mało prawdopodobnym, a z pewnością niewiarygodnym, nawet jeśli zostaną sformułowane deklaracje polityczne o tej treści.

Garda: Rafał Dutkiewicz - Platforma Bezpieczeństwa i Obronności

Francja dysponuje niemal kompletną triadą nuklearną

W przypadku Francji sytuacja wygląda zupełnie inaczej, przede wszystkim z tego względu, że Paryż dysponuje niemal kompletną triadą nuklearną. Francuzi mają - jak się szacuje - 40 myśliwców Rafale BF3/ASMPA bazowania lądowego o zasięgu 2 tys. km, zdolnych do przenoszenia 40 głowic, myśliwce Rafale MF3/ASMPA bazowania morskiego (na lotniskowcach), które mają 10 głowic jądrowych, jednak ich główny potencjał (240 głowic) znajduje się na okrętach podwodnych z napędem atomowym klasy Triomphant.

Dyżurują one w cyklu 70-dniowym (jedna jednostka w morzu, jedna przygotowuje się, jedna wraca ze służby i jedna podlegająca przeglądom i naprawom), ale Francuzi w sytuacji zagrożenia mogą odejść od tej formuły, co powoduje, że w ich przypadku zdolności są z pewnością większe niż brytyjskie. Tak stało się w 2022 roku, kiedy w związku z rosyjskim atakiem na Ukrainę wysłali w morze trzy swoje okręty podwodne zdolne do przenoszenia głowic jądrowych.

Jeśli chodzi o lądowe wyrzutnie pocisków rakietowych zdolnych do przenoszenia głowic jądrowych, to mimo iż Francja posiadała takie zdolności w czasie zimnej wojny, w późniejszych latach ich nie rozwijała. Może się to jednak szybko zmienić, bo jak donoszą francuskie media - w listopadzie ubiegłego roku w związku z użyciem przez Rosjan pocisku balistycznego nowej generacji Oriesznik, francuski Sztab Generalny rozpoczął z Dyrekcją Generalną ds. Uzbrojenia (DGA) prace nad budową nowej generacji rakiet balistycznych o zasięgu 1000 km, które miałyby być zamontowane na platformie lądowej (najprawdopodobniej chodzi o ciężarówki).

Jaki naprawdę jest potencjał nuklearny Francji?

Eksperci Amerykańskiej Federacji Naukowców prowadzący od lat projekt monitorowania potencjału jądrowego wszystkich państw dysponujących tego rodzaju bronią są zdania, że obecny potencjał Francji, jeśli mówimy o liczbie głowic, odpowiada poziomowi z roku 1984 i wynosi „około połowy” tego, czym Paryż dysponował w szczycie swoich możliwości, czyli w latach 1991 – 1992, kiedy miał w swych arsenałach 540, jak się szacuje, głowic jądrowych.

Trudność w ocenie francuskich zdolności wynika również z faktu, że Paryż, w przeciwieństwie do Waszyngtonu, prowadzi zupełnie inną politykę informacyjną i sporadycznie ujawnia dane na temat tego, czym dysponuje. Jednak choćby na podstawie przywoływanych obliczeń można wyciągnąć wniosek, że w przeszłości podwojenie liczby głowic będących na wyposażeniu francuskich sił zbrojnych zajęło Paryżowi 7-8 lat, co wskazuje na zdolności rozbudowy arsenału, jeśli zostaną podjęte odpowiednie decyzje.

Portal Obronny SE Google News
Autor:

Ile Francja wydaje na utrzymanie potencjału jądrowego?

Warto też zauważyć, że w ostatnich latach Paryż wyasygnował niemałe środki na modernizację swego potencjału jądrowego. Już za prezydentury Emmanuela Macrona, w 2018 roku, przyjęto 5-letni (realizowany w latach 2019-24) plan ich unowocześnienia o wartości 43,7 mld dolarów, zwiększeniu ulegały też w ostatnich latach środki związane z wydatkami bieżącymi. Z szacunków komisji brytyjskiego parlamentu wynikało, że wydatki Paryża na utrzymanie jego potencjału jądrowego pochłaniały ok. 12,5 % wszystkich środków przeznaczanych na bezpieczeństwo.

W 2024 roku Francja przyjęła ambitny plan rozbudowy i modernizacji swych zdolności wojskowych do 2030 roku, który ma kosztować 300 mld euro. Spora część tych środków zostanie przeznaczona na modernizację sprzętową (budowa nowego lotniskowca, rakiet hipersonicznych nowej generacji, myśliwce Rafale, rozwój własnych zdolności kosmicznych etc.), która jest niezbędna również w związku z unowocześnieniem francuskiego potencjału jądrowego.

Polska, Litwa i Dania chcą rozmawiać o francuskich gwarancjach jądrowych

Wracając do kwestii rozszerzenia przez Paryż parasola nuklearnego na państwa europejskie, które nie dysponują takimi zdolnościami, media europejskie donoszą, że wstępne zainteresowanie rozpoczęciem rozmów w tej kwestii wyraziła Polska, Litwa i Dania. To dobry ruch ze strony naszej dyplomacji pozwalający ocenić wiarygodność deklaracji Emmanuela Macrona.

Warto zatem, przed rozmowami, podjąć próbę opisu sytuacji, koncentrującą się nie tylko na podkreślaniu potrzeby uzyskania przez Polskę dodatkowej ochrony nuklearnej, ale przede wszystkim skupić naszą uwagę na tym, jakie kroki można podjąć relatywnie szybko, aby sprawdzić czy mamy do czynienia z propozycjami „na serio”, oznaczającymi rozszerzenie francuskiego parasola jądrowego, czy jedynie z argumentami, których używanie ma poprawić pozycję Paryża w ramach zachodniego systemu sojuszniczego.

Aspiracje Polski do uczestniczenia w programie Nuclear Sharing

Największy problem związany z ewentualnym parasolem nuklearnym Francji nie ma charakteru technicznego, ale doktrynalny. Francja już wcześniej sygnalizowała gotowość podjęcia rozmów na ten temat, deklarując przy tym, że może umożliwić Polsce obejście trudności związanych z blokadą (przez Niemcy) koncepcji rozszerzenia programu Nuclear Sharing. W kwietniu ubiegłego roku, po jednej z wypowiedzi prezydenta Andrzeja Dudy na temat aspiracji Polski do uczestniczenia w tym programie, redakcja dziennika "Frankfurter Allgemeine Zeitung" poprosiła ministra obrony Francji Sebasteina Lecornu o komentarz w tej sprawie. Udzielił on bardzo interesującej odpowiedzi.

Otóż, jak zauważył „nie jesteśmy częścią NATO-wskiej Grupy Planowania Nuklearnego. Komisja ta ustala doktrynę stacjonowania broni nuklearnej w różnych bazach NATO. Nie przyłączyliśmy się do tego, ponieważ jesteśmy całkowicie autonomiczni w planowaniu i naszym systemie odstraszania.” Zaraz potem dodał, że w przypadku Polski i ewentualnego członkostwa naszego kraju w Nuclear Sharing musieliby wypowiedzieć się pozytywnie wszyscy sojusznicy z NATO (co odpowiada prawdzie), a to z kolei wymagałoby „dyskusji wśród sojuszników”, bo stacjonowanie w Polsce broni jądrowej narusza zapisy Aktu Stanowiącego Rosja – NATO, co zresztą też odpowiada prawdzie.

Czy Polska i Francja będą mieć strategiczny sojusz nuklearny?

Jak należy interpretować niejednoznaczną wypowiedź francuskiego polityka? Jest ona w moim odczuciu dość czytelna. Otóż jeśli Polska chce przystąpić do programu, to musi przekonać wszystkich - prócz Francji - sojuszników w NATO, których przedstawiciele zasiadają w Komitecie Planowania Nuklearnego. Nie będzie to proste, bo tego rodzaju decyzja stoi w sprzeczności z nadal obowiązującym Aktem Stanowiącym, który najpierw winien zostać wypowiedziany. Inaczej jest, jeśli Warszawa zdecydowałaby się pójść inną drogą, której wybór musiałby oznaczać gotowość do zawarcia przez Polskę z Francją porozumienia, w istocie będącego sojuszem strategicznym, choć w ramach systemu NATO-wskiego.

Wracając jednak do kwestii francuskiej doktryny użycia broni jądrowej, która winna podlegać ewentualnej zmianie, to warto zwrócić uwagę na kilka punktów. Po pierwsze mówi ona, na co zwraca uwagę Bruno Tetrais, o zagrożeniu dla „żywotnych interesów Francji” jako uzasadnieniu użycia broni jądrowej, choć brak precyzyjnych określeń, co to oznacza w praktyce. W ramach ewentualnych negocjacji polsko – francuskich ta część francuskiej doktryny powinna zostać doprecyzowana i rozszerzona, przy czym rozstrzygnięciu musi podlegać też kwestia zasadnicza, czy w grę wchodzi użycie broni jądrowej wyłącznie w charakterze odpowiedzi na uprzedni atak przeciwnika przy użyciu tych samych środków czy również wtedy, kiedy w wyniku agresji wroga w stawkę jest utrata przez nasz kraj suwerenności.

Brak potencjału Francji w zakresie środków o charakterze taktycznym

Osobnym zagadnieniem jest brak potencjału Francji w zakresie środków o charakterze taktycznym i głowic o relatywnie niewielkiej mocy. Jest to pochodną faktu, na co w innym opracowaniu również zwraca uwagę Tetrais, że generał de Gaulle traktował francuski potencjał jądrowy w kategorii środka ostatecznego, co oznaczało, iż przykładał relatywnie mniejsze znaczenie do potencjału taktycznego.

Tego rodzaju asymetria (Rosjanie dysponują taktyczną bronią jądrową i nawet 18, jak się ocenia, środkami jej przenoszenia) powoduje, że Paryż ma ograniczone możliwości tzw. gry eskalacyjnej, co zwiększa pokusę Rosjan wykorzystania swego potencjału jądrowego nie w charakterze broni pozwalającej rozstrzygnąć lub zatrzymać trwającą wojnę, ale narzędzia presji politycznej jeszcze przed rozpoczęciem konfliktu. Uzyskanie przez Francję tego rodzaju zdolności jest możliwe zarówno, jeśli zostaną zbudowane głowice o niewielkiej sile (do 1 kilotony), a także lądowe, mobilne systemy rakietowe o zdolnościach rażenia umożliwiających osiągnięcie wrażliwych celów na tyłach rosyjskich.

Francuskie Rafale będą przebazowane na odpowiednie lotniska?

Jednak nie mniej istotne byłyby posunięcia o charakterze politycznym, których celem powinno być uwiarygodnienie francuskiego rozszerzonego odstraszania nuklearnego. Należy postulować kilka kroków. Po pierwsze korzystnym dla Polski byłoby przebazowanie na odpowiednio przygotowane lotniska części francuskiego potencjału lotniczego, w tym myśliwców Rafale zdolnych do przenoszenia broni jądrowej. Byłoby też korzystną deklaracja Paryża, iż w nowej sytuacji nie uważa on za obowiązującą „doktryny 3 razy nie”, a także sygnalizowanie gotowości do stworzenia stałej bazy sił lądowych w Polsce, a przynajmniej w którymś z państw członkowskich ze wschodniej flanki NATO.

Byłby to praktyczny krok będący jednoznacznym potwierdzeniem stanowiska o nieobowiązywaniu, w związku z wielokrotnym złamaniem przez Rosję, Aktu Stanowiącego Rosja – NATO.

Przesunięcie części francuskiego potencjału wojskowego na teren Polski

Koncepcja europejskiego kontyngentu stabilizacyjnego na Ukrainie, którego jednym z głównych elementów byłyby siły zdolne do patrolowania przestrzeni powietrznej tego kraju po zawieszeniu broni, doskonale wpisuje się w tego rodzaju podejście, choćby z tego powodu, że lotnictwo sojusznicze operowałoby zapewne z baz zlokalizowanych na terenie Rzeczpospolitej.

Przesunięcie części francuskiego potencjału wojskowego na teren Polski byłoby o tyle ważnym posunięciem, że siły te (zwłaszcza jeśli mielibyśmy do czynienia z komponentem o potencjale co najmniej brygady) odgrywałyby rolę tripwireforces, czyli uprawdopodobniały, iż w razie rosyjskiego ataku Francja znajdzie się z nią w wojnie, co powoduje wzrost prawdopodobieństwa odwołania się przez Paryż do swego potencjału nuklearnego.

Wreszcie ostatnim, choć wydaje się jednym z najistotniejszych argumentów na rzecz rozpoczęcia rozmów z Paryżem, jest ten, który wskazuje, iż nic tak dobrze nie działa na naszego sojusznika amerykańskiego, jak udowodnienie Waszyngtonowi, że dysponujemy opcją alternatywną, która może stać się wiarygodnym elementem systemu odstraszania. Tego rodzaju (skuteczną) politykę realizował kanclerz Adenauer na przełomie lat 50. i 60. XX wieku, dążąc do wzmocnienia amerykańskich gwarancji jądrowych dla RFN. Trywializując można byłoby napisać, że droga do serca Donalda Trumpa i jego następców wieść może przez Paryż.

Sonda
Czy wiesz, czym jest taktyczna broń jądrowa?