Dominacja wojskowa w kosmosie i polityka Komisji Europejskiej. SpaceRise kontra Starlink?

2025-03-31 9:06

Na początku marca odbyło się sympozjum organizowane przez amerykańskie Air and Space Forces Federation, coroczna impreza, przy okazji której formułowane są bieżące zadania lotnictwa i sił kosmicznych Stanów Zjednoczonych. Obserwatorzy zauważyli, że w porównaniu do zeszłorocznej edycji tej konferencji, obecna przebiegała w zupełnie innym, znacznie bardziej „wojowniczym” duchu, co ich zdaniem ma związek z deklaracjami Peta Hegsetha, szefa Pentagonu na temat realizacji strategii „pokój dzięki sile”. Jednym z elementów tej strategii, jak zauważył James Jay Carafano, jest podjeta niedawno decyzja o rozpoczęciu przez Stany Zjednoczone budowy F-47 myśliwca 6. generacji.

Starlink

i

Autor: Photo by Odd ANDERSEN / AFP; Shutterstock

Spis treści

  1. Konferencja Air and Space Forces Federation
  2. Kosmos jako obszar prowadzenia wojny
  3. Na czym polega problem „taktycznej responsywności” w przestrzeni kosmicznej?
  4. Jakie są możliwości państw europejskich w kosmosie?
  5. Konsorcjum SpaceRise - skomplikowana struktura i mało ambitne cele
  6. SpaceRise chce rzucić wyzwanie Starlinkowi Elona Muska
  7. Obecnie w Europie nie ma alternatywy wobec systemów amerykańskich
  8. Tajwan: powiązania biznesowe Muska z rządem Chin nakazują ostrożność

Konferencja Air and Space Forces Federation

Podpisany przez Donalda Trumpa, warty 20 mld dolarów kontrakt z koncernem Boeing ma być sygnałem, jak powiedział Hegseth, adresowanym do sojuszników Ameryki, że „Stany Zjednoczone nigdzie się nie wycofują”, a także przesłaniem dla wrogów, iż „będziemy w stanie dokonywać projekcji siły w dowolny punkt na kuli ziemskiej również w nadchodzących dziesięcioleciach”.

Z tym „przesłaniem siły” korespondują wystąpienia głównych mówców na konferencji Air and Space Forces Federation. Byli nimi generał David Allvin, szef sztabu sił powietrznych i generał B. Chance Saltzman, dowódca sił kosmicznych. Szczególnie to ostatnie wystąpienie jest ciekawe, bowiem Saltzman zwarł w nim ocenę strategicznego znaczenia domeny kosmicznej w okresie rywalizacji wielkich mocarstw, czyli w epoce, w którą właśnie wkraczamy.

Kosmos jako obszar prowadzenia wojny

Jak zaznaczył, „musimy myśleć o kosmosie jako o obszarze prowadzenia wojny, a nie tylko jako o przestrzeni, w której realizowane są działania wspierające”. A to, w jego opinii, oznacza zarówno, iż mamy do czynienia z nową domeną działania sił zbrojnych jak wymuszonym tym faktem nowym podejściem. „Siły Kosmiczne – w opinii Saltzmana - muszą się organizować, szkolić, wyposażać i prowadzić operacje wojenne jako integralna część sił połączonych”. Co więcej, w najbliższej przyszłości domena kosmiczna stanie się jednym z pól ewentualnego starcia mocarstw, od której zależeć może wynik rywalizacji w wymiarze globalnym.

Innymi słowy: ten z graczy, który zdobędzie dominację w kosmosie, ma szansę okazać się zwycięzcą w rozgrywce, w której stawką jest globalna hegemonia. Z tego opisu sytuacji należy, jak argumentował Saltzman, wyciągnąć wnioski - „musimy być jednocześnie gotowi do obrony amerykańskiej potęgi kosmicznej, jak również do ochrony naszych sił przed wrogą potęgą kosmiczną, ponieważ do tego sprowadza się prawdziwa istota przewagi kosmicznej”, której utrzymanie jest celem Sił Kosmicznych USA. „Przewaga kosmiczna jest fundamentalną różnicą między cywilną agencją kosmiczną a walczącą służbą kosmiczną. Jest to rozróżnienie między pracownikami firmy obsługującymi komercyjne satelity a Strażnikami prowadzącymi operacje bojowe w celu osiągnięcia wspólnych celów”.

Garda: Gen. Starzyński o dowodzeniu przestrzenią powietrzną

Na czym polega problem „taktycznej responsywności” w przestrzeni kosmicznej?

SpaceWERX, „innowacyjne ramię” amerykańskich Sił Kosmicznych, podpisało w minionym tygodniu wart 60 mln dolarów kontrakt z firmą Gravitics (z siedzibą w Seatle) na rozwój programu Orbital Carier. Jego celem jest, jak napisano w oficjalnym komunikacie, rozwiązanie problemu „taktycznej responsywności” w przestrzeni kosmicznej. Chodzi o opracowanie nowej platformy startowej, która „zmienia zasady gry, omijając tradycyjne ograniczenia startowe i umożliwiając operatorom statków kosmicznych szybki wybór orbity rozmieszczenia na żądanie”.

Amerykańskie siły kosmiczne chcą dążyć do uzyskania zdolności szybkiego i na masową skalę umieszczania sztucznych satelitów ziemi na dowolnych orbitach, po to, aby dzięki temu „wyprzedzić zdolności przeciwnika, zarówno w zakresie niszczenia celów kosmicznych jak i budowy własnych zdolności”. Podjęte decyzje są pochodną założenia, że i w kosmosie w przyszłości będzie liczyła się „masa” i ten gracz, który osiągnie dominacje ilościową ma większe szanse na zwycięstwo.

Jakie są możliwości państw europejskich w kosmosie?

Jeśli zgodzić się z poglądem formułowanym przez amerykańskich wojskowych, że o ewentualnym zwycięstwie w wojnach przyszłości decydować będzie zdolność do osiągnięcia przewagi w kosmosie, to trzeba zadać pytanie o możliwości państw europejskich, w których coraz głośniej słychać głosy o potrzebie uniezależnienia się w tym segmencie od Stanów Zjednoczonych.

Najpierw w zakresie uzależnienia od transmisji danych i łączności satelitarnej, za co do tej pory odpowiadają komercyjne firmy cywilne, a w przyszłości być może również w zakresie wojskowego wykorzystania kosmosu. Andrius Kubilius, w rozmowie z dziennikiem "Financial Times", powiedział, że „biorąc pod uwagę zmiany w sytuacji geopolitycznej, Komisja Europejska rozważa rozbudowę swoich zdolności satelitarnych w celu poprawy wsparcia wywiadu geoprzestrzennego na rzecz bezpieczeństwa”.

Konsorcjum SpaceRise - skomplikowana struktura i mało ambitne cele

Pochodzący z Litwy eurokomisarz miał zapewne na myśli inicjatywę IRIS², która w grudniu ubiegłego roku otrzymała wsparcie z funduszy europejskich w wysokości 6 mld euro, co stanowi niemal 60 % wartego 10,6 mld euro przedsięwzięcia. Konsorcjum SpaceRise, które otrzymało 12-letnią koncesję na zaprojektowanie, budowę i zarządzanie powstająca konstelacją satelitów, jest typowym przykładem „europejskiego” przedsięwzięcia o skomplikowanej strukturze i mało ambitnych celach. Tworzą je trzy firmy działające w branży komunikacji satelitarnej: hiszpańska Hispasat, zarejestrowana w Luksemburgu SES i dominujący w tym przedsięwzięciu francuski Eutelsat, który działa za pośrednictwem przejętej firmy OneWeb.

Dodatkowo udział w IRIS² biorą takie europejskie firmy z branży telekomunikacyjnej jak Thales Alenia Space, OHB, Airbus Defence and Space, Telespazio, Deutsche Telekom, Orange, Hisdesat, and Thales Six. Zarządzanie tak skomplikowaną strukturą nie będzie rzeczą prostą, tym bardziej, że zadaniem jest rzucenie wyzwania Starlinkowi Elona Muska. Nie będzie to łatwe, bo w ramach przedsięwzięcia IRIS² planuje się budowę do roku 2030 konstelacji 272 satelitów, poruszających się po niskich orbitach ziemi i dodatkowo 18 na średnich orbitach okołoziemskich.

Portal Obronny SE Google News

SpaceRise chce rzucić wyzwanie Starlinkowi Elona Muska

Dla przypomnienia: Starlink ma obecnie ponad 7 tys. satelitów na niskich orbitach i dynamicznie zwiększa ich liczbę. Europejczykom nie będzie też łatwo konkurować na rynku z przedsięwzięciem Elona Muska również ze względu na liczbę terminali Starlink, których tylko na Ukrainie eksploatuje się ponad 40 tys. Ich powszechna dostępność oznacza narzucenie standardów eksploatacyjnych dla całej branży. Są one dotowane przez operatora, bo kontrolowana przez Muska firma sprzedaje końcowym użytkownikom terminale za 500-600 dolarów w sytuacji, kiedy koszt ich produkcji oscyluje wokół 2 tys., dolarów.

Na dodatek, jak przyznał Kubilius, nawet jeśli europejskie konsorcjum wywiąże się w terminie ze swych zapowiedzi - co nie jest pewne, bo w przeszłości europejskie programy kosmiczne okazywały się droższe niż zapowiadano i ich realizacja wymagała dłuższego czasu - to i tak raczej na pewno jej usługi nie będą mogły być stosowane w celach wojskowych ze względu na prawdopodobne opóźnienie sygnału, co wyklucza jego użycie jako elementu „targetingu” wojskowego.

Obecnie, jak zauważył eurokomisarz, najlepsze systemy komercyjne, którymi Komisja może chcieć zastąpić usługi Starlinka, świadczone dla Ukrainy, są w stanie co 30 minut aktualizować obraz sytuacji na linii frontu. Oznacza to też, że obecnie dostępne rozwiązania europejskie, satelity obsługiwane przez Hiszpanów czy francuski Eutelsat, nie są alternatywą, bo w ich przypadku ani nie będzie się w stanie uzyskać obrazu sytuacji w czasie rzeczywistym, ani nie ma mowy o użyciu sygnału satelitarnego, po to, aby ”namierzać” przemieszczające się cele.

Obecnie w Europie nie ma alternatywy wobec systemów amerykańskich

Na marginesie warto rozstrzygnąć, kto miał rację w słynnej wymianie uprzejmości między polskim ministrem spraw zagranicznych a Elonem Muskiem. Deklaracje ministra Sikorskiego, że w obliczu niepewności, czy Starlink jest wiarygodnym partnerem na Ukrainie, Polska może poszukać innego operatora są o tyle gołosłowne, że obecnie w Europie nie ma alternatywy wobec systemów amerykańskich. Trudno też nie przyznać racji Elonowi Muskowi, który niegrzecznie, czyli w swoim stylu, zwrócił uwagę polskiemu ministrowi, że Warszawa ponosi jedynie część, i to niewielką, kosztów związanych z transmisją sygnałów na potrzeby Ukrainy.

Warto w związku z tym przypomnieć, że latem 2023 roku Starlink wygrał ogłoszony przez Pentagon przetarg na świadczenie usług dla Ukrainy. Wcześniej firma bezpłatnie udostępniała internetowy sygnał satelitarny, ale po oświadczeniu Elona Muska, iż koszty tego rodzaju usługi wynoszą 20 mln dolarów miesięcznie, co przerasta ponoć możliwości koncernu, amerykańskie władze przejęły na siebie ciężary związane z finansowaniem usług. Szacuje się, że koszty związane ze świadczeniem przez Starlink usług dla Ukrainy, ponoszone przez amerykański rząd zamkną się, do 2027 roku, kwotą 537 mln dolarów, ponad 10-krotnie większą niż 50 mln wyasygnowane, ale jedynie na terminale dla Ukrainy, przez Warszawę.

Tajwan: powiązania biznesowe Muska z rządem Chin nakazują ostrożność

Tajwan ma podobne co państwa europejskie wątpliwości w kwestii wiarygodności Starlinka. Zdaniem tamtejszych władz powiązania biznesowe Muska z rządem Chin nakazują ostrożność i skłaniają Tajpej do poszukiwania alternatywnych rozwiązań. Tylko, że w tym przypadku, odmiennie niż Europa, Tajwan postawił na rozmowy z Jeffem Bezosem, który uruchamia swój projekt Kuiper, w zakresie komercyjnej łączności satelitarnej. Chce on - wykorzystując uruchomiony przez Amazon program kosmiczny, ale także komercyjne usługi wynoszenia na orbitę satelitów świadczone przez innych operatorów - umieścić na niskich orbitach w krótkim czasie, bo jeszcze w tym roku - 3,2 tys. satelitów, po to, aby być w stanie nawiązać równorzędną walkę z Muskiem.

W lutym władze brytyjskie wydały Kuiperowi oficjalną licencję, co zdaniem komentatorów może oznaczać, że ten wchodzący na rynek operator komercyjny może być rozpatrywany przez Londyn jako alternatywa dla Starlinka. Do jeszcze innej strategii uciekły się władze Włoch, gdzie właśnie trwa przetarg, o wartości 1,5 mld dolarów, na bezpieczną transmisję danych satelitarnych dla potrzeb sił zbrojnych, w tym zamorskich ekspedycji pokojowych. Uczestniczy w nim firma Elona Muska i w związku z tym wyrażone publicznie przez prezydenta Mattarellę wątpliwości co do wiarygodności Starlinka skłoniły amerykańskiego miliardera do podjęcia starań o zorganizowanie bilateralnego spotkania i go do złożenia szeregu deklaracji na temat gotowości gwarancji umownych prawidłowego wywiązywania się ze zobowiązań.

Dla każdej z tych strategii negocjacyjnych, zarówno realizowanych przez Rzym, jak i sygnalizowanych przez Londyn i Tajpej, punktem wyjścia jest przekonanie, że nie ma obecnie i nie będzie jeszcze w najbliższych latach realnej alternatywy wobec kosmicznych zdolności oferowanych przez amerykańskie podmioty. Komisja Europejska wychodzi z zupełnie innego założenia i dąży do budowy własnego systemu. Dotychczasowe doświadczenia wskazują jednak, że w czasie znaczącego przyspieszenia rozwoju technologii i zdolności kosmicznych, które zaczynają być postrzegane w kategoriach warunku zdobycia przewagi wojskowej, podejście Brukseli jest nie tylko kosztowne, ale też okaże się najprawdopodobniej nieskutecznym. Europa, realizując program IRIS², raczej pogłębi niż zmniejszy dystans dzielący ją od Stanów Zjednoczonych.

Sonda
Czy uważasz, że Rosja może zaatakować inne kraje?