• Seria incydentów z dronami, od 22 września, paraliżuje duńskie lotniska, w tym Kastrup w Kopenhadze i Aalborg, wymuszając przekierowania i odwołania lotów.
• Duńskie władze podejrzewają atak hybrydowy, a tropy prowadzą w stronę rosyjskich jednostek pływających operujących w regionie; na razie brak jednoznacznych dowodów.
• Kopenhaga utrzymuje ścisły kontakt z NATO i zapowiada inwestycje w obronę antydronową.
Władze nie wykluczają, że to atak hybrydowy wymierzony w infrastrukturę krytyczną, a tropy prowadzą w stronę rosyjską – choć na razie brak twardych dowodów.
Skąd przyleciały drony? Możliwości jest wiele
Komendant główny duńskiej policji Thorkild Foged potwierdził, że funkcjonariusze pracują nad ustaleniem pochodzenia dronów, sposobu ich sterowania i miejsca zniknięcia.
– Drony mogły przybyć z daleka, z bliska lub z bardzo bliska, a w jednej z hipotez bierzemy pod uwagę zewnętrznego przeciwnika działającego od wewnątrz.
Szef duńskiego wywiadu wojskowego Thomas Ahrenkiel przyznał, że sprawca pozostaje nieznany, lecz ostrzegł, że ryzyko rosyjskiego sabotażu jest wysokie.
– Taki scenariusz miał miejsce już w innych częściach Europy.
Finn Borch, stojący na czele cywilnych służb PET, ujawnił, że podejmowano próby przechwycenia bezzałogowców w Aalborgu i Kopenhadze, jednak bezskutecznie.
– W powietrzu znajdowały się śmigłowce, byliśmy w stanie dostrzec drony, próbowaliśmy je śledzić i zatrzymać, ale nam się to nie udało… Dania potrzebuje lepszego sprzętu do walki z tego rodzaju zagrożeniem.
Wątpliwości budzi obecność rosyjskich jednostek pływających w pobliżu miejsc, gdzie odnotowano aktywność dronów.
PAP podkreśla, że dziennik „Ekstra Bladet” wskazał na okręt desantowy „Aleksandr Szabalin”, który miał przebywać między wyspami Langeland i Lolland z wyłączonym systemem AIS. Duńska telewizja TV2 z kolei podała, że w rejonie operowały tankowce „Pushpa” i „Sea Maverick”, objęte sankcjami za przewóz rosyjskiej ropy. Według mediów drony użytych 9 września do lotów nad Polską.
Kulminacja incydentów nastąpiła w nocy ze środy na czwartek, gdy drony pojawiły się nad czterema lotniskami na Półwyspie Jutlandzkim w:
• Aalborgu,
• Esbjergu,
• Sonderborgu i nad wojskową bazą lotniczą
• Skrydstrup.

Może być jeszczed więcej takich incydentów
W poniedziałek (22 września) wieczorem podobnie było w Kopenhadze, gdzie przez kilka godzin wstrzymano ruch na lotnisku Kastrup. W czwartek (25 września) wieczorem Aalborg ponownie został zamknięty po sygnale o dronie. Alarm odwołano po godzinie, ale konsekwencją były odwołane i przekierowane loty.
Minister obrony Troels Lund Poulsen ocenił, że za operacją stoi profesjonalny sprawca.
– Wszystko wskazuje na atak hybrydowy – stwierdził, dodając, że choć Rosja jest naturalnym podejrzanym, na razie nie ma dowodów bezpośredniego zaangażowania Moskwy. – Niektóre kraje i podmioty mają interes w podważaniu poparcia dla Ukrainy. Ważne, abyśmy nie dali się zastraszyć.
Premier Mette Frederiksen potępiła działania określone jako „ataki hybrydowe” i ostrzegła, że liczba incydentów może wzrosnąć.
– Jest przede wszystkim jeden kraj, który stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa Europy, a mianowicie Rosja (…). Był to najpoważniejszy dotąd atak na infrastrukturę krytyczną kraju.
Władze Danii utrzymują ścisły kontakt z NATO. Sekretarz generalny Sojuszu Mark Rutte rozmawiał z Frederiksen o wzmocnieniu ochrony, a rząd w Kopenhadze poinformował partnerów, że za incydentami mogą stać „czynniki państwowe”.
Minister spraw zagranicznych Łotwy Baiba Braze ujawniła, że Dania wskazała sojusznikom, iż mamy do czynienia z operacją państwową.
– Dla nas jest jasne, że wszyscy musimy inwestować w potencjał antydronowy.
Przypadkowa zbieżność incydentów? Kreml odrzuca oskarżenia
Incydenty nad Danią zbiegły się z podobnymi zdarzeniami w regionie. W Norwegii zatrzymano obcokrajowca obsługującego drona w pobliżu lotniska w Oslo, a w Polsce i Rumunii wcześniej odnotowano wtargnięcia rosyjskich bezzałogowców. Estonia poinformowała o naruszeniu przestrzeni powietrznej przez rosyjskie myśliwce MiG-31. NATO uznało te działania za eskalację i zagrożenie dla bezpieczeństwa regionu.
Rosja konsekwentnie odrzuca oskarżenia. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow określił je jako „bezpodstawne prowokacje”.
– Niekończący się strumień oskarżeń prowadzi do tego, że przestaje się je brać pod uwagę.
Rosyjska ambasada w Kopenhadze również potępiła to, co nazwała „aranżowaną prowokacją”.
Sytuacja pozostaje napięta. Policja wzmocniła obecność na lotniskach w Esbjergu i Sonderborgu oraz zaostrzyła kontrole na granicy z Niemcami. Władze podkreślają, że operacje związane z dronami są prowadzone na szeroką skalę, a scenariusz ataku hybrydowego pozostaje najbardziej prawdopodobny. Dania przygotowuje się także na ewentualne kolejne incydenty, które mogą wystąpić w najbliższych dniach.
Kilka zdań komentarza...
Albo o czymś władze duńskie nie informują opinii publicznej. Albo nie wiedzą, o czym mają informować. Dotychczas nie podały, jakie to były drony i ile ich latało nad duńskimi lotniskami i gdzie miały odlecieć? Czy BSP poruszający się z prędkością 200 km/godzinę tak ciężko jest sfotografować?
Jest zrozumiałe, że gdy nad obiektem X w jednym czasie pojawia się kilkaset dronów, to ciężko jest precyzyjnie podać, ile ich jest. Jeżeli jednak w komunikatach podawano, że „nad lotniskiem Kastrup w Kopenhadze zaobserwowano 2-3 duże drony”, a „nad lotniskiem w Aalborgu mogło być kilka dronów”, to... To nawet uczeń z klas początkowych szkoły podstawowej policzyłby precyzyjnie, gdyby na własne oczy widział „2-3 duże drony”.
I jeszcze jedno może budzić tyleż zdziwienie, co niepokój: „bierzemy pod uwagę zewnętrznego przeciwnika działającego od wewnątrz”. Dawno temu o czymś takim mówiło się: „V kolumna”.