Wszakżeż polskich korzeni nigdy się nie wyrzekł
„Wszakżeż zdecydowałem się na poddanie Helu tylko dlatego, iż wierzę, że ta wojna zmieni się w wojnę światową i że my ją wygramy, bo inaczej bronilibyśmy Helu do końca, do ostatniego żołnierza. Wszakżeż, kalkulowałem w ten sposób, że dwadzieścia pięć procent składu osobowego floty może zginąć w tej wojnie, reszta musi zostać, bo będzie potrzebna do odbudowy Polskiej Marynarki w niepodległej Polsce. Wszakżeż ja jestem już stary i nie wiadomo, czy powrócę do Ojczyzny, lecz wy młodzi powinniście, i nie wolno wam teraz lekkomyślnie narażać życia” – mówił w styczniu 1940 r. admirał Unrug oficerom planującym ucieczkę z oflagu w Spittal. „Wszakżeż” było to ulubione, niekontrolowane powiedzonko Unruga, którym często rozpoczynał zdanie
Józef Michał Hubert Unrug urodził się w Brandenburgu (Niemcy). Ojciec, generał pruskiej gwardii, wychowywał go w świadomości polskich korzeni. A polskie korzenie rodu sięgały czasów Bolesława Krzywoustego. Pierwszy Unruh walczył pod jego dowództwem przeciwko Henrykowi V w zwycięskiej wojnie polsko-niemieckiej 1109 r. Jan Długosz wspominał, iż był on również posłem księcia polskiego do cesarza. Stryj Józefa Kazimierz Unrug (1833-63) zmarł w wyniku ran odniesionych w Powstaniu Styczniowym.
Kiedy był małym chłopcem, zawładnęło nim morze
Będąc 7-latkiem zaczął chłonąć powieści o marynarzach, o morzu. Jako już dorosłego jego rodzice – Tadeusz Gustaw Unrug i Izydora z domu von Bünau – widzieli go jednak na studiach agronomicznych, przydatnych w zarządzaniu rodzinnym majątkiem w Sielcu (Kujawsko-pomorskie), do którego przenieśli się po przejściu generała w stan spoczynku.
Ojciec obawiał się również, że w służbie w Cesarskiej Marynarce syn ulegnie wynarodowieniu. Jednak pod koniec 1903 r. Unrug senior skierował do Oberkomando der Marine (Naczelne Dowództwo Marynarki Wojennej) prośbę o przyjęcie syna do Marineakademie w Kilonii. Józef Unrug ukończył ją 27 września 1907 r.
Służył później na krążownikach i pancernikach m.in. na Dalekim Wschodzie. Podczas I wojny światowej walczył na okrętach podwodnych. Był drugim oficerem i dowódcą UB-25, UC-11 i UC-28, komendantem szkoły okrętów podwodnych oraz dowódcą flotylli.
W 1919 r. dowiedziawszy się o tworzeniu floty wojennej niepodległej Polski, Unrug zwolnił się ze służby w niemieckiej marynarce. Po weryfikacji otrzymał stopień kapitana marynarki i funkcję szefa Wydziału Operacyjnego w Sekcji Organizacyjnej Departamentu dla spraw Morskich. 19 lutego 1920 r. objął funkcję kierownika Urzędu Hydrograficznego w Gdańsku.
Miasto pozostawało w niemieckich rękach, Unrug musiał złożyć kurtuazyjną wizytę dowódcy garnizonu. Gdy ten przedstawił się: „General von Malachowski”, w odpowiedzi usłyszał w języku polskim: „Polski kapitan Marynarki Wojennej Unrug”.
„Maleńka flota, powstała w pierwszych latach powojennych, była zbieraniną przestarzałych, po części już zużytych jednostek, bez wartości bojowej, słabo uzbrojonych w materiał pochodzący z demobilu francuskiego. Nie mogło być inaczej – z czego zdawaliśmy sobie sprawę. Wszystko to, co się w owych latach dokonało na brzegu czy na morzu, dążyło do wyszkolenia personelu, do stworzenia podstaw, na których po latach powstać miała, nowoczesna, planowo pojęta siła morska, stosowna do potrzeb i możliwości kraju” – napisał Józef Unrug w publikacji „Jak powstała Polska Flota Wojenna 1918–1939".
B. oficer cesarskiej marynarki wojennej awansował w służbie dla Polski. W latach 1920-22 był szefem Sztabu Dowództwa Wybrzeża, w listopadzie 1922 roku został szefem Sztabu Dowództwa Floty. Nie mogąc porozumieć się z b. oficerami carskiej floty, którzy zarzucali mu nadmierną służbistość i przywiązanie do dyscypliny, 1 lipca 1924 r. przeszedł do rezerwy.
Długo w niej nie pobył. W 1925 r. został ponownie powołany przez prezydenta Stanisława Wojciechowskiego do służby czynnej jako dowódca Floty w Gdyni. W 1933 r. otrzymał z rąk prezydenta Ignacego Mościckiego awans na kontradmirała.
„Był on i na zawsze pozostanie w naszych umysłach właściwym twórcą tradycji i ducha Polskiej Marynarki Odrodzonej. Bez Admirała Unruga nie byłaby nasza Marynarka Wojenna taka, jaką poznali ją nasi sprzymierzeńcy, a odczuli nasi wrogowie w drugiej wojnie światowej” – ocenił go podwładny kmdr Ludwik Lichodziejewski (1904-74).
Z Niemcami rozmawiał wyłącznie przez tłumacza
W latach 30. kontradmirał Unrug rozpoczął przygotowanie Wybrzeża do obrony przed spodziewaną niemiecką agresją, 21 sierpnia 1939 r. przeniósł Dowództwo Floty na Hel. Trzy dni później objął funkcję dowódcy Obrony Wybrzeża. Mimo ciężkich strat oraz braku łączności z resztą kraju, bronił Helu aż do 1 października.
Przekazując 2 października półwysep Niemcom rozmawiał z nimi przez tłumacza. Już później w niewoli wyjaśniał – również przez tłumacza – Niemcom zwracającym uwagę, że przecież zna niemiecki, iż jego służbowym językiem jest wyłącznie polski; albo że 1 września 1939 roku „zapomniał języka niemieckiego”.
„Tak, Józef Unrug nie rozmawiał ze złem. Ten człowiek ucieleśnia i do dziś uosabia -– jak wielu innych razem z nim – honor polskiej marynarki wojennej” – powiedział wnuk admirała Krzysztof Unrug podczas powtórnego pogrzebu Józefa Unruga w Gdyni 2 października 2018 r.
W niewoli dalej był nieprzejednany wobec Niemców. Nie bez przypadku admirała umieszczono w specjalnym oflagu. Zabraniał oficerom rozmów z Niemcami i podawania im ręki. Zwracający się do niego Niemcy - zwykle niżsi stopniem - musieli stać na baczność.
„Unrug był człowiekiem oschłym, szorstkim, z nikim nie utrzymywał bliższych stosunków i na ogół nie prowadził żadnych rozmów. Nie miał sympatii i antypatii. Zaliczał się do ludzi, których można nie lubić, ale bezwzględnie należy szanować. Należało go szanować za jego prawość charakteru i twarde, nieprzejednane stanowisko wobec Niemców” – wspominał Kazimierz Sławiński (1914-85) w książce „Jeniecki obóz specjalny Colditz" (1973); wcześniej autor „Przygód kanoniera Dolasa” na podstawie których Tadeusz Chmielewski (1927-2016) napisał scenariusz komedii „Jak rozpętałem II wojnę światową”.
Nie dał się skusić obywatelstwem Rzeszy, ani brytyjską emeryturą
Niemcy co jakiś czas proponowali mu ausweiss reichsdeteuscha. Z wiadomym skutkiem. Podkomendnym miał powiedzieć: „Tym Niemcom się zdawało, że duszę można zmienić”. A zasadniczym był nie tylko wobec Niemców i współtowarzyszy niewoli.
Kiedy do Woldenbergu przybyła – w drodze wyjątku – żona Zofia, Unrug odmówił widzenia z nią, dopóki inni jeńcy nie będą mieli podobnej możliwości.
Wolność Józef Unrug odzyskał w 1945 r. po wyzwoleniu obozu w Murnau przez Amerykanów. Do Polski nie wrócił. W Londynie Józef Unrug objął funkcję pierwszego zastępcy szefa Kierownictwa Marynarki Wojennej. Udało mu się sprowadzić do Anglii żonę i syna.
W 1946 r. otrzymał awans na wiceadmirała, a rok później uzyskał dyplom kapitana żeglugi wielkiej. Po likwidacji Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie Unrug odmówił przyjęcia - znów przyznanej w drodze wyjątku – brytyjskiej emerytury. Z żoną (syn pozostał na studiach w Anglii) przeniósł się do Maroka, gdzie pracował - m.in. jako magazynier i poławiacz sardynek – w firmach prowadzonych przez gdyńskich znajomych...
Zmarł we Francji, w nocy z 28 lutego na 1 marca 1973 r. Spoczął na cmentarzu w Montresor nad Loarą. 21 września 2018 r. prezydent Andrzej Duda mianował pośmiertnie wiceadmirała Unruga admirałem floty.
Trzy dni później doczesne szczątki Unrugów zostały ekshumowane i na pokładzie fregaty ORP „Kościuszko” dotarły do Gdyni. 2 października 2018 r. zostały spoczęły w Kwaterze Pamięci na Cmentarzu Marynarki Wojennej, w której wcześniej pochowano podkomendnych Unruga...