Wojna na Ukrainie – dwa lata zmarnowanej szansy, którą miało NATO, by złamać rosyjski imperializm

2024-02-07 16:57

Wojna na Ukrainie nie skończy się w tym roku. Sporo zależy od sytuacji politycznej w Europie i świecie. Czy zmieni się ośrodek decyzyjny w UE? Mamy wybory do europarlamentu. Kto zostanie prezydentem USA? Jeśli w Stanach osłabnie chęć pomagania Ukrainie, Unia będzie zajmowała się ratowaniem klimatu, a nie wzmocnieniem potencjału militarnego, a u nas rządzący nie oprzytomnieją i dalej będą ścigać pisiorów, to Putin dojdzie do wniosku, że może uderzyć… na NATO – kasandrycznie przewiduje, w rozmowie z Portalem Obronnym, dr. hab. n. wojskowych Romuald Szeremietiew, b. minister obrony narodowej.

Romuald Szeremietiew

i

Autor: East News

Portal Obronny: – Dwa lata niebawem minie, jak Federacja Rosyjska najechała Ukrainę i przyznam się szczerze, że w ciągu tych dwóch lat to trochę martwiłem się tym falowaniem nastrojów towarzyszących na Zachodzie wojnie na Ukrainie, od triumfalizmu po dzisiejszy głęboki pesymizm. A Pan jak postrzega te lata?

Romuald Szeremietiew: – W mojej opinii są to dwa lata zmarnowanej szansy, którą miało NATO, aby ostatecznie złamać rosyjski imperializm. Bardzo boleję nad tym, bo wystarczyło, aby Ukraina dostała wystarczającą pomoc z militarną i swobodę w działaniach wojennych przeciwko Rosji. Gdyby tak się stało, to już dawno byłoby, jak to mówi się, „po wszystkim”. Stało się inaczej. Zachód, udzielając pomocy Ukraińcom, wyraźnie powiedział im, że nie mogą wkraczać na terytorium Federacji Rosyjskiej. Ograniczył działanie Sił Zbrojnych Ukrainy do walki na swoim terenie, zajętym przez Rosjan. To po pierwsze. Po drugie: pomoc okazana Ukrainie okazała się niewystarczająca, by SZU mogły przeprowadzić skutecznie kontrofensywę. A trzeba pamiętać, że w tym czasie siły rosyjskie były w trudnym położeniu. Było widać, że tak powiem, że ledwo dyszały. To, między innymi, sprawiło, że nie jest „po wszystkim”.

– Uważa Pan, że Zachód – czyli NATO i USA, przede wszystkim Stany Zjednoczone – popełnił błąd warunkując użycie broni dostarczanej Ukrainie wyłącznie do walki na swoim terytorium. OK. A może było tak, że Waszyngton dogadał się z Moskwą…

– W czym?

– A stwierdzili mniej więcej tak: my nie pozwolimy, by Ukraińcy atakowali naszą bronią Rosji, a wy w zamian nie będziecie atakować szlaków komunikacyjnych w zachodniej Ukrainie, którymi dociera zachodnia pomoc? To teoria spiskowa? Nieprawdopodobna?

– Raczej jest to spiskowa interpretacja rzeczywistości. Wspomniałem o nieudanej kontrofensywie SZU i tego przyczynach. Rozszerzę ten wątek. Otóż to, że ta zachodnia pomoc była niewystarczająca wynika z tego, że Zachód tworzą państwa demokratyczne. A w nich są zawsze kłopoty z podejmowaniem stanowczych decyzji. Do wybuchu II wojny światowej doszło, między innymi i przez to, że państwa demokratyczne nie być w stanie przeciwstawić się zbrodniczej ideologii III Rzeszy…

Portal Obronny - Minister Kosiniak-Kamysz: Wojsko potrzebuje modernizacji i transformacji

– Do wybuchu wojny na Ukrainie doszło po tym, jak przez osiem lat Zachód nie dostrzegał, albo udawał, że nie dostrzega, tego co dzieje się w zachodniej części Ukrainy…

– Po rozpadzie Związku Sowieckiego uznano, że nastąpił koniec tzw. zimnej wojny, doszło do głębokiej, na Zachodzie, demobilizacji sił i środków. Stany Zjednoczone, na których wspiera się NATO, wcześniej miały taki potencjał, że były zdolne do prowadzenia dwóch dużych wojen i jednej. Związek Sowiecki upadł i uznano, że wraz z nim do historii przeszło zagrożenie wojną, dużą wojną, w Europie czy nawet w świecie. Okazało się, że to była błędna analiza. G pojawiły się zagrożenia, na początku ze strony terroryzmu, a potem Rosji, to okazało się, że USA nie mają zdolności do prowadzenia nawet jednej dużej wojny. Trump próbował odbudować ten potencjał, jednak w ciągu czterech lat swojej prezydentury mu się to nie udało.

– Ukraina potrzebuje amunicji kalibru 155 m. Zachód nie jest w stanie dostarczyć jej tyle, ile trzeba…

– Tak, bo okazało się, że nie państwa NATO nie mają takich zdolności produkcyjnych, a trochę czasu upłynie nim produkcja będzie wyraźnie zwiększona. Zresztą nie tylko chodzi i produkcję amunicji. Przypomnę, że Polska po tym, jak przekazała Ukrainie czołgi T-72, to poszukiwała możliwości szybkiego uzupełnienia stanu w broni pancernej, nowszymi rozwiązaniami. Rozmawialiśmy w tej sprawie z Niemcami o dostawie Leopardów. Skoro mieliśmy je już, to wydawało się sensowne, by braki uzupełnić takim czołgami. Niemcy wówczas oświadczyli, że dostarczą nam nowe Leopardy, ale – jak mnie pamięć nie myli – raptem dwanaście sztuk rocznie…

– Przed rozpadem Sowietu produkowali jeden czołg dziennie…

– Okazało się, że rozbrojony Zachód nie pozbierał się na czas. Rosja przetrwała kryzys na froncie ukraińskim, udało jej się zyskać wsparcie amunicyjne w państwach azjatyckich. Rosji udało przestawić się gospodarkę na tory wojenne…

– Jakoś unijne sankcje im w tym nie przeszkodziły.

– Unijne sankcje respektują państwa zachodnie, azjatyckie – już nie, a w takim układzie zachodnie sankcje nakładane na Rosję nie mogą być skuteczne.

– Pamięta Pan, jak na początku wojny politycy – a za nimi media – głosili, że „druga armia w świecie” skompromitowała się, że żołnierze mają zardzewiałe kałachy i muszą sobie sami kupować mundury. A teraz stała się zagrożeniem dla świata?

– Nie jest tak, że rosyjska armia stała się teraz nowoczesną. Rosyjska strategia wojenna nadal nie opiera się na nowoczesnej technice i wyjątkowych zdolnościach jej dowódców. Ona się opiera na użyciu tzw. mięsa armatniego. A jego Rosja ma więcej od Ukrainy. Zwracam uwagę, że ukraiński głównodowodzący, gen Walerij Załużny domagał się więcej żołnierzy i nie został wysłuchany. Z drugiej strony, trzeba to zauważyć, że stosując taką strategię i mając większe rezerwy, nie jest w stanie przełamać obrony ukraińskiej.

– Wcześniej nie udało się Ukraińcom przejść przez linie rosyjskiej obrony...

– Dlatego, moim zdaniem, Kreml będzie szukał innego rozwiązania, by zmusić Ukrainę do kapitulacji...

– A w jakiż to sposób? Załóżmy, że nie długotrwałą wojną prowadzoną na wyczerpanie Ukrainy.

– Putin może posłużyć się rozwiązaniem zastosowanym przez… Hitlera w wojnie z Wielką Brytanią. Wiedział, że Rosja wejdzie do wojny, a jak do tego dojdzie, to będzie wspierać Anglików. Doszedł do wniosku, że jak szybko rozbije Rosję, to Anglia – pozbawiona wsparcia – zostawi Europę Niemcom. W sytuacji, gdy armia rosyjska nie może pokonać ukraińskiego oporu, to Putin pewnie będzie szukał innego sposobu…

– Jakiego, jakiego? Bo czekam z niecierpliwością…

– Jeżeli Rosji udałoby się odciąć Ukrainę od zachodniej pomocy, to taka izolowana Ukraina będzie musiała poddać się.

– Niechże Pan nie mówi, że Putin zrobi „bitwę o Rzeszów”!

– Nie. Może dogadać się z Niemcami, by ograniczyli, zrezygnowali z pomagania Ukrainie. Może też próbować zdezorganizować ukraińskie zaplecze logistyczne, a jest nim Polska. Jakim sposobem? Prostym. Wystarczy, że doprowadzi do tego, że Polska będzie tzw. państwem upadłym. To co się teraz u nas dzieje, zmierza w tym kierunku. Ważne instytucje państwowe są w stanie rosnącego chaosu. Wyobraźmy sobie, że w takiej sytuacji ze strony rosyjskiej przelatują dwie, trzy rakiety z ładunkami jądrowymi i trafiają w kilka miejsc.

– Nie zgadzam się, nie dopuszczam, by coś takiego było możliwe. Mówię o rosyjskim ataku jądrowym…

– Nie trzeba się zgadzać z taką prognozą. Pan zauważył, że co jakiś czas przylatują do Polski jakieś rakiety. Pan myśli, że one wleciały w nasz obszar przez pomyłkę?

– Na razie nie przez pomyłkę wleciały dwie rakiety, w środę jedna leciała w stronę Polski, ale zawróciła na Lwów. Powie Pan, że Rosjanie testują reakcję Polski. Też tak uważam. Dopuszcza Pan, że Rosja może użyć taktycznej broni jądrowej, nie przeciw Ukrainie, ale Polsce. Małe, czyli takie jak spadły na Japonię, po 20 kiloton…

– Mniejsze, takie, których użycie nie doprowadzi do wybuchu III wojny światowej…

– Jak nie wywołają? Przecież słyszymy, że NATO będzie bronić każdego centymetra terytorium Polski…

– Art. 5. Traktatu Północnoatlantyckiego, który zapewnienia o obronie każdego centymetra itd. jest krzepiący, ale chciałby zauważyć, że jakoś nie mogliśmy się obronić przed rosyjskimi rakietami. Co Rosja osiągnęłaby, gdyby zdecydowała się na atak jądrowy na Polskę w bardzo ograniczonym zakresie? Nie tylko miałoby to wpływ na zaopatrzenie Ukrainy, ale także skutkowałoby wywołaniem ogromnego chaosu. Pan sobie to wyobraża?

– Nie wyobrażam sobie ni w ząb, To czarny scenariusz.

– Nie jestem od tego, by głosić huraoptymizm.

– Racja. Nie jest Pan w bieżącej polityce, więc może sobie pozwolić, by mówić, co myśli, a nie to, co inni chcieliby usłyszeć. Prezydent pozwolił sobie, w kwestii Ukrainy, na chwilę szczerości i mu się za to dostało.

– Też słyszę, że jestem tym, który straszy, ze o takich rzeczach nie wolno mówić, że podpowiadam Ruskim, co mają zrobić, tak jakby na Kremlu słuchano tego, o czym mówię. Ostrzegam, że może dojść do tego, o czym mówiłem. Ostrzegam nie po to, by tym straszyć, lecz po to, by decydujący o państwie przestali się kłócić i wzajemnie okładać, ale wzięli się za zabezpieczenie Rzeczypospolitej Polskiej...

Sonda
Uważasz, że rosyjskie groźby ataku na państwo NATO to blef?
Listen on Spreaker.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki