Tuż przed tym, jak ta oferta ujrzała światło dzienne, TASS opublikowała depeszę z Siergiejem Ławrowem w roli głównej. Minister spraw zagranicznych FR powiedział, po spotkaniu w Moskwie ze swoim tureckim odpowiednikiem Hakanem Fidanem, że „Rosja ceni sobie możliwości, jakie daje Turcja w rozmowach Moskwa–Kijów”.
Turcja gotowa jest ponownie gościć negocjatorów
– Oczywiście, jak powiedział wczoraj Putin, cenimy sobie wszystkie możliwości, jakie Turcja po raz kolejny zapewniła nam w kontekście kolejnej rundy bezpośrednich rozmów między delegacjami rosyjską i ukraińską – ocenił minister Ławrow.
Według dyplomaty – czytamy w depeszy TASS – program rozmów ze stroną turecką jest obszerny, „ponieważ został zdefiniowany przez porozumienia i porozumienia osiągnięte podczas spotkań przywódców obu krajów.
– Nasz wspólny zamiar osiągnięcia rezultatów i w konsekwencji pogłębienia naszego partnerstwa został potwierdzony wczoraj (26 maja – Portal Obronny) na Kremlu, kiedy został Pan przyjęty przez prezydenta Putina. Jestem przekonany, że dzisiejsze spotkanie ułatwi realizację zadań powierzonych nam przez naszych przywódców” – podsumował rosyjski minister spraw zagranicznych, zwracając się do swojego tureckiego odpowiednika.

Czy Rosja przystanie na ukraińską ofertę?
W tym tekście nie będzie autorskich komentarzy. Ocenę zawartych tu informacji i wnioski z nich płynące pozostawiamy naszym Czytelnikom.
Niewiadomo, bo też Kellogg nie wyjaśnił, jakie warunki/oczekiwania postawiła Ukraina. W kilka godzin po komunikacie specjalnego wysłannika próżno było szukać w mediach ukraińskich i rosyjskich szczegółów – nawet tych z tzw. dobrze poinformowanych źródeł – dotyczących ukraińskiej oferty.
Można jednak zapytać, czy Ukraina zgodzi się na kompromis w kwestii określenia rozmiarów strefy buforowej?
Otóż Kreml, poprzez swoich ekspertów wojskowych, wysyła do Kijowa, Unii Europejskiej i Waszyngtonu taki oto, mniej więcej, przekaz: strefa buforowa musi mieć 100 km szerokości i ciągnąć się wzdłuż terytoriów graniczących „zarówno ze starymi, jak i nowymi obwodami rosyjskimi”. A skąd te 100 kilometrów?
A stąd, że Rosja boi się dostarczanej przez NATO artylerii dalekiego zasięgu, mogącej uderzać w cele z odległości 70 km. Chcą do niej dodać 30 km dla tzw. marginesu bezpieczeństwa. Przystanie Ukraina na taki warunek?
I jeszcze jedno: Kreml przez ekspertów podkreśla, że Ukraińcy będą mogli w tej strefie egzystować, ale „nie będzie tam administracji kijowskiej”. Jeszcze coś dodać i o coś pytać?
Prezydent Zełenski: Rosja liczy na przedłużającą się wojnę
Nim Kellogg podał wiadomość o ukraińskiej ofercie negocjacyjnej (wynika z niej, że to Amerykanie wskazali nową lokalizację dla rozmów), rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow poniekąd… chwalił Trumpa.
„Widzimy, że duża liczba mediów de facto bierze udział w kampanii, której celem jest zakłócenie procesu pokojowego, a której celem jest nakłonienie Amerykanów na wszelkie możliwe sposoby do wprowadzenia nowych sankcji (…). Widzimy to, wszystko widać gołym okiem, jesteśmy tego świadomi, ale jednocześnie Amerykanie, prezydent Donald Trump, są bardzo wyważeni w swoim podejściu…”.
Warto także wspomnieć o tym, co powiedział (26 maja) prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. Cytuję za prezydencką stroną internetową szczególny fragment:
„Z informacji uzyskanych przez wywiad i z danych z otwartych źródeł wynika, że Putin i jego otoczenie nie planują zakończenia wojny. Obecnie nie ma żadnych przesłanek, że poważnie rozważają pokój lub dyplomację. Wręcz przeciwnie, istnieje wiele dowodów na to, że przygotowują nowe operacje ofensywne. Rosja liczy na przedłużającą się wojnę. A z ich strony jest to rażące lekceważenie wszystkich tych na całym świecie, którzy dążą do pokoju i próbują sprawić, by dyplomacja działała. Jestem przekonany, że służby wywiadowcze naszych partnerów mają te same informacje, widzą te same fakty – i ważne jest, aby nie przymykali oczu, ale informowali o tym swoje kierownictwo. Jedyne, czego teraz potrzeba, to absolutnie uczciwe wnioski i odpowiednia wspólna presja na Rosję…”.