Stoltenberg wygłosił w czwartek (19 września) mowę pożegnalną. 1 października stanowisko sekretarza generalnego NATO przejmie Holender Mark Rutte.
Norweski polityk, stojący na czele Sojuszu przez dekadę, zwrócił uwagę, że w czasie jego urzędowania znaczenie NATO było kwestionowane. Jak przypomniał, nazywano Sojusz "podzielonym", "przestarzałym" i "w stanie śmierci mózgowej". "Ale rzeczywistość jest taka, że NATO jest mocniejsze, bardziej zjednoczone i silniejsze niż kiedykolwiek do tej pory" - powiedział. Według niego Ukraina jest też najbliżej członkostwa, niż była do tej pory.
Im więcej pieniędzy, im silniejsza nasza obrona
Ustępujący sekretarz generalny podzielił się swoimi radami na przyszłość. Podkreślił, że sojusznicy muszą być gotowi płacić cenę za pokój. Aby zrealizować wszystkie założone przez nich cele w ramach NATO, kraje członkowskie muszą zacząć wydawać na obronność znacząco więcej niż ustalony pułap 2 proc. PKB.
"Im więcej pieniędzy, im silniejsza nasza obrona, im skuteczniejsze nasze odstraszanie, tym większe nasze bezpieczeństwo" - podkreślił.
Uzależnienie od rosyjskich surowców to był błąd
Druga lekcja, jaka zdaniem Norwega płynie z najbliższej przeszłości, mówi o tym, że "wolność jest bardziej istotna niż wolny handel". Przypomniał, że część sojuszników była kiedyś przekonana, iż kupowanie rosyjskiego gazu jest wyłącznie kwestią handlową. "To było błędem. Rosja używa gazu jako środka przymusu, by powstrzymać nas przed wspieraniem Ukrainy. Nie możemy popełnić tego samego błędu z Chinami" - mówił sekretarz generalny NATO, wskazując na metale ziem rzadkich i przejmowanie kontroli nad infrastrukturą krytyczną przez Pekin.
Jednocześnie, jak podkreślił, bezpieczeństwo nie może być wymówką do wprowadzania środków protekcjonistycznych wobec przyjaciół i sojuszników. "Wręcz przeciwnie, im bardziej ograniczymy handel z potencjalnymi przeciwnikami, tym ważniejsze jest utrzymanie otwartych stosunków gospodarczych między sojusznikami. Bariery i cła między naszymi krajami zwiększą koszty, obniżą jakość i stłumią innowacyjność" - powiedział.
Siła militarna jest warunkiem wstępnym dialogu
Zdaniem Norwega trzecia lekcja, jaka płynie z czasu jego kadencji, mówi o tym, że siła militarna jest warunkiem wstępnym dialogu.
"Wiem to z czasów, gdy byłem premierem Norwegii. Musimy rozmawiać z naszymi sąsiadami jakkolwiek trudne by to było. Ale dialog działa tylko wtedy, gdy jest wspierany przez silną obronę. Widać to wyraźnie na Ukrainie. Dając Ukrainie więcej broni, możemy sprawić, że Putin zrozumie, że nie może dostać tego, czego chce, siłą" - powiedział.
Wniosek z wojny w Afganistanie
W jego opinii siła militarna ma swoje granice i jest to czwarta lekcja. "Widzieliśmy to wyraźnie w Afganistanie. Po atakach terrorystycznych 11 września słuszne było, by udać się do Afganistanu. Nasza interwencja wojskowa miała jasny mandat ONZ i otrzymała szerokie poparcie polityczne w całym Sojuszu. Zniszczyliśmy Al-Kaidę i zapobiegliśmy temu, by Afganistan stał się bezpieczną przystanią dla międzynarodowych terrorystów. Więc nasza misja nie poszła na marne i oddaję hołd wszystkim tym, którzy złożyli najwyższą ofiarę" - podkreślił.
Dodał, że misja w Afganistanie trwała jednak za długo. "Kiedy przybyłem do NATO w 2014 r., plan zakładał zakończenie naszej obecności wojskowej za kilka lat i przejście do partnerstwa politycznego. Ale siedem lat później nadal byliśmy tam z tysiącami żołnierzy. To, co zaczęło się jako ukierunkowana operacja antyterrorystyczna, stało się misją budowania narodu na dużą skalę" - podkreślił.
Jak powiedział, fakt, że rząd afgański i siły bezpieczeństwa upadły tak szybko, pokazał, dlaczego słusznie było wyjechać.
"To, co powinno być stabilną i silną strukturą państwa, okazało się domkiem z kart. Nie było powodu, aby sądzić, że pozostanie przez kolejne dwadzieścia lat dałoby inny wynik. Tak więc wyciągnięta lekcja jest taka, że cel każdej przyszłej operacji wojskowej poza terytorium NATO musi być jasno określony i musi uczciwie określać, co możemy, a czego nie możemy osiągnąć" - wyjaśnił.
Izolacjonizm nie zapewni nikomu bezpieczeństwa
Piąta lekcja - jak mówił ostatnia i najważniejsza - mówi o tym, że Zachód nigdy nie może traktować więzi między Europą a Ameryką Północną jako czegoś oczywistego.
"NATO nie jest wyryte w kamieniu. Jest wynikiem świadomych wyborów i woli politycznej. Słyszeliśmy głosy po obu stronach Atlantyku wzywające Amerykę i Europę do rozstania się. Skupianie się na krótkowzrocznych interesach narodowych zamiast długoterminowej współpracy nie wyjdzie nam na dobre. Izolacjonizm nie zapewni nikomu bezpieczeństwa. Żyjemy w świecie wzajemnych powiązań. Wyzwania w dziedzinie bezpieczeństwa są zbyt duże, a konkurencja zbyt zacięta, aby jakikolwiek kraj mógł działać sam. Inwestowanie w stosunki transatlantyckie to jedyna zwycięska droga naprzód" - podkreślił.
Jak powiedział, Europejczycy muszą zrozumieć, że bez NATO nie ma bezpieczeństwa w Europie. "Bez Turcji na południu, Norwegii na północy oraz Stanów Zjednoczonych, Kanady i Wielkiej Brytanii na zachodzie nie sposób wyobrazić sobie bezpieczeństwa kontynentu europejskiego. Sojusz transatlantycki dobrze służył Europie, torując drogę do ściślejszej integracji europejskiej i rozprzestrzeniania demokracji i wolności w Europie Środkowej i Wschodniej. To lekcja historii, którą Europejczycy muszą zapamiętać" - powiedział.
Zdaniem Norwega sojusz transatlantycki również dobrze służył też Stanom Zjednoczonym.
"Sojusznicy z NATO stali ramię w ramię ze Stanami Zjednoczonymi od Korei po Afganistan i zapłacili wysoką cenę. Po prostu nie jest prawdą, że Europejczycy są pasażerami na gapę. (...) Jesteśmy silniejsi i bezpieczniejsi, Europa i Ameryka Północna, razem w NATO" - powiedział Stoltenberg.
PAP