- Wicepremier Radosław Sikorski ostrzega Rosję przed konsekwencjami naruszania przestrzeni powietrznej NATO.
- Polska, Estonia i inni członkowie ONZ potępiają działania Rosji, przedstawiając dowody naruszeń i wzywając do zaprzestania kłamstw.
- Sikorski grozi zestrzeleniem rosyjskich statków powietrznych, jeśli naruszą przestrzeń NATO, a Rosja odpowiada oskarżeniami o rusofobię.
Radosław Sikorski, reprezentując Polskę na forum Rady Bezpieczeństwa ONZ, nie pozostawił złudzeń co do stanowiska sojuszu wobec agresywnych działań Rosji. W poniedziałek, podczas debaty poświęconej wtargnięciu rosyjskich myśliwców w przestrzeń powietrzną Estonii, polski wicepremier skierował bezpośrednie słowa do rządu rosyjskiego.
"Mam tylko jedną prośbę do rządu rosyjskiego: jeśli kolejny pocisk lub samolot wleci w naszą przestrzeń powietrzną bez pozwolenia, celowo lub przez pomyłkę, i zostanie zestrzelony, a wrak spadnie na terytorium NATO, proszę, nie przychodźcie tu się skarżyć. Zostaliście ostrzeżeni" – oświadczył Sikorski.
Wicepremier podkreślił, że Rosja "nie jest zdolna do życia w pokoju z sąsiadami", wskazując na jej rolę w wielu historycznych konfliktach, w tym w obu wojnach światowych i zimnej wojnie. Apelował do Kremla:"Proszę, nie rozpoczynajcie kolejnej". Sikorski zauważył również, że Rosja, w obliczu naruszeń przestrzeni powietrznej, nie tylko nie przeprosiła, ale wręcz wzmogła ataki na Ukrainę, co jest dowodem na jej lekceważący stosunek do międzynarodowego prawa i suwerenności innych państw.
"W przeszłości w takich okolicznościach puszczaliśmy to płazem, ale teraz nie usłyszeliśmy żadnych przeprosin. Tylko kłamstwa w połączeniu z nasileniem ataków na Ukrainę" – dodał.
Międzynarodowe potępienie rosyjskich działań
Posiedzenie Rady Bezpieczeństwa ONZ zostało zainicjowane przez Estonię, której szef dyplomacji, Margus Tsahkna, przedstawił niezbite dowody na naruszenie przestrzeni powietrznej przez rosyjskie myśliwce. "Chcę zaznaczyć, że naruszenie to jest krystalicznie jasne i Rosja znów kłamie, tak jak kłamała już kilka razy (...). Proszę, przestańcie kłamać" – zaapelował Tsahkna do Moskwy. Estoński minister podkreślił, że Rosja stała się "realnym zagrożeniem dla pokoju i bezpieczeństwa na świecie" i wezwał do "maksymalnej presji" na nią, aby zmusić ją do sprawiedliwego i trwałego pokoju na Ukrainie oraz do porzucenia "przestępczych neokolonialnych i imperialnych ambicji".
Głos zabrał również ambasador USA przy ONZ, Michael Waltz, który wyraził głębokie zaniepokojenie sytuacją. Stwierdził, że wtargnięcie rosyjskich myśliwców może wskazywać na chęć eskalacji konfliktu lub brak pełnej kontroli nad rosyjskimi siłami powietrznymi. "Każdy z tych scenariuszy jest bardzo niepokojący, biorąc pod uwagę, że Rosja jest mocarstwem nuklearnym o globalnym zasięgu" – powiedział Waltz, wzywając Rosję do poszanowania suwerenności sąsiadów i zaprzestania naruszania ich przestrzeni powietrznej. Zapewnił również, że USA będą broniły terytorium NATO.
Jednogłośny głos Europy i sprzeciw Rosji
Szefowa brytyjskiego MSZ, Yvette Cooper, podkreśliła, że działania Rosji niosą za sobą ryzyko bezpośredniej konfrontacji z NATO i wezwała do zwiększenia presji na Moskwę. Podobne stanowisko zajęli inni europejscy uczestnicy debaty, w tym ministrowie spraw zagranicznych Danii, Grecji, Słowenii, Niemiec, Rumunii, Holandii i Szwecji. Wszyscy oni podkreślali konieczność zdecydowanej reakcji na rosyjskie prowokacje.
Ukraiński minister spraw zagranicznych Andrij Sybiha zaznaczył, że najlepszym sposobem na powstrzymanie rosyjskiej agresji jest pomoc Ukrainie, ostrzegając, że w przeciwnym razie wojna rozszerzy się na kolejne kraje. "Zdecydowana reakcja oznacza, że zagrożenie nie powinno być tolerowane, ani na 12 minut, ani na minutę. Powinno zostać zneutralizowane" – podkreślił Sybiha.
W kontraście do jednogłośnego potępienia ze strony państw zachodnich, zastępca rosyjskiego ambasadora, Dmitrij Poljanski, powtórzył znaną narrację Kremla. Porównał europejskich przywódców do "swoich poprzedników, eurointgratorów, Hitlera i Napoleona", twierdząc, że antysrosyjskość jest jedynym spoiwem Unii Europejskiej. Odnosząc się do zarzutów o naruszenie przestrzeni powietrznej, Poljanski stwierdził, że nie ma żadnych dowodów na rosyjskie pochodzenie dronów, które miały wtargnąć w polską przestrzeń powietrzną, a incydent w Estonii nazwał "drugą częścią spektaklu obwiniania Rosji o wszystko". Utrzymywał, że rosyjskie samoloty nie przekroczyły granicy i wykonywały rutynowy lot. Oskarżył również Europę o dążenie do sprowadzenia Donalda Trumpa na "kurs antyrosyjski".
