Koreańskie F-15K przechwyciły 9 samolotów z Chin i Rosji. Wspólna presja mocarstw na sojuszników USA w Azji

2025-12-09 14:53

Dziewięć wojskowych samolotów z Chin i Rosji, w tym bombowce i myśliwce, wtargnęło we wtorek do Koreańskiej Strefy Identyfikacji Obrony Powietrznej (KADIZ), zmuszając Seul do natychmiastowego poderwania dyżurujących F-15K Eagle. Incydent, określony przez Moskwę i Pekin jako część rutynowego wspólnego patrolu strategicznego, wpisuje się w szerszy prowokacji wobec Republiki Korei i Japonii – kluczowych sojuszników USA w regionie.

Rosyjskie Su-30SM i chiński H-6

i

Autor: mil.ru/ Materiały prasowe Rosyjskie myśliwce Su-30SM eskortują chiński bombowiec H-6
  • Dziewięć samolotów z Chin i Rosji naruszyło Koreańską Strefę Identyfikacji Obrony Powietrznej (KADIZ), co zmusiło Seul do podjęcia natychmiastowej reakcji.
  • Incydent, uznany za rutynowy patrol, wywołał oburzenie Korei Południowej i Japonii, które uważają to za prowokację.
  • Zwiększona aktywność wojskowa Chin i Rosji w regionie zmusza USA do wzmocnienia swoich sojuszy w Azji Wschodniej.
  • Czy to zwiastun eskalacji napięć w Pacyfiku?

Według Kolegium Szefów Sztabów (JCS) Korei Południowej, incydent miał miejsce 9 grudnia około godziny 10:00 czasu lokalnego. W skład formacji weszło siedem rosyjskich myśliwców (prawdopodobnie Su-30SM) i dwa chińskie bombowce H-6, które naruszały strefę w pobliżu wysp Ulleungdo oraz Dokdo na południu Półwyspu Koreańskiego. Korea Południowa podniosła stan gotowości, wysyłając w powietrze swoje myśliwce przechwytujące F-15K, w celu zapewnienia "środków taktycznych w gotowości na wszelkie ewentualności". Chińskie i rosyjskie samoloty zostały wykryte jeszcze zanim weszły do KADIZ, co pozwoliło na szybką reakcję.

Żadna z maszyn nie naruszyła przestrzeni powietrznej kraju, jednak Seul „wyraził ubolewanie” z powodu lotów bez wcześniejszego powiadomienia kontroli powietrznej. W odpowiedzi Chińskie Ministerstwo Obrony Narodowej oświadczyło, że lot był częścią wcześniej zaplanowanych wspólnych ćwiczeń z Rosją – "10. wspólnego strategicznego patrolu powietrznego" prowadzonego nad Morzem Wschodniochińskim i zachodnim Pacyfikiem. Tego typu manewry były faktycznie realizowane od dawna, ale niekoniecznie w takiej sile i tak blisko Korei Południowej. Zmieniało się to w ostatnich latach. Pod koniec listopada ubiegłego roku, w rejonie wyspy Dokdo, pojawił się podobny patrol chińsko-rosyjski w sile 11 maszyn. Incydenty z udziałem chińskich i rosyjskich samolotów, często odbywające się w pobliżu spornych wód, są z rosnącym niepokojem obserwowane także w Japonii. Władze w Tokio, które również posiadają własną strefę identyfikacji (JADIZ), uznają regularne wspólne patrole za „coraz większe zagrożenie” dla stabilności regionu. W ubiegłym tygodniu to Japończycy mieli problemy z myśliwcami chińskimi J-15, które nie tylko znalazły się w strefie identyfikacji, ale też namierzały radarem kierowania ogniem myśliwce, które wyleciały im na spotkanie. Rosnącą aktywność wojskową Chin w pobliżu Tajwanu i na Morzu Wschodniochińskim, Tokio odbiera jako prowokację, a każdy incydent w KADIZ traktuje jako dowód konieczności utrzymania wysokiego stopnia gotowości obronnej.

Portal Obronny SE Google News

Co ważne, stanowisko USA, kluczowego gwaranta bezpieczeństwa zarówno Korei Południowej, jak i Japonii, koncentruje się na interpretacji tych wspólnych patroli jako „testowania Zachodu” przez rywali i celowego tworzenia napięcia w regionie. Waszyngton konsekwentnie wzmacnia swoje sojusze w Azji Wschodniej. Amerykańskie siły zbrojne regularnie uczestniczą w wspólnych ćwiczeniach z siłami Korei Płd. i Japonii, demonstrując gotowość do obrony sojuszników. Incydent w KADIZ jest dla Waszyngtonu kolejnym argumentem za utrzymaniem znaczącej obecności wojskowej w Pacyfiku, by odstraszyć Rosję i Chiny od eskalacji.

Tarcza Wschód jako kluczowy projekt ochrony Wschodniej Flanki

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki