MISJA VIKTORA ORBANA NIE MIAŁA UNIJNEGO PRZYZWOLENIA
Orban zdaje się nie przejmować krytyką, bo – jak uważa prof. Góralczyk – postanowił wykorzystać (także do gry wewnątrzpaństwowej) to, że od 1 lipca Węgry przyjęły półroczną prezydencję w Radzie UE. „Misja pokojowa” Orbana nie miała unijnego wsparcia ani przyzwolenia. Nie miała, bo i mieć nie mogła, a węgierski polityk nie chwalił się zbytnio, gdzie, kogo i po co odwiedza.
– Orban przekonał najpierw Kijów, potem Moskwę, a na końcu Pekin, że warto go przyjąć. Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski podczas wizyty w Warszawie powiedział, że kiedy rozmawiał w Kijowie z premierem Węgier, ten ani słowem nie wspomniał ukraińskim gospodarzom, że za parę godzin, po rozmowach z nimi, wybiera się do Rosji. To była pierwsza wizyta Orbana w Kijowie od wybuchu pełnoskalowej agresji rosyjskiej – przypomniał prof. Góralczyk.
W MOSKWIE PAN ORBAN NICZEGO NIE UGRAŁ Z PANEM PUTINEM
Można uznać, że w opinii politologa „misja pokojowa” była dla Orbana fiaskiem.
– Próbował i w Kijowie, i w Moskwie przekonać strony do zawieszenia broni, co miałoby być wstępem do ewentualnych rozmów pokojowych. Na to Władimir Putin odpowiedział mu, że warunki pokoju będzie ustalała Moskwa w rozmowach z Kijowem, a nie Budapeszt. Nic tam nie ugrał. Zresztą sam to przyznał po wizycie i rozmowach na Kremlu, mówiąc, że stanowiska Moskwy i Kijowa są diametralnie od siebie różne. Ale tego można dowiedzieć się z prasy, nie trzeba wybierać się do Rosji i do Ukrainy...
Ostatnim etapem misyjnej podróży węgierskiego polityka był Pekin. W ciągu dwóch miesięcy już dwa razy Orban spotkał się z prezydentem Xi Jinpingiem. Czy przeleciał do Pekinu wyłącznie po to, by mediować w zakończeniu wojny na Ukrainie? Zdaniem prof. Góralczyka spotkał się z Xi nie tylko z tego powodu...
– Premier Węgier, przylatując do Chin, pilnował swoich własnych interesów (…) i jednocześnie złożył trybutarny hołd… Stwierdził, i to publicznie, że niedawna wizyta Xi Jinpinga w Budapeszcie będzie przez pokolenia wspominana na Węgrzech. To był wielki ukłon w kierunku „chińskiego cesarza”. Orban wiedział, za co ma być wdzięczny Xi, bo chińskie firmy coraz bardziej inwestują, i to miliardy, a nie miliony dolarów, na Węgrzech…
A zatem: po pierwsze biznes i sprawy węgierskie… Nie ma się co dziwić, skoro Chińczycy budują na Węgrzech dwie montownie samochodów elektrycznych. Chińskich, ma się rozumieć. I stawiają, pod Debreczynem, fabrykę akumulatorów do tychże samochodów.
– Inwestycje te są realizowane w tym samym czasie, kiedy ustępująca Komisja Europejska ogłosiła wprowadzenie dodatkowych ceł na samochody elektryczne pochodzące z Chin. Decyzja dotycząca przyjęcia tych ceł przez nowe unijne władze zapewne zostanie podjęta jesienią…
WĘGROM SKRÓCONA ZOSTANIE PREZYDENCJA W UE?
Jak wiadomo Orban nie ma dobrych notowań w unijnym świecie politycznym. Swoimi podróżami w roli rozjemcy zbulwersował unijny establishment.
– To była daleko idąca niesubordynacja. Słyszymy wypowiedzi wszystkich najważniejszych przywódców w Europie, że nie miał żadnego (Orban – Portal Obronny) mandatu, by w ich imieniu taką misję przeprowadzać. To prowadzi do postulatu, który poważnie zaczyna być rozważany, czy Orbanowi nie skrócić kadencji prezydencji w UE. Przypomnijmy, że on już zaprosił na planowany szczyt unijny w Budapeszcie Donalda Trumpa. Nawet jeśli były prezydent USA osobiście się nie pojawi, to samo przesłanie jest bulwersujące. Wprowadził ferment na arenę międzynarodową – ocenił ostatnie poczynania węgierskiego premiera prof. Góralczyk.
Czy ta „daleko idąca niesubordynacja” może wiązać się z jakimś konsekwencjami dla Viktora Orbana, dla Węgier? Politolog odpowiedział:
– W ten sposób poczyna sobie z władzami unijnymi od dekady, jeśli nie dłużej i zawsze uchodziło mu to w miarę bezkarnie. Faktem jest, że Węgry są jedynym państwem unijnym w tej chwili, które nie otrzymało środków z KPO (Krajowy Plan Odbudowy – Portal Obronny), czyli z funduszu odbudowy po pandemii. Tak postępując, raczej tych środków Orban nie otrzyma, ale pewnie liczy na środki od Władimira Putina i Xi Jinpinga...
Jaką pozycję i markę Viktor Orban ma w Unii Europejskiej – wiadomo, nie tylko po jej reakcji na jego podróż. A w NATO? Uczestniczy przecież w waszyngtońskim szczycie. Prof. Góralczyk odpowiedział jednym zdaniem: – Orban nie ma wielkich przyjaciół w Sojuszu Północnoatlantyckim.
VIKTOR ORBAN CZUJE JUŻ NA PLECACH ODDECH OPOZYCJI
Reasumując: co – w opinii politologa, z którym rozmawiał PAP, chciał osiągnąć rządzący (de facto) Węgrami podróżą na trasie Kijów-Moskwa-Pekin-Waszyngton?
– Jednym z głównych motywów „pielgrzymki pokojowej” Orbana, jeśli nie najważniejszym, było pojawienie się po raz pierwszy, odkąd niepodzielnie rządzi, czyli od wiosny 2010 r., programowej i osobowej alternatywy, czyli Petera Magyara (lider największego węgierskiego ugrupowania opozycyjnego TISZA – Portal Obronny). Najpierw Orban go ignorował, ale znaczenie Magyara zostało potwierdzone w wyborach do europarlamentu, połączonych z samorządowymi, które odbyły się 9 czerwca.
To ma znaczyć, że zaledwie 61-letni Orban boi się opozycji i obawia się utraty władzy?
– Magyar coraz bardziej zdobywa rząd dusz, ma wielkie wiece i masowe wsparcie. Ciekawostką jest, że w chwili, kiedy rozmawiamy, Peter Magyar też wybrał się do Kijowa, ale po to, aby pomagać i wręczać dary poszkodowanym w niedawnym ataku rosyjskich sił na szpital dziecięcy w stolicy Ukrainy. To zupełnie odmienny wizerunek, jaki będzie próbować kreować na arenie międzynarodowej…
ORBAN W KIJOWIE, MOSKWIE I PEKINIE PRZEDSTAWIAŁ WYŁĄCZNIE WŁASNE OPINIE?
Może tenże polityk w tzw. najbliższym czasie uda się do Ankary? We wtorek (9 lipca) Orban obwieścił (będąc w Waszyngtonie), że poprosił prezydenta Turcji Recepa Tayyipa Erdogana o wsparcie jego „misji pokojowej”. Dzień później przez X zakomunikował w dołączonym nagraniu wideo: „Turcja pokazała już podczas wojny (na Ukrainie), że jest niezbędnym graczem w procesie pokojowym. Turcja jest jedynym krajem, który z powodzeniem prowadził mediacje między walczącymi stronami w wojnie rosyjsko-ukraińskiej”.
W ujawnionym liście (napisanym 5 lipca) do przewodniczącego Rady Europejskiej Charles'a Michela oraz szefów państw UE Viktor Orban napisał, że podczas podróży „nie przedstawił żadnych propozycji ani nie wyraził żadnej opinii w imieniu Rady Europejskiej lub Unii Europejskiej”...
* Prof. dr hab. Bogdan Góralczyk (80 l.). Politolog, sinolog, dyplomata, publicysta. W latach 2003-2008 ambasador RP w Królestwie Tajlandii, Republice Filipin i Związku Myanmar (d. Birma). Wcześniej, w latach 1991-98 przebywał na placówce dyplomatycznej na Węgrzech. Był też szefem gabinetu ministra spraw zagranicznych RP. Specjalizacja: współczesne stosunki międzynarodowe, w tym szczególnie globalizacja i wyzwania globalne, Chiny, Azja Wschodnia i Południowo-Wschodnia na arenie międzynarodowej, pozycja międzynarodowa UE i integracja europejska, problematyka węgierska.
Listen on Spreaker.