Zegar Zagłady tyka. Doomsday Clock odmierza czas, brakuje 90 sekund do całkowitej zagłady ludzkości

2024-02-20 5:51

Na początku był Chłopczyk i Grubasek. Była jeszcze jedna, której imienia nie nadano, bo nie było konieczności jej wykorzystania. Potem Rosjanie ogłosili, że też ją już mają. Wywołani do wyścigu Amerykanie opracowali bombę termojądrową, przy której protoplaści jawili się, jak petarda przy granacie. Wkrótce Sowieci dogonili Jankesów i też dorobili się swojej bomby H. Potem do jądrowego wyścigu dołączyły inne państwa i na dobre zaczęło się nuklearne odstraszanie. Jego uczestnicy zwolnili nieco tempo. W styczniu 2023 r. dysponowali 12512 głowicami jądrowymi, co nadal jest wystarczające do tego, aby mogła spełnić się Apokalipsa wg św. Jana.

Doomsday Clock

i

Autor: AP

Oczywiście prawdopodobieństwo, że któreś państw posiadaczy broni jądrowej (BJ) rozpętałoby świadomie i z premedytacją globalną wojnę jądrową jest niewielkie, bo jaki miałoby zysk w tym, że w jej wyniku ubyłoby w świecie wielkich miast (w wariancie, nazwijmy go, optymistycznym)?

ZEGAR ZAGŁADY TYKA – BRAKUJE PÓŁTOREJ MINUTY DO APOKALIPTYCZNEJ PÓŁNOCY

A mimo tych oczywistości tzw. Zegar Zagłady (Doomsday Clock) – stworzony w 1947 r. przez fizyków jądrowych – pokazuje, że od północy (w styczniu 2023 r.) ludzkość dzieliło 90 sekund. Północ na zegarze oznacza moment, w którym dojdzie do całkowitej zagłady ludzkości, a Ziemia będzie już niezdatna do zamieszkania. To znaczy: tak było wysokie ryzyko użycia BJ. Dla porównania: w 1947 r., gdy ruszył ten apokaliptyczny czasomierz, to do północy brakowało 7 minut.

Świat (czytaj: jego władcy) chyba nie jest tak szalony, by dla realizacji celów politycznych zamierzał się eksterminować. Te cele osiąga podrzynając się „klasycznymi” wojnami, a nie okładaniem się megatonowymi głowicami.

Szlabanem ku takim szaleńczym zapędom jest doktryna MAD (ang. - szalony), czyli mutual assured destruction, co znaczy: wzajemne zagwarantowane zniszczenie. Powszechnie określane mianem „wzajemnego odstraszania”.

Doktryna, z grubsza biorąc, słuszna – skoro nie ma szans na totalne i globalne jądrowe rozbrojenie. Jednak, jak każda i nie jest doskonała. Zakłada sama w sobie techniczną doskonałość systemów zabezpieczających, wykluczających nieautoryzowane użycie BJ oraz różnego rodzaju błędy natury technicznej. Ile ich się przytrafiło? Kto to wie.

Wiadomo, że gdyby 26 września 1983 r. płk. Stanisław Jewgrafowicz Pietrow (monitorujący systemy wczesnego ostrzegania) uznał, że komputery nie pomyliły się i w Sowiety rzeczywiśćie leci amerykański pocisk balistyczny, to… To dziś świat wyglądałby zupełnie inaczej.

Bo można założyć, że byłoby jak w tym amerykańskim filmie. USA przez pomyłkę zbombardowali jądrowo Moskwę, więc, żeby Sowiety nie rozpoczynały wojny jądrowej, to prezydent USA kazał zniszczyć jedno amerykańskie miasto. Nader salomonowe rozwiązanie, nieprawdaż?

Express Biedrzyckiej - gen. Bogusław Pacek: Rosja może użyć taktycznej broni jądrowej

DLACZEGO WSKAZÓWKA NA ZEGARZE ZAGŁADY JEST TAK BLISKO PÓŁNOCY?

Lapidarna odpowiedź brzmi: bo tak niespokojnie w świecie, jak jest, obecnie nie było od dekad! Wskazówki zegara były przesuwane, od 1947 r. 25 razy. W odpowiedzi na tzw. wydarzenia międzynarodowe. Najdalej od północy wskazówkę nastawiono w 1991 r. USA i ZSRR podpisały wówczas traktat ograniczający jądrowy wyścig - START I. Powiało takim optymizmem, że fizycy ustawili ją na 17 minut przed północą.

No, a teraz – powtórzmy to po raz kolejny – do zaistnienia planety bezcywilizacyjnej pozostało 90 sekund. Szwedzi i Japończycy tak tłumaczą ten stan rzeczy: „Ostatni rok charakteryzował się napiętymi stosunkami między wielkimi mocarstwami świata, które były zaangażowane w energiczne programy modernizacji nuklearnej w obliczu ciągłego upadku reżimu kontroli zbrojeń nuklearnych. W tym ogólnym kontekście trudno dostrzec zarysy pokojowego i trwałego zakończenia wojny Rosji z Ukrainą i nadal istnieją obawy dotyczące możliwego użycia przez Rosję broni nuklearnej w tym konflikcie.

W lutym 2023 roku prezydent Rosji Władimir Putin ogłosił decyzję o „zawieszeniu” Nowego Traktatu o Redukcji Zbrojeń Strategicznych (Nowy START) – choć w traktacie nie przewidziano takiego mechanizmu zawieszenia. Chociaż nic nie wskazuje na to, że Rosja przekroczyła centralne granice traktatu, brak wymiany danych, inspekcji i innych środków weryfikacji i przejrzystości z czasem zmniejszy zaufanie do statusu rosyjskich sił nuklearnych. W marcu 2023 r. prezydent Putin zapowiedział rozmieszczenie na Białorusi taktycznej broni nuklearnej, nie jest jednak jasne, czy jakakolwiek broń została przeniesiona. Rosja przechowuje około 2000 taktycznych broni nuklearnych do wykorzystania w konfliktach regionalnych…”.

To fragment obszernego wyjaśnienia. Kto ma silne nerwy i potrafi poskromić wyobraźnię, to sobie resztę może doczytać w inkowanym wyżej raporcie.

TRIADA RZĄDZI – JAK ONI W NAS, TO MY DAMY RADĘ IM SIĘ ZREWANŻOWAĆ

Doktryna MAD, doktryną, ale dobrze jest, gdy ma się siły nuklearne, które są zdolne do proporcjonalnej, a najlepiej – nadproporcjonalniej, odpowiedzi na wrogi atak jądrowy. Taką możliwość zapewnia tzw. triada jądrowa. To, jak nazwa wskazuje, trójczłonowa struktura sił zbrojnych składająca się z:

lądowych międzykontynentalnych rakiet balistycznych (ICBM),

• międzykontynentalnych rakiet balistycznych wystrzeliwanych z okrętów podwodnych (SLBM) oraz

bombowców strategicznych zdolnych do przeprowadzenia uderzenia jądrowego bombami i rakietami.

Triadą dysponują tylko cztery mocarstwa: USA, Rosja, Chiny i Indie. Jedno państwo: KRLD może razić cele rakietami międzykontynentalnymi z lądu i z jednego (na razie) okrętu podwodnego. Dwa: Francja i Wielka Brytania obecnie nie mają lotnictwa strategicznego ani lądowych stanowisk. Swój MAD oparły o okręty podwodne.

Wbrew medialnym pierdołami sprzed lat – sporadycznie jeszcze i teraz powtarzanymi – zwykłej bomby A nie zbuduje uzdolniony student fizyki, nawet gdyby był geniuszem. Nie da się, bo się i nie dało wcześniej, kupić „w wolnym obrocie” tzw. bomb walizkowych, których jakoby Moskwa nie mogła doliczyć się po upadku ZSRR. Z prostej przyczyny: skonstruowanie tak niewielkiego ładunku jądrowego jest jeszcze trudniejsze niż zbudowanie jakiegoś odpowiednika Chłopczyka.

Tak więc opowieści o tym, że jacyś terroryści mogą przesunąć wskazówkę Zegara Zagłady należy umieścić wyłącznie w scenariuszach filmowych. Zauważyliście Państwo, że dotychczas prawie nic nie było o taktycznej broni jądrowej? To teraz trzeba jej poświęcić parę zdań w tym tekście, który – jak widzę już się wydłuża, więc czas kończyć…

Sonda
Czy wybuchnie III wojna światowa?

OD RZEMYCZKA DO KONICZKA, CZYLI OD ISKANDERA DO SZATANA

Niepokojące nie jest to, że w posiadaniu są międzykontynentalne straszaki. Niepokój budzi to, że coraz częściej dysponenci BJ dopuszczają, w swoich strategiach obronnych, użycie taktycznych ładunków jądrowych.

Warto wiedzieć, że jednym z pierwszych polityków, którzy opowiadali się za taką możliwością był… Henry Kissinger. W pracy „Nuclear Weapons and Foreign Policy” (wydanej w 1957 r.) uznał, że USA powinny regularnie wykorzystywać broń atomową w celach taktycznych, by zapewnić sobie zwycięstwo.

Nie wiemy, co siedzi w głowach władców świata, nie wiemy, jakby zareagowali, gdyby państwo X trafiło „tylko” jedno miasto państwa „Y” jednym jedynym taktycznym pociskiem rakietowym z głowicą o mocy choćby równej Chłopczykowi lub Grubaskowi (czyli bombom A zrzucoinym na Japonię w 1945 r.). Nie byłoby rewanżu? Wątpliwe. A gdyby do niego doszło, to po którym rewanżu w ruch poszłyby ICMB i SLBM?

Taki, nie pierwszej młodości, rosyjski R-36M2 (w kodzie NATO: Satan) może przenosić do 10 głowic (do 1 MT każda), z których każda może razić osobny cel. Amerykanie oszacowali, że taki rosyjski Szatan może, „za jednym strzałem” całkowicie zniszczyć trzy stany: Maryland, Vermont i Rhode Island…

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki