Może stąd ta nazwa, że z tej wielkokalibrowej broni można strzelać na odległość „aż po horyzont”? Ten karabin to efekt współpracy ukraińskiej, amerykańskiej i brytyjskiej. Jeszcze pod koniec 2020 r. komunikowano o tym, że ta broń pozytywnie przeszła pierwsze testy. Opracowała go ukraińska firma… Wołodar Obriju, a produkcją i testami zajął się kijowski zakład Majak, należący koncernu państwowego Ukroboronprom.
W pracę zaangażowali się nie tylko inżynierowi ukraińscy oraz z Bartlein Barrels Inc. (USA) i ARC Ballistics (Wielka Brytania), ale także „czołowi ukraińscy snajperzy”. Ujawniono, że w opatentowanych nabojach (karabin też chronią patenty) umieszczono pocisk .510 (kalibru 12,95 mm) w łusce 14,5x114. Zresztą z kalibrem tego wielozadaniowego karabinu wyborowego sprawa jest nieco skomplikowana. W pozytywnym tego znaczeniu.
Otóż ta broń jest nie tylko wielkokalibrowa, ale i wielo- wielokalibrowa. Po wymianie lufy i kilku części „Władca Horyzontu” można go przekalibrować do nabojów: .416Barrett; .460 Steyra; 12,7x99NATO; 12,7x108; 12,7x114 „HL”, 14,5x114 i 23x115 mm. W ostatnim przypadku broń może robić za małokalibrowe działko. Podstawowym nabojem do strzelania na maksymalnym zasięgu (3800 m, przy efektywnym wynoszący 2500 m) używa się nabojów o kalibrze 14,5 mm. W przypadku używania nabojów 14,5 mm w kolbie sprężynowej należy zainstalować hydrauliczny kompensator odrzutu, który nie jest wymagany przy stosowaniu słabszych kalibrów. Natomiast nabój 12,7x114 „HL” stworzono do niszczenia pojazdów lekko opancerzonych, centrów kierowania przeciwpancernych pocisków kierowanych i również samych rakiet, a także „do walki przeciwsnajperskiej z odległości nieosiągalnych dla kalibrów wroga lub laserowych systemów przeciwsnajperskich”.
Władca swoje waży: 15,7 kg, przy długości w stanie do transportu wynoszącej zaledwie 152 cm, a z rozłożoną kolbą – 182 cm. Spółka Władca Horyzontu po raz pierwszy zaprezentowała wiel(k)okalibrowego Wołodara Obriju na międzynarodowej wystawie „Broń i bezpieczeństwo-2021” w Kijowie.
Ukraińscy strzelcy wyborowi nie używają już sowieckich/rosyjskich karabinów SWD. Zastąpiono ją nowszą bronią precyzyjną zachodniej produkcji. W reportażu o takich żołnierzach zamieszczonym w portalu kievpost.com jeden z nich wyjaśnia, że ukraińscy snajperzy mogą używać broni osobistej przeniesionej z cywila, więc większość tak robi. Prawie zawsze używają własną amunicję, ponieważ „zwiększa to celność o 50 proc.”.
Do strzelania na krótkich i średnich dystansach używają karabinów zasilanych amunicją .308 (7,62x51 mm NATO), a na duże dystanse broni strzelającej .338 Magnum (8,58 mm). Strzelcem celnym, jak to się kiedyś w Polsce określało takiego specjalistę, nie zostaje się z marszu.
W reportażu kijowskiego portalu czytamy: „Dowództwo armii ukraińskiej, która wszelkimi możliwymi środkami starała się szybko zwiększyć potencjał militarny Sił Zbrojnych, zaangażowało szczególnie doświadczonych strzelców w utworzenie korpusu snajperskiego. Przez dwa miesiące żołnierze korpusu przeszli intensywny kurs szkolenia i szkolenia (m.in. przejazd na wykrywaczach kłamstw, kursy kamuflażu, przygotowanie fizyczne, identyfikacja pojazdów i systemów łączności, walka wręcz i medycyna taktyczna), a następnie przydzielono ich do „plutonów” snajperskich, które są kontrolowane przez dowództwo sił operacji specjalnych Sił Zbrojnych Ukrainy…”.
To bardzo niebezpieczna służba. Nie tylko dlatego, że na takich speców przeciwnik zawcięcie poluje. Również dlatego, że snajperzy, którzy dostaną się do niewoli, to… Sami domyślcie się o co chodzi.